Anna (+31 l.) z Gdyni szaleńczo kochała męża. A swoimi uczuciami dzieliła się z całym światem na portalu społecznościowym. Tymczasem Łukasz N. (35 l.) bez skrupułów udusił ją i swoją córeczkę Majeczkę (+9 mies.), a potem sam się powiesił.
Ich ciała znalazła matka zamordowanej. Leżały w mieszkaniu, które małżeństwo wynajmowało w miejscowości Torrevieja niedaleko Alicante w Hiszpanii.
Ania i Łukasz byli małżeństwem od dziesięciu lat. On najpierw zajmował się grafiką komputerową, a ostatnio organizował imprezy kulturalne w Trójmieście, m.in. wspólnie z żoną alternatywny festiwal artystyczny Slot Pomorze. Oboje należeli do Kościoła Chrześcijan Baptystów. W Hiszpanii, w miejscowości Torrevieja, mieszkali od połowy października. Wyjechali, bo nie lubili zimy. Do Polski zamierzali wrócić dopiero wiosną.
Ich córeczka Maja urodziła się w kwietniu. „Odkąd jest z nami Maja, ludzie mnie pytają, jak on sobie radzi. Robi wszystko to, co ja, czyli ubiera, przewija, karmi, tuli, całuje, bawi się i mówi „nie wolno”, czyta książeczki, usypia… a w nocy to on wstaje do Majki i ją karmi. Bez niego ja bym sobie nie poradziła. Kochany mężu, życzę Ci, żebyś się nie zmieniał i podejmował dobre decyzje w życiu. Kocham Cię” – napisała Anna na Facebooku 17 grudnia. Cztery dni później ślad po nich zaginął.
O tragedii rodziny policję zawiadomiła matka Anny, która również mieszka w Hiszpanii. Zaniepokojona tym, że od kilku dni nie ma kontaktu z córką, poszła do niej w sylwestra. Znalazła zwłoki córki, jej męża i 9-miesięcznej Majki. Zawinięte w koc ciała Anny i dziecka miały na sobie ślady duszenia i pobicia, a mężczyzna się powiesił. Do zbrodni najprawdopodobniej doszło kilka dni wcześniej. Hiszpańscy policjanci podejrzewają, że to Łukasz udusił żonę i córkę, a później targnął się na własne życie.
Według nieoficjalnych informacji w przeszłości Łukasz leczył się psychiatrycznie. Podobno w 1999 roku próbował poderżnąć gardło matce i siostrze. Po tym wydarzeniu miał trafić na leczenie do zakładu zamkniętego. Matury nie zdał w pierwszym terminie, choć był uczniem renomowanego Liceum Ogólnokształcącego nr VI w Gdyni.
Potem się uspokoił, studiował teologię w Ewangelikalnej Wyższej Szkole Teologicznej we Wrocławiu. Aktywnie działał we wspólnocie baptystów i był społecznikiem.
– Na zaproszenie Łukasza i Ani wspólnie z żoną występowaliśmy na Slot Pomorze. Dzień przed jego wyjazdem, 16 października, prowadziliśmy warsztaty dla ojców. Rzadko spotyka się ludzi o tak dobrej energii, optymizmie i chęci pozytywnego działania. Planowaliśmy dalsze wspólne działania. Ta tragedia nie mieści mi się w porządku świata. Modlę się za ich dusze – mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni.
SE.PL