Makabra, aż trudno uwierzyć w takie bestialstwo zadane kobiecą ręką. W Ewie P. z Piotrowic (woj. lubelskie) drzemał zapewne jakiś potwór, który kazał jej sprawić małżonkowi kaźń najgorszą z możliwych. Związała Wiesława P. taśmą, a potem gwałciła kijem od szczotki, karmiąc się jego jękami i powolnym umieraniem.
Małżonkowie kilka lat temu wrócili do Piotrowic z USA, gdzie mieszkali dłuższy czas, korzystając z pomocy matki mężczyzny. Żyli z dolarowych oszczędności i nie stronili od kieliszka. – Wiesiek był spokojnym człowiekiem – wspominają sąsiedzi.
O Ewie mają jak najgorsze zdanie: mrukliwa, niemiła, napastliwa. – Ciężkie miał z nią życie – dodają. Po kilku głębszych krewka kobieta nie szczędziła razów spolegliwemu mężowi. – Nic się nie stało, takie małe nieporozumienie małżeńskie – tłumaczył Wiesław sąsiadom i policji, która wzywana była do awantur. Ale nie spodziewał się, że za swoje mężowskie uczucie przyjdzie mu zapłacić śmiercią w męczarniach.
Feralnego dnia doszło do kłótni. W Ewę P. coś wstąpiło. – Związała ręce Wiesława P. taśmą samoprzylepną i zadawała mu ciosy drewnianym kijem od szczotki po całym ciele, a także co najmniej trzykrotnie wprowadziła złamany kij od szczotki zakończony śrubą i butelkę po winie do odbytu pokrzywdzonego – opisuje tortury Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Kij wprowadzała głęboko, rozrywając trzewia mężczyzny. On wył z bólu i wił się we własnej krwi, która tryskała po meblach i podłodze. Po pogotowie bestialska żona zadzwoniła dopiero dwie doby później. – Leży zakrwawiony w kuchni i cuchnie. Zabierzcie go – rzuciła w słuchawkę.
Podczas śledztwa była równie lakoniczna. – Był dla mnie niedobry – powiedziała i zasłaniała się niepamięcią spowodowaną zamroczeniem alkoholowym.
Prokuratura właśnie skierowała akt oskarżenia w tej sprawie do sądu. Ewie P. grozi dożywocie. Jednocześnie trwa postępowanie zmierzające do sądowego uznania jej za niegodną dziedziczenia po swoim mężu.
SE.PL