Bronisław Komorowski sam ujawni czarne karty ze swojej historii. W przygotowywanej książce prezydent przyznał się, że w czasach opozycji planował z kolegami zamach na zupełnie przypadkowego milicjanta. Miał go zabić w ramach zemsty za masakrę robotników.
Książka o Komorowskim, „Zwykły polski los” ma się ukazać 4 marca. Krytycy zarzucają prezydentowi, że data nie jest przypadkowa i chodzi o wzmocnienie kampanii prezydenckiej przed wyborami.
W książce Komorowski wspomina m.in. czasy opozycyjne. Wyznaje, że 1972 roku planował razem z kolegami zamach na przypadkowego milicjanta w ramach odwetu za śmierć robotników! – Miałem wykonać zamach, zostawić na miejscu kartkę z informacją, że to jest odwet za zamordowanie robotników podczas rewolucji grudniowej, a potem porzucić broń w wybranym grobowcu na cmentarzu ewangelickim i opłotkami uciec na Koło – wspomina w książce Komorowski. Zamach został jednak udaremniony. Broń, z której przyszły prezydent miał zabić przypadkowego człowieka wpadła w ręce jego matki. Ta zaś poleciła ją utopić swojemu znajomemu.
Przeciwnicy Komorowskiego podkreślają, że jest to znamienne zachowanie. Jednocześnie przekonują, że środowisko prezydenta jest pełne obaw co do tego, o czym jeszcze Komorowski w swojej książce napisał. Robert Tyszkiewicz, szef kampanii wyborczej Komorowskiego, zapewniał jednak w TVN24, że to wspaniała publikacja, która wcale nie spędza sztabowi wyborczemu snu z powiek.
fakt.pl