Macierewicz zapowiada ujawnienie teczek tajnych służb

Antoni Macierewicz zapowiada ujawnienie tajnych dokumentów wojskowych służb specjalnych PRL. Minister mówi, że wśród papierów są dokumenty o ludziach obecnych mediów, polityki i bankowości.

 Minister obrony wziął w niedzielę udział w promocji historycznej książki „Konfidenci” autorstwa Piotra Woyciechowskiego, Sławomira Cenckiewicza i Witolda Bagieńskiego. Macierewicz, dopytywany przez prowadzącego spotkanie Cezarego Gmyza, złożył istotną zapowiedź. Ogłosił, że jako szef MON doprowadzi do ujawnienia zbioru zastrzeżonego IPN w sekcji poświęconej wojskowym służbom specjalnym PRL. Macierewicz powiedział, że w 2007 roku, będąc sekretarzem w Ministerstwie Obrony, zapoznał się z całością wojskowej części zbioru zastrzeżonego. – Przeczytałem te (akta – red.), które, jak się wydaje, są najważniejsze. I z żadnych, które przeczytałem, nie wynikało, żeby zawierały jakąś tajemnicę, która mogłaby grozić bezpieczeństwu Rzeczypospolitej. Za to w większości z nich zawarte były informacje, których utajnianie groziło i nadal grozi bezpieczeństwu Rzeczypospolitej, bo tworzy fikcyjną elitę ludzi w służbach specjalnych, fikcyjną elitę ludzi w bankowości, fikcyjną elitę ludzi w mediach. Fikcyjną elitę ludzi także czasami, przynajmniej jeszcze miesiąc wstecz, w polityce – mówił minister obrony i zapowiedział odtajnienie wspomnianych akt. Deklaracja Macierewicza dotyczy części wojskowej zbioru, a nie tej, nad którą pieczę mają ABW czy Agencja Wywiadu. 

SŁUŻBY SAME DECYDOWAŁY

Dwa słowa o zastrzeżeniu zbioru. To tajne archiwum znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej od 15 lat. Poszczególne służby specjalne lokowały w nim PRL-owskie dokumenty, które w ich ocenie powinny pozostawać tajne ze względu na aktualne bezpieczeństwo państwa. Służby specjalne same, bez nadzoru i dość swobodnie, decydowały, jakie papiery trafią do tajnego archiwum. Te kryteria nigdy nie były przedstawiane IPN-owi do konsultacji. Dostęp do materiałów jest ściśle reglamentowany, a dokumenty mogą być wykorzystywane jedynie przy postępowaniu lustracyjnym lub w sprawach zbrodni komunistycznych. Z akt mogą korzystać funkcjonariusze służb lub certyfikowani i uprawnieni przez te służby pracownicy IPN. 

Zbiór systematycznie się kurczy, bo co pewien czas szefowie tajnych służb zgadzają się na odtajnienie kolejnych partii dokumentów. I tu zaczyna się sprawa kluczowa.

TAJNE BEZ UZASADNIENIA

Niezależnie od politycznych sporów, eksperci mówią, że zakres tego zbioru jest zakrojony zbyt szeroko. Marek Biernacki, koordynator ds. służb specjalnych w byłym rządzie PO i PSL: – Sam zabiegałem o odtajnienie części dokumentów pozostających w gestii ABW. W tym roku odtajnione zostały papiery z lat 50. i 60., których przetrzymywanie w tym zbiorze od początku nie miało sensu.

– Jak ludzie służb uzasadniali fakt, że te dokumenty są złożone w tajnym archiwum?

– Na przykład tak, że z tych papierów można wyczytać, jakie są metody operacyjne ich działania. Tyle że po tylu latach to argument absurdalny – mówi Biernacki.

Na to samo zwracał uwagę w październikowym tekście w „Rzeczpospolitej” szef IPN-owskiego archiwum, Rafał Leśkiewicz:

„Nawet pobieżna analiza treści dokumentów, które opuszczają zbiór zastrzeżony i trafiają do ogólnodostępnego zasobu archiwalnego, skłania do refleksji. Jako historykowi i archiwiście trudno jest mi znaleźć wiarygodne uzasadnienie, dla którego te dokumenty przez lata były niedostępne dla badań naukowych”.

WOYCIECHOWSKI: – TO UKRYWANIE DAWNYCH WSPÓŁPRACOWNIKÓW

Piotr Woyciechowski, badacz teczek, w latach 90. współpracownik Antoniego Macierewicza i współautor książki „Konfidenci” ocenia: – Zbiór zastrzeżony stał się miejscem, w którym ukrywane są teczki personalne funkcjonariuszy i współpracowników tajnych służb PRL. Jakie jest na przykład uzasadnienie, by w zbiorze zastrzeżonym znajdowała się teczka z lat 80. Piotra Nurowskiego, jednego z założycieli Polsatu, który zginął w katastrofie smoleńskiej?

– Czy należy ujawnić wszystko, od ręki? Czy na przykład nie będzie przypadków ujawnienia osób, które pracowały dla służb PRL, ale potem podjęły współpracę i na przykład działają nadal na rzecz polskich służb?

– Tego nie wiem, bo nie znam zbioru zastrzeżonego. Widziałem natomiast setki dokumentów, które w ostatnich latach zostały z tego zbioru wyodrębnione. Żaden z nich nie spełniał warunków, by kiedykolwiek się w tym zbiorze znaleźć. Pokazanie żadnego z nich nie groziło bezpieczeństwu państwa. Te dokumenty powinny być jawne dla historyków i badaczy. Jakie jest uzasadnienie, by w zbiorze zastrzeżonym znajdowały się wiadomości o systemie informatycznym, z którego korzystała SB, albo dokumenty spraw gospodarczych z lat 60.? Nie ma uzasadnienia – mówi nam Piotr Woyciechowski, obok Zbigniewa Girzyńskiego, jeden z inicjatorów listu do prezydenta, w którym historycy wzywają do inicjatywy ustawodawczej znoszącej istnienie tajnego zbioru w IPN.   

ZBIÓR DO LIKWIDACJI

Zdecydowanym przeciwnikiem ujawnienia wszystkich dokumentów tajnych służb wojska jest były szef WSI Marek Dukaczewski. Generał podaje przykład: – Po atakach na Amerykę w 2001 roku wniosłem, za pośrednictwem ministra obrony, do IPN o przesunięcie pewnych materiałów ze zbioru jawnego do zastrzeżonego. Ze względu na jedną z toczących się operacji specjalnych. Kolegium IPN w pełni podzieliło argumentację. Niektóre dane powinny zostać wieczyście tajne, bo ich ujawnienie może być groźne dla ludzi, którzy z nami współpracowali, lub dla ich najbliższych. Inny argument. Służby wojskowe PRL były aktywne w krajach arabskich. W związku z sytuacją międzynarodową oglądałbym każdy dokument trzy razy przed jego ujawnieniem”. 

Wspominany już Rafał Leśkiewicz, dyrektor archiwum IPN, apelował w ostatnich tygodniach o inicjatywę opracowania kryteriów ochrony pojedynczych wrażliwych dokumentów. I zdjęcia klauzuli tajności z całej reszty papierów ze zbioru zastrzeżonego.

KULISY24.COM

Więcej postów