Zbrojeniówka bez przemysłowo-obronnej strategii

Czy istnieje strategia przemysłowo-obronna RP? Dlaczego nadal nie ma sformalizowanej wizji rozwoju przemysłu zbrojeniowego i jasno określonych, ambitnych, narodowych specjalizacji.

 Takie pytania pojawiły się już podczas pierwszej edycji warsztatów zorganizowanych dla wojskowych decydentów, rządowych planistów i przedstawicieli obronnych firm przez Narodowe Centrum Studiów Strategicznych. Konferencja 20 stycznia 2015 była częścią szerszego projektu NCSS – cyklu spotkań ekspertów, przedstawicieli resortów i praktyków biznesu – poświęconego strategii przemysłowo – obronnej RP i wyjaśnieniu wzajemnych zależności między zagadnieniami bezpieczeństwa i konkurencyjności. Wsparcia inicjatywie udzielił m. in. Inspektorat Uzbrojenia MON. Partnerem medialnym projektu jest „Rzeczpospolita”.

Wciąż te same, podstawowe pytania

Jacek Kotas, prezes NCSS zapewniał, że spotkania mają służyć wzmocnieniu w przyszłości bezpieczeństwa militarnego i odpowiedzieć na pytania i wątpliwości nurtujące przedsiębiorców. – To m.in. dotychczasowy brak długodystansowej polityki zbrojeniowej jest przyczyną niedoszacowania już teraz wielu istotnych programów modernizacyjnych armii – twierdzi prezes NCSS.

W jakiej więc perspektywie czasowej należałoby planować strategiczne wojskowe zakupy i inwestycje ? Czy ma być to horyzont 15. czy 20 – letni? Jak wprowadzić model współpracy międzynarodowej , czy wyłącznym dysponentem pozyskiwanych technologii ma być wyłącznie rodzima zbrojeniówka, czy też nieuchronne jest partnerstwo i współpraca polskich spółek z zagranicznymi koncernami. Jaki kształt powinno przybrać oczekiwane wsparcie ze strony państwa – pytał moderujący dyskusję Marcin Piasecki publicysta i redaktor Rzeczpospolitej i Parkietu.

Rynkowa perspektywa MON

Gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia, podkreślał, że jest zwolennikiem podejścia rynkowego. Przekonywał, że w obliczu coraz silniejszej i powszechnej już koncentracji przemysłu obronnego na świecie, polskie firmy będą musiały z czasem stać się elementem ponadnarodowych grup. W większości przypadków, rynkiem od lat rządzą już koncerny które nie mają ściśle określonej narodowej identyfikacji. To globalny trend, który polska zbrojeniówka musi zaakceptować, aby rozwijać się i przetrwać – mówił generał Duda.

Szef IU MON przyznaje iż nadal mimo zakończenia formalnej integracji polskich spółek w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej nie brak przykładów osłabiającej branżę polsko polskiej rywalizacji o wojskowe zamówienia. Gen. Duda przekonywał, że budowanie firmowej strategii rozwoju w oparciu wyłącznie o hipotetyczne, polskie, rządowe zamówienia to dla rodzimego przemysłu ślepa uliczka. Jeśli więc ktoś poważnie myśli o rozwoju biznesu musi zakładać rosnące uczestnictwo w ponadnarodowych korporacjach choćby w roli partnera przemysłowego czy poddostawcy. – To najskuteczniejsza droga do podnoszenia poziomu technologicznego i uzyskiwania trwałego dostępu do eksportowych rynków – twierdzi urzędnik MON.

Sukces przybliży specjalizacja

Szef IU sugerował, by menedżerowie polskiej zbrojeniówki skoncentrowali się na kilku specjalnościach, co zwiększy szansę na szybszy postęp i rozwinięcie konkurencyjnych kompetencji.

Inni uczestnicy dyskusji podkreślali, że warto rozwijać polski dorobek w dziedzinie radiolokacji, technologii rakietowych czy militarnej elektroniki, ze szczególnym uwzględnieniem integracji systemów dowodzenia czy dozoru obszarów powietrznych.

Większość ekspertów jest zgodnych, że podstawowe środki walki, m in. amunicję, broń strzelecką, elementarne wyposażenie żołnierskie, trzeba zamawiać i produkować w kraju. – Liczne przykłady z ostatnich, międzynarodowych konfliktów dowodzą, że to jedyny sposób by w czasie poważnego kryzysu, zagwarantować sobie bezpieczeństwo dostaw – argumentowano. Zarówno przedstawiciele przemysłu jak i resortu obrony byli wyjątkowo zgodni, że za wszelką cenę należy utrzymać politykę uwzględniającą zapis art. 346 traktatu o Unii Europejskiej, gwarantującej rządom prawo do zakupów sprzętu i uzbrojenia z wyłączeniem zasad wolnorynkowych, wtedy, gdy konkretne inwestycje zostaną przez władze państwowe uznane za pilne i istotne dla bezpieczeństwa kraju.

Mało czasu na badania i rozwój

Zdaniem przedstawicieli MON, w obliczu obecnych zagrożeń na Wschodzie, wojsko coraz częściej obecnie staje wobec dylematu, czy uzyskiwać nowe zdolności obronne skokowo, w przyspieszonym trybie – co oznacza zazwyczaj import sprzętu, czy też uruchamiać programy badawczo – rozwojowe w rodzimych firmach, ze świadomością, że na efekty trzeba będzie czekać lata i ponosić dodatkowo ryzyko niepowodzenia prac konstrukcyjnych.

Bez wątpienia – twierdzili uczestnicy konferencji NCSS – należałoby szybko i jednoznacznie uregulować , najlepiej ustawą, zasady i kryteria transparentnego wyłaniania dostawców wojskowego uzbrojenia i wyposażenia. – W procedurze przetargowej nie powinno być niejasności dlaczego jedna firma dostaje kontrakt a inna przegrywa rywalizację o wielkie, publiczne pieniądze – podkreślano w dyskusji.

Warto planować długofalowo

W opinii przedsiębiorców i urzędników wyjątkowo dysfunkcyjny pozostaje od lat brak wieloletniego systemu programowania zakupów.- Planujemy zamówienia i inwestycje nadal w zbyt krótkiej perspektywie – twierdzi gen Duda. Szef Inspektoratu Uzbrojenia MON twierdzi, że 10. letni plan wydatków finansowych, można uznać za celowy i racjonalny, jednak w wymiarze rzeczowym optymalny byłby horyzont 25 – 30 letni, uwzględniający także potrzeby długofalowego rozwoju biznesu.

Czy istnieje strategia przemysłowo-obronna RP? Dlaczego nadal nie ma sformalizowanej wizji rozwoju przemysłu zbrojeniowego i jasno określonych, ambitnych, narodowych specjalizacji.

ZBIGNIEW LENTOWICZ

Więcej postów