Poroszenko, Siemioniak i Gocuł, czyli jak wyszkolić banderowca z batalionu OUN, a także Azow i Ajdar za pieniądze polskiego podatnika. Nagłośnienie szokującego, rzekomego pomysłu szkolenia w Polsce, przekonanych ideowo banderowców, spotkało się najpierw z milczeniem, a potem rekacją obecnego kierownictwa MON.
Rzecznik Ministerstwa Jacek Sońta napisał: „Nigdy nie miało miejsce spotkanie kierownictwa MON, na którym mieliby decydować o szkoleniu w Polsce ukraińskich dowódców batalionów, czy też żołnierzy z batalionu OUN”. I dodał, że to spotkanie miało miejsce w kwietniu i w którym brał udział doradca wicepremiera Siemoniaka gen. Bogusław Pacek.
Dementi MON z 03 czerwca absolutnie nie rozwiązuje poważnego problemu, który istnieje i z którym będzie musiała zmierzyć się polska armia, jeśli nie dziś to na pewno w niedalekiej przyszłości. Chodzi o to, że pododdział OUN stał się kompanią batalionową taktycznej grupy zwiadowczej w składzie 81 brygady desantowo-szturmowej, utworzonej jesienią 2014 roku na bazie 95 samodzielnej brygady aeromobilnej i 25 brygady powietrzno-desantowej. Członkowie OUN stali się zatem członkami Sił Zbrojnych Ukrainy i oficjalnie stacjonują w mieście Konstantynówka.
Słusznie zatem pytają Kresowianie nauczeni doświadczeniami czerownych nocy na Wołyniu i nie tylko: „Gdzie i kiedy polska generalicja zastrzegła sobie, że nie przyjmie na szkolenie w Polsce żołnierzy 81 brygady desantowo-szturmowej, w skład której wchodzi batalion OUN, ani nikogo z garnizonu w mieście Konstantynówka?” Gdyż to tam właśnie są obecnie spadkobiercy ideowi ludobójczej OUN. Oraz druga, konieczna, paląca kwestia: „W jaki sposób Sztab Generalny WP może zagwarantować, że nie będzie szkolić bojówkarzy OUN?” To są ważne, b. aktualne pytania do Ministra Tomasza Siemioniaka i dobrze by było szybko wypracować w tym kierunku odpowiednie dyrektywy, których jak domyślam się raczej na pewno jeszcze nie ma.
Na koniec słówko o faktycznym, elementarnym braku zaufania do obencnego rządu i rządzących elit ze stronu narodu. To nie są żadne plotki.
Ministrem Obrony Narodowej jest Ukrainiec Tomasz Siemoniuk, syn przesiedleńca w czasie operacji „Wisła”.
Jego doradcą jest też Ukrainiec dr Janusz Onyszkiewicz (był dwukrotnie ministrem Obrony Narodowej), którego stryj Myrosław Onyszkiewicz ps. „Orest”, był w Polsce w latach 1944-1948 , głównodowodzącym UPA i skazany został na karę śmierci za zbrodnie.
W Radzie Krajowej IPN jest Ukrainiec dr Grzegorz Motyka – autor wielu książek wybielających UPA ze zbrodni.
W Oddziałach wojewódzkich IPN, czołowa kadra składa się z Ukraińców, głównie pion śledczy IPN, który mając ponad 100 prokuratorów, grzebie się na cmentarzach, a przez 25 lat nie skazał ani jednego bandyty z UPA. Odwrotnie: wszystkich bandytów z UPA, skazanych w czasie operacji „Wisła” za zbrodnie na karę śmierci, IPN jednostronnie, bez wyroków sądowych – zrehabilitował i zaliczył ich do „Osób represjonowancyh przez PRL ze względów politycznych”. Uznał więc ich za ruch niepodległościowy tak, jak teraz Poroszenko uznał banderowców na Ukrainie.
Nikt nie liczy, ilu jest Ukraińców na stanowiskach ministrów, wiceministrów, wojewodów, wicewojewodów, marszałków, czy prezydentów miast. A przecież w PiS zastępca Jarosława Kaczyńskiego jet też Ukrainiec – Marek Kuchciński, odznaczony przez Juszczenkę Orderem „Za Zasługi” dla Ukrainy. To są fakty, a nie plotki i kiedyś obudza się ślepi politycy polscy z ręką w nocniku, albo z głową.
Marcin Szymański
?lepe i bezkrytyczne popieranie banderowskiej Ukrainy ?wiadczy o braku elementarnej wiedzy o zagro?eniu Polski – ale nie ze strony Rosjan ale oszo?omów z Zach. Ukrainy. Szkoda, ?e nasz rz?d ma takich doradców i takich ministrów. Mo?e wybory to zmieni?…