Chcę też podkreślić jedno: nie wierzę w żadne duże bazy NATO w Polsce. Państwa zachodnie, zwłaszcza Niemcy i Francja, czy to nam się podoba, czy nie, uważają, że umów z Rosją trzeba dotrzymywać. I na nierozszerzenie baz na nowe kraje członkowskie się zgodzili, rozszerzając NATO o kraje postkomunistyczne, mówi Janusz Zemke.
„Super Express”: – „Daily Telegraph” poinformował, że polski rząd mógłby się zgodzić na pewne cięcia w zasiłkach socjalnych dla polskich imigrantów w zamian za bazy NATO w Polsce. MSZ nieco złagodził to stanowisko, ale może to nie jest zły biznes?
Janusz Zemke: – Mówimy o dwóch różnych rzeczach, które do siebie nie przystają. Nie da się przehandlować części świadczeń socjalnych za bazy NATO z kilku powodów. W NATO dominujący głos należy do USA. Brytyjczycy są bardzo ważni, ale w tych bazach byliby żołnierze amerykańscy…
– Wpływ premiera Wielkiej Brytanii na władze USA jest zapewne większy niż wpływ kilku polskich premierów i prezydentów naraz.
– To prawda, ale to niefortunne połączenie. Te świadczenia… Najgorszą drogą negocjacji byłoby to, gdyby Polska, Słowacja, Bułgaria i inne kraje prowadziły takie negocjacje odrębnie. Takie negocjacje są skuteczniejsze, gdy prowadzimy je całym blokiem. Kiedy każdy z czegoś zrezygnuje w zamian za coś, efekt będzie znacznie gorszy.
– Nie będzie tak, że to Unia jako całość, a więc głównie państwa zachodnie, zadecyduje za nas i w zamian nic nie ugramy? Może warto ugrać coś wcześniej?
– Znów chodzi o niefortunne połączenie. I chcę też podkreślić jedno: nie wierzę w żadne duże bazy NATO w Polsce. Państwa zachodnie, zwłaszcza Niemcy i Francja, czy to nam się podoba, czy nie, uważają, że umów z Rosją trzeba dotrzymywać. I na nierozszerzenie baz na nowe kraje członkowskie się zgodzili, rozszerzając NATO o kraje postkomunistyczne. Jest też sprawa ograniczania obecności wojsk amerykańskich w Europie. Także w ostatnich dwóch latach. To oznacza, że nie byłaby to żadna nowa baza, ale przeniesiona…
– Może być przeniesiona. W Niemczech ich nie chcą, to może u nas?
– Obecność wojsk amerykańskich w Niemczech też nie jest już taka jak dawniej. To jest kilka baz, 10-15 proc. dawnego potencjału. Per saldo USA nie zwiększą nagle obecności w Europie o kilka tysięcy żołnierzy. To będzie symboliczna obecność, a nie duża baza, która marzyłaby się naszym politykom.
SE.PL