W rubryce „Z życia opozycji, z życia koalicji” Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego na łamach „wSieci” odnotowujemy ciekawą opowieść o relacjach między Tomaszem Siemoniakiem i Andrzejem Dudą.
Chodzi o święto GROM i zaproszenie dla nieodpowiedniego polityka…
Za wzór braku zacietrzewienia i antypisowskiej jazdy uchodził minister Tomasz Siemoniak. Też tak uważaliśmy, więc się trochę zdziwiliśmy. Otóż Duda Elekt został zaproszony do na święto żołnierzy GROM i zaproszenie przyjął. I co? Wściekły minister obrony wezwał dowódcę GROM i dopytywał: „Jakim prawem zaprosiliście Dudę?” Ten grzecznie odpowiedział, że to nie on zapraszał, tylko żołnierze. „To wy nad wojskiem nie macie żadnej kontroli?” – wściekał się Siemoniak. Niesłusznie, bo podział na czas dwóch prezydentów wydaje się oczywisty: GROM, komandosi, myśliwce –- Duda; kwatermistrzostwo, tabory, WSI – Komorowski.
Siemoniaka oszczędzamy, bo chłop zestresowany, choć sobie obciachu narobił. Co gorsza, o wszystkim od razu dowiedział się Duda. Bo wie pan, panie ministrze, co robić, teraz wszystkie wiewiórki zrobiły się prawoskrętne i donoszą tylko w tę stronę. Szkoda, że pan nie wie, co dzieje się w TVP. My wiemy – czytamy.
Do sprawy zresztą odniósł się na Twitterze minister Siemoniak, który zadeklarował, że do takiej sytuacji nie doszło, sugerując, że zostały one zmyślone. A że jak chce polityczna mądrość – należy wierzyć jedynie w zdementowane informacje… 🙂
Wpolityce.pl