Analiza serwisu IHS Jane’s wykazała, że separatyści nie mogli zestrzelić pocisku systemu Toczka-U w pobliżu Ługańska. Z drugiej strony potwierdza się używanie przez Ukrainę śmiercionośnej amunicji kasetowej.
Separatyści oświadczyli, że nocą z 1 na 2 lutego w pobliżu Ługańska udało im się zestrzelić pocisk balistyczny krótkiego zasięgu systemu Toczka-U. Według nich, pocisk został przechwycony przez „oddziały obrony przeciwrakietowej”, gdy leciał w kierunku Ługańska. Informacja ta zyskała pewien rozgłos. Na tyle duży, że przyjrzeli się jej analitycy znanego serwisu IHS Jane’s.
Według analityków tego serwisu, twierdzenia separatystów są raczej mało prawdopodobne. Z drugiej strony, informacja ta potwierdza wcześniejsze doniesienia dotyczące wykorzystywania przez armię ukraińską taktycznych rakiet balistycznych wyposażonych w ładunki kasetowe (co najmniej od lipca 2014 roku).
W opublikowanych nagraniach widoczny jest uszkodzona, ale niezniszczona sekcja kontrolno-napędowa pocisku wraz z sekcją naprowadzania. Brakuje jednak głowicy bojowej.
Serwis Jane’s przeprowadził interesującą analizę tego przypadku. Zdaniem analityków, „skuteczne zestrzelenie taktycznego pocisku balistycznego” jest niemożliwe bez użycia „zaawansowanych systemów obrony powietrznej, w typie tych, których nie obserwowano na wschodzie Ukrainy odkąd 9K37 Buk lub późniejszy 9K40 Buk-M2 został użyty w lipcu do zestrzelenia samolotu Malaysia Airlines lot MH17. Większość wariantów systemu Buk oferuje pewien poziom możliwości przeciw taktycznym rakietom balistycznym”. Podobne cechy mają też niektóre warianty systemu S-300P. Także najnowsza wersja systemu 96K6 Pancyr-S1 ma posiadać, ograniczone co prawda, zdolności przeciwrakietowe. Jednak ich obecność na wschodniej Ukrainie nie została potwierdzona od lipca ubiegłego roku.
Analitycy przytaczają dwa argumenty mające świadczyć o tym, że do żadnego zestrzelenia w ogóle nie doszło. Po pierwsze, wrak pocisku nie nosi żadnych śladów uszkodzenia w wyniku trafienia przez pocisk przechwytujący jakiegokolwiek systemu. Po drugie, zachowana część pocisku jest niemal identyczna jak wraki kilku innych rakiet systemu Toczka odpalonych w trakcie konfliktu w Gruzji w 2008 roku. Podkreślono przy tym, że gruzińska armia nigdy nie przypisywała sobie zestrzelenia jakiegokolwiek pocisku tego typu. Ich resztki nie wykazywały też żadnych śladów eksplozji głowicy bojowej, zaś często odkrywano je w pozycji podstawą do dołu – co wskazuje na to, że pociski te rozpadły się w powietrzu.
Pewnym wytłumaczeniem może być wadliwość samego pocisku, który w locie mgł stać się niestabilny i w efekcie rozpaść się w powietrzu. Mogło to być spowodowane wiekiem rakiety, które produkowano głównie w latach 80. XX wieku, lub wadą produkcyjną.
Inny wniosek jest zarazem argumentem za tym, że podobnie jak Rosjanie w Gruzji, tak i w tym przypadku Ukraińcy wykorzustują pociski z ładunkiem kasetowym (głowica bojowa 9M123K), które po pozbyciu się subamunicji, stają się niestabilne i rozpadają w powietrzu. „Głowica bojowa 9M123K aktywnie pozbywa się swojej subamunicji oraz, w trakcie tego procesu, obudowy na głowicy. To sprawia, że pozostała część pocisku staje się aerodynamicznie niestabilna i zaczyna spadać, zrywając pusty nos oraz pojemnik kasetowy i pozostawiając część ogonową z sekcją naprowadzania, która uderza w ziemię jako jedna część”.
W konkluzji analiza stwierdza, że „używanie taktycnych pocisków balistycznych tego rodzaju w konflikcie często rozgrywającym się na obszarach cywilnych jest bez wątpienia kontrowersyjne. Chociaż Ukraina nie jest sygnatariuszem konwencji o amunicji kasetowej [podobnie jak Polska, USA, Rosja i Chiny], używanie takiej broni z relatywnie niedokładnym mechanizmem przenoszenia nie przysłuży się Kijowowi na arenie międzynarodowej”.
W trackie konfliktu w Donbasie wojska ukraińskie przeprowadziły ostrzał ludności Doniecka i Ługańska z użyciem broni kasetowej typu 220mm Huragan i 300mm Tornado, co odnotowano m.in. w raportach obserwatorów OBWE oraz organizacji Human Rights Watch.
Janes.com