Jak wynika z ujawnionych właśnie dokumentów amerykańskiego wojska, gdyby pod koniec lat 50. wybuchła III wojna światowa, to na Polskę spadłyby dziesiątki bomb jądrowych – tylko na Poznań 20, a na stolicę 15.
Polska miała być zmieciona przez amerykańskie „atomówki” – tak najkrócej można opisać treść dokumentu „Strategic Air Command Atomic Weapons Requirements Study” z czasów zimnej wojny. Wynika z niego, że w razie ataku Związku Radzieckiego na USA, Amerykanie mieli zrzucić na wiele polskich miast bomby termojądrowe. Druga fala bombowców miała przeprowadzić z kolei “systematyczną destrukcję” przy pomocy mniejszych ładunków. Zagłada miała spotkać między innymi Łebę, Tarnów, Przemyśl, Mrągowo, Gliwice, Wałbrzych i Warkę. Broń użyta przez USA miałaby siłę od ok. 2 do 9 megaton, co oznacza, że byłyby wielkie straty w ludności cywilnej. Jak zaznacza „The New York Times”, w każdym z miast jeden z celów określonych jest w dokumencie słowem „ludność”. “To niepokojące, że celami były zamieszkane ośrodki” – stwierdził William Burr, analityk z Narodowego Archiwum Bezpieczeństwa. W razie ataku priorytetem miało być jednak ZSRR. W odtajnionym po blisko 60 latach dokumencie zawarto listę aż 180 celów w samej Moskwie oraz 145 w Leningradzie. W sumie zniszczonych miało zostać ok. 1200 “punktów” także w ówczesnej Czechosłowacji i Chinach.
{source}
<iframe width=”560″ height=”315″ src=”https://www.youtube.com/embed/P-Q_EXjf8lU” frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>
{/source}
Archiwa Narodowe USA nie zaprezentowały w internecie kompletnego dokumentu, ale jedynie jego wyimki, więc trudno policzyć ile dokładnie bomb i gdzie miało spaść w Polsce. Na pewno byłoby to jednak co najmniej kilkadziesiąt ładunków. Oto wybrane “cele” Dowództwa Lotnictwa Strategicznego: Poznań – 20 różnych miejsc, lotniska, infrastruktura kolejowa, fabryki i ludność cywilna; Świdnica – siedem bomb, fabryki i infrastruktura; Warszawa – 15 celów, w tym położone w okolicy Pruszków, Piastów i Ożarów, a w nich: lotniska, fabryki, infrastruktura, centra dowodzenia, a także ludność; Gliwice – jedna bomba, zakłady zbrojeniowe Bumar-Łabędy; Dęblin – jedna bomba, baza lotnicza; Katowice – jedna bomba na dzielnicę Wełnowiec; Lublin – siedem bomb, fabryki i infrastruktura.
Gdyby doszło więc do III wojny światowej, Polska zostałaby poważnie zniszczona, a jej teren uległby skażeniu radioaktywnemu. W 1959 r. arsenał nuklearny USA miał łączną moc 20 tys. megaton i dziesięć razy przewyższał arsenał rosyjski – zaznacza „The New York Times”. Amerykanie wierzyli, że ataki na strategiczne na ZSRR odstraszyłyby Sowietów, gdyby ci próbowali doprowadzić do wybuchu III wojny światowej. Jak zaznacza z kolei “Rzeczpospolita”, o tych planach od lat 60. wiedział płk Ryszard Kukliński, który zaczął współpracować z CIA, aby zapobiec ewentualnemu atakowi nuklearnemu w Polsce. Cytowany przez tę gazetę historyk Sławomir Cenckiewicz podkreśla, że Kukliński „zrozumiał, że w razie III wojny światowej Polaków czeka atomowy Holocaust, a więc zagłada milionów ludzi i zrównanie z ziemią najważniejszych miast, ośrodków przemysłowych, infrastruktury strategicznej i miejsc koncentracji wojsk”.
DZIENNIK.COM