Polska oczami emigrantów

„Ojczyznę kochać trzeba i szanować, nie deptać flagi i nie pluć na godło” – śpiewał w 1989 roku Zygmunt Staszczyk z zespołem T-Love. Wtedy łatwiej było być patriotą, wtedy wszystko było prostsze, wtedy byli ONI (komunistyczne władze) i byliśmy MY (naród). Dziś 26 lat od tamtych dni, nie jest łatwo kochać ojczyznę, która dla wielu młodych i nie tylko młodych, zamiast matką stała się macochą.

 Mimo że wielu uważa, że to, co dzieje się teraz w Polsce jest tak ważne, iż powinna tymi wydarzeniami żyć cała Europa, to jednak tak nie jest. Nigdy nie byliśmy i nie będziemy dla zachodniego świata pępkiem świata. Jesteśmy jednym, i to wcale nie najważniejszym, z krajów Unii Europejskiej, który ma swoje własne problemy i sam powinien je rozwiązać.

Wielu naszych rodaków przebywających na emigracji, nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale w całej Europie śledzi jednak te wydarzenia, bo choć żyją na obcej ziemi, to jednak są Polakami i nie jest im obojętne to, co dzieje się w ich kraju.

Polityk czy patriota?

– Dla mnie prawicowcy, a więc ekipa, która teraz doszła do władzy, są bardziej patriotycznym obozem, niż partie lewicowe lub liberalne – twierdzi Piotr, który od 8 lat mieszka w Anglii. Partie lewicowe, które rządzą w Europie odciągają ludzi od patriotyzmu, wprowadzają multi – culti, zanika nauka historii, wszystkie tradycyjne rzeczy starają się rozmyć, a wszystko po to, by odciągnąć od korzeni, od tradycji i historii narodu.

Spójrzmy na te marsze, które odbyły się w Polsce. Moim zdaniem organizatorami marszu niby w obronie demokracji byli ludzie, którzy stracili intratne posadki, zagraniczni handlowcy i bankowcy, którzy obawiają się nowych podatków. Ludzie z dawnego systemu boją się, bo Macierewicz zapowiedział ujawnienie teczek z IPN, i o to jest ta cała wojna. Ludzie z tego obozu (PiS) są za tym, by Polska była bardziej polska niż zagraniczna. – Dla mnie to, co teraz się dzieje w Polsce nie ma nic wspólnego z patriotyzmem – uważa Donat, kolega Piotra, który w Anglii jest już 10 lat.

Generalnie polityka ma mało wspólnego z patriotyzmem, a cała walka toczy się o pieniądze. Inaczej miłość do swojego kraju rozumieją Anglicy, inaczej Niemcy, którzy na pewno wiedzą, jak kochać swój kraj, a jeszcze inaczej Francuzi. Patriotą nie jest dla mnie też ten, który pod żadnym pozorem nie wyjedzie z kraju, bo on kocha Polskę i nigdzie się nie ruszy. Ja mieszkam tu i czuję się patriotą, nie wypieram się, że jestem Polakiem i nigdy się nie wyprę, bez względu na to, ile paszportów będę posiadał, to zawsze zostanę Polakiem.

Wstydzę się za takich ludzi

– Moim zdaniem Polska to piękny kraj, ale nie ma szczęścia do rządzących – uważa Grzegorz, na Wyspach od 2004 roku. – Można kochać kraj, można tęsknić za tradycją, można być dumnym z historii, a jednocześnie nie mieć szacunku do tych, którzy rządzą Polską. Patriota, to ten, który byłby gotów oddać życie w obronie ojczyzny, ale gdy spyta mnie pan czy ja jestem patriotą, to odpowiem że nie, gdyż za takich ludzi jak Kaczyński, Duda, Macierewicz, Ziobro, czy Szydło nie dałbym sobie nawet paznokci obciąć, a co dopiero oddawać za nich zdrowie lub życie. Ja za tych ludzi się po prostu wstydzę.

– Byliśmy ostatnio na wakacjach w Egipcie – wspomina pani Małgorzata. Czasem, gdy mówiliśmy ze jesteśmy Polakami, to ludzie wykonywali ruchy, znane z popularnego tańca „kaczuchy”. Pokazało nam to, że to, co dzieje się w naszym kraju jest komentowane na świecie i nie są to pozytywne komentarze. Często musieliśmy z mężem tłumaczyć, że nie wszyscy Polacy myślą podobnie do tych, co teraz sprawują władzę w naszym kraju.

