Ekspertka: kraje Europy Wschodniej czują się przegrane

Na wschodzie Europy silne są nastroje ksenofobiczne. Ekspertka ds. komunikacji interkulturowej prof. Julia Roth uważa, że mieszkańcy tego regionu są rozczarowani Unią Europejską i czują się ofiarami historii.

 Radykalizacja nastrojów społecznych w krajach na wschodzie Unii Europejskiej, niechęć wobec migrantów nie dziwi prof. Julii Roth, ekspertki ds. komunikacji interkulturowej z Uniwersytetu w Monachium. W wywiadzie udzielonym „Tageszeitung” (TAZ) opowiada o podróżach po „postsocjalistycznych krajach” i jej obserwacjach.

„Doszło tam do drastycznych przemian społecznych. Razem z odradzającym się patriotyzmem i brakiem doświadczenia z migrantami, roszczenia Unii Europejskiej wobec tych krajów tworzą mieszankę wybuchową” – mówi Roth.

Jeśli chodzi o zmiany społeczne na skutek transformacji, eksperta wskazuje na wspólne wszystkim krajom Europy Wschodniej uczucie, że „obiecanego rozkwitu ekonomicznego nie odczuli wszyscy”. Julia Roth opisuje sprzeczności w społeczeństwach tego regionu, jak np. fakt, że wielu wykształconych ludzi jest bezrobotnych, podczas gdy niewykształceni handlarze ze znajomościami jeżdżą najnowszymi mercedesami.

„Przystąpienie do UE przyniosło korzyści przede wszystkim nomenklaturze. Kleptokratyczne elity działają ponad prawem i zapełniają sobie kieszenie unijnymi subwencjami. Nie ma jeszcze prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego” – pisze. Roth podaje przykład Bułgarii, gdzie „oszustwa są na porządku dziennym”.

„Czują się przegrani”

Wschodnioeuropejskie społeczeństwa przeżywają nie tylko kryzys ekonomiczny, lecz także moralny. „Są to społeczeństwa zdominowane przez napięcia i podejrzliwość” – mówi ekspertka. Wskazuje na to, że we wszystkich językach wschodnioeuropejskich istnieje słowo „nasi”, a świat dzielony jest tam na ludzi, którym się wierzy lub nie dowierza – zarówno w obrębie własnego społeczeństwa, jak i innych kultur. Migranci nie są zaliczani do kategorii „nasi”. „Oni wzbudzają strach” – tłumaczy Juliana Roth – „Ludzie w Europie wschodniej mówią, że mają swoje zmartwienia. Nie interesują ich jacyś tam Arabowie. I jeśli ci »Arabowie« są im wmuszani przez UE, wtedy kraje te stawiają opór z podwójną siłą” –dodaje.

Niemiecka socjolog jest przekonana, że nie jest to stawianie oporu dla samej zasady, lecz dlatego, że coś zostaje narzucane przez Brukselę. Jest to skutek „rozczarowania Unią – twierdzi Roth. Kiedy przystępowano do UE, wielu myślało, że to powrót do Zachodu. – Szybko zamieniło się to uczucie w przekonanie, że jednak nie są równorzędnymi Europejczykami z Francuzami czy Niemcami. Etykietuje się ich wiecznie jako „Wschód” czy „Bałkany”. Oni uważają się za przegranych procesu modernizacji” – ocenia niemiecka ekspertka.

Historyczne uprzedzenia wobec muzułmanów

Uprzedzenia mieszkańców Europy wschodniej mają podłoże historyczne – tłumaczy Roth. Bułgaria np. ze względu na swe położenie geopolityczne uważała się w przeszłości za bastion oporu przeciwko możliwym barbarzyńcom ze wschodu – Hunom, Mongołom, a potem przeciw osmanizacji i islamizacji. Polskie wojska obroniły w 1683 monarchię habsburską przed Turkami. „Dlatego ratowanie chrześcijańskiego zachodu jest obecne w polskiej świadomości jako czyn bohaterski” – zaznacza Roth.

I nawet, jeśli są to odległe dzieje, „wschodnioeuropejskie, głównie słowiańskie kultury, są kulturami ukierunkowanymi na przeszłość. Dla nich historia jest żywa” – podkreśla ekspertka. I nie ma w tym nic złego. Kiedy wszystko się rozpada, reaktywuje się historię i nawołuje do narodowej wspólnoty.

ONET.PL

Więcej postów