Niemieccy politycy oraz publicyści popadli chyba w jakąś paranoję. Od kilku tygodni nieustannie bowiem grożą i atakują polski rząd. Najpierw było straszenie izolacją na arenie międzynarodowej, później porównanie do ISIS i groźba usunięcia ze strefy Schengen, a teraz nawoływania do obcięcia funduszy europejskich.
Była pełnomocnik kanclerz Niemiec ds. relacji z Polską właśnie przyznała, że wobec Warszawy „należy wyciągnąć konsekwencje finansowe” w związku z odmiennym stanowiskiem w/s uchodźców… Czy oni jednak ostro nie przeginają?!
Rząd Beaty Szydło zapowiedział istotne zmiany w relacjach między Warszawą i Berlinem. Z politycznego wasala Niemiec nasz kraj ma się przeobrazić w niezależnego gracza na arenie europejskiej, który w kluczowych dla polityki międzynarodowej kwestiach ma mieć swoje zdanie, uwzględniające przede wszystkim własne interesy. Między innymi dlatego niemieckie władze, a w ślad za nimi niemieckie media, wpadły w histerię i rozpoczęły bezprecedensowe ataki na nowe władze w Warszawie.
Zaczęło się od straszenia ksenofobią i nacjonalizmem, usunięciem ze strefy Schengen oraz izolacją na arenie międzynarodowej. Potem było porównanie do ISIS i stwierdzenie, że Europie grozi większe niebezpieczeństwo ze strony Polaków i Węgrów niż ze strony Państwa Islamskiego. Wydawałoby się, że histeria Niemców osiągnęła wówczas apogeum, ale to tylko złudzenie. Daniel Cohn-Bendit – znany niemiecki polityk i poseł do Europarlamentu – w wywiadzie dla niemieckiej telewizji publicznej ZDF zasugerował, że Polsce powinno się zabrać 40 proc. unijnych funduszy strukturalnych i agrarnych, bowiem Niemcy potrzebują tych pieniędzy na utrzymanie uchodźców i imigrantów z Bliskiego Wschodu. Jakby tego było mało – Gesine Schwan, była pełnomocnik rządu RFN ds. relacji z Polską oraz była kandydatka socjaldemokratów na urząd prezydenta Niemiec – podczas wywiadu udzielonego kilku niemieckim gazetom powiedziała wprost, że wobec Polski i innych państw UE, które mają inne zdanie na temat relokowania uchodźców, należy wyciągnąć konsekwencje finansowe w postaci ograniczenia dopływu środków unijnych…
Powstaje pytanie – czy straszenie i pogróżki jakie niemieccy politycy i publicyści stosują wobec Polski można już nazwać formą paranoi? Czy to, że przestajemy być politycznym wasalem Republiki Federalnej Niemiec usprawiedliwia bezprecedensowy atak na nasz kraj? Czy to powód, aby twierdzić, że Polacy są większym zagrożeniem dla europejskiej demokracji niż terroryści z Państwa Islamskiego i żądać wyciągania przeciwko nam konsekwencji finansowych?
NIEWYGODNE.INFO.PL
kiedy niemcy brali uchodzcow niepytali co polacy mysla na ten temat.niech sobie wiec s tym poradza.polacy by mieli ziechac z zagranicy i zaczac zyc w kraju a niebyc w milosierdziu unji.!