To nie mój kraj

Darek od 11 lat jest w Anglii i dla niego to właśnie Wielka Brytania stała się ojczyzną. – Gdy byłem młody i głupi, po studiach chodziłem dumny, z dyplomem zdanym na piątkę, po urzędach myśląc że każdy z otwartymi ramionami przyjmie mnie do pracy. Wtedy dostałem lekcje, której nigdy nie zapomnę. Lekcje upokorzenia, lekcje obłudy, zakłamania, łapówkarstwa. Nie zna tego nikt, kto nie szukał pracy w Polsce, ja 2 lata chodziłem i prosiłem, i zawsze okazywało się, że na wolny etat przyjęto jakiegoś pociotka starosty czy burmistrza i nikomu nie przeszkadzało, że nawet studiów nie miał.

Powiedziałem „dość”! Przyjechałem do Anglii i to ten kraj dał mi pracę, ten kraj dał mi poczucie stabilizacji, w tym kraju ciężko pracując w rok dorobiłem się tego, do czego moi rodzice dochodzili latami. Pyta mnie pan o patriotyzm, a to ja pana spytam: za co mam kochać Polskę? Za upokorzenia i poniżenie? Za korupcje i cwaniaków na szczytach władzy? Chciałem pracować dla Polski, ale się nie dało.

Teraz moim krajem jest Anglia, a mój patriotyzm ograniczam do kibicowania polskim drużynom, ale to też nieczęsto, bo wielkim fanem sportu nie jestem. Dopóki mam rodzinę w kraju, dopóty jeszcze raz na dwa lata pojadę, jednak to bardziej z obowiązku niż z potrzeby serca.

Polska w sercu

Pan Władysław, który został w Anglii po wojnie tak wspomina czasy, gdy słowo patriotyzm znaczyło więcej niż dziś: „Wtedy było inaczej. Było nas mało, więc trzymaliśmy się razem. Razem budowaliśmy kościół, potem polski klub, by było się gdzie spotykać. Czuło się większą wieź, czuło się, że każdemu zależy, a potem gdy ludzie zaczęli odchodzić, a następców nie było, to wszystko jakoś się zaczęło rozmywać. Już nie było takiej więzi między Polakami.

Kiedyś miałem rodzinę w Polsce, ale teraz wszyscy zmarli. Kiedyś odwiedzałem stary kraj, a teraz i lata nie te i sił nie ma. W Anglii mam żonę, która jest Angielką, nauczyłem ją kilku słów po polsku, syn jest inżynierem, córka nauczycielką, ale oboje nie mówią po polsku, dla nich ojczyzną jest Anglia i tylko ja mam jeszcze Polskę w sercu”.

Młodzi wolą zostać

Katarzyna studiuje w Anglii i tu w tym roku zaczęła pracę. Podobnie jak wielu młodych naszych rodaków nie uważa, by wyjazd do Wielkiej Brytanii oznaczał, że przestało się być patriotą. „Oczywiście kocham Polskę, kocham nasze tradycje, szczególnie te związane ze świętami, kiedy przy jednym stole zbiera się czasem wielopokoleniowa rodzina.

Jednak to tu skończyłam studia, to tu mam pracę, która pozwala mi nie martwić się tak jak wielu moich znajomych w Polsce, o to, czy starczy pieniędzy od wypłaty do wypłaty. Mieszkanie na emigracji nie czyni ze mnie gorszej Polki, każdy ma prawo mieszkać tam, gdzie chce. Nie zamierzam jak na razie wracać do kraju, lecz w przyszłości nie wykluczam tego”.

Polityką podzieleni

Obecna władza w bardzo szybkim tempie zantagonizowała społeczeństwo w Polsce. Jarosław Kaczyński podzielił Polaków na tych lepszego i gorszego sortu. Jego brat śp. Lech Kaczyński kiedy był prezydentem określił tych, którzy w poszukiwaniu lepszego życia przyjechali na Wyspy jako „osoby niezaradne życiowo”. To wszystko nie służy ani zgodzie ani porozumieniu. Polacy na emigracji – podobnie do tych, którzy pozostali w kraju – też są podzieleni.

Podział widać zarówno w rozmowach w pracy, podczas spotkań w rodzinnym gronie, jak i na forach internetowych. Teraz, jak nigdy wcześniej sprawdza się powiedzenie: „gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania”. Jedyną rzeczą która łączy większość Polaków na obczyźnie jest to, że na pytanie czy zamierzają wracać do kraju odpowiadają: „nie”.

CEZARY NIEWADZISZ

Więcej postów