Oto dowód na to, że w Polsce nie ma równego dostępu do służby zdrowia! Termin na rezonans magnetyczny dla zwykłego pacjenta w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim to grudzień 2015 roku. Kiedy jednak trzeba przebadać siostrzenicę księdza, można umówić się na ten piątek!
Reporterzy „Super Expressu” za pomocą dziennikarskiej prowokacji udowodnili, że w służbie zdrowia wciąż rządzą układy.
Najpierw zadzwoniliśmy do Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim, podając się za zwykłego pacjenta, który chce się zapisać na rezonans magnetyczny chorego kolana. – Najbliższy termin to początek grudnia 2015 roku. Nic innego nie ma – usłyszeliśmy w rejestracji.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy faktycznie nic się nie da zrobić w tej sprawie. Zadzwoniliśmy do sekretariatu dyrektora szpitala Marka Konieczki (59 l.), podając się za księdza z biura biskupa. Po minucie połączono nas z dyrektorem. Poprosiliśmy go o szybszy termin rezonansu dla siostrzenicy biskupa, która ma problemy z kolanem.
– Teraz zmienił Fundusz zasady gry. Od stycznia, że tak powiem weszło, żeby zmienić kolejkę, to prawie petycję trzeba pisać – mówił dyrektor, ale obiecał pomóc. – Jak ona się nazywa? Coś pomyślimy – powiedział dyr. Konieczko i kazał czekać na telefon.
Nie minęło pół godziny i termin na rezonans się znalazł. – Proszę sobie zanotować (.) 6 lutego 2015 rok, godzina 10.00. Budynek główny (.) Najlepiej przyjść 15 minut wcześniej się zameldować – mówił nam dyrektor Konieczko.
I tak po jednym telefonie nieistniejąca siostrzenica biskupa została wciśnięta na badania. – Tam to nazwisko jest zapisane. Jest zapisana w terminie badań szpitalnych. Nie wchodźmy w szczegóły – mówił dyrektor.
Okazuje się, że znalezienie szybkiego terminu wcale nie wymagało specjalnego wysiłku i pracy. – Nie, pracy nie wymagało dużo, akurat było, że tak powiem szczęście, że był termin szpitalny niezajęty. Cieszę się, że mogłem być użyteczny – zakończył rozmowę Konieczko.
se.pl