Ludzie bezdomni

Jest taki problem społeczny w naszym kraju, który staje się szczególnie widoczny zimą. Bezdomność bo niej mowa, obok bezrobocia i głodu staje największym problemem społecznym naszego kraju.

 

W Polsce wyraźnym punktem zwrotnym w rozwoju problemu bezdomności były lata dziewięćdziesiąte. Masowe zwolnienia z dnia na dzień doprowadziły wiele polskich rodzin do nędzy i kryzysów rodzinnych. Brak środków na opłacenie wynajmu czy czynszu za mieszkanie, depresje, załamania nerwowe, poczucie bezsilności i bezużyteczności wpędzały ludzi w alkoholizm. Ludzi eksmitowano, inni podczas dłuższego pobytu w szpitalu nie płacąc za mieszkanie z powodu choroby, wychodząc ze szpitala nie mięli dokąd wracać bo w międzyczasie usunięto ich z mieszkania. Problem dodatkowo pogłębiał brak właściwej polityki wobec problemu ze strony państwa i niewielki odsetek organizacji pozarządowych, które zajmowałyby się problemem. Nie zapomnę pikiety osób bezdomnych pod pałacem prezydenckim kiedy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, pikietujących wówczas bezdomnych policja poprosiła przez megafon o rozejście się do domów, ot scena rodem z czarnej czeskiej komedii, która niestety wydarzyła się jednak naprawdę.

Skrajne rozbieżne są też dane dotyczące problemu. Dane Rządowego Centrum informatycznego PESEL mówią o ponad 173 tysiącach osób bezdomnych. MONAR szacuje liczbę bezdomnych na 250 tysięcy a badania Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego oceniają liczbę osób bezdomnych na pół miliona. Zaskakujący mechanizm liczenia osób bezdomnych przyjęło Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. W dokumencie „Bezdomność w Polsce diagnoza na dzień 31 stycznia 2010″ dokonano oszacowania liczby bezdomnych w Polsce na podstawie dwóch zimowych nocy na przestrzeni grudnia 2009 roku oraz stycznia 2010 roku. Liczbę bezdomnych oszacowano na podstawie ilości wykorzystanych łóżek w noclegowniach. Otrzymany wynik to w pierwszym wypadku 18.277 osób a w drugim 20.960. Przypomnę tylko że w tym samym czasie  wszystkie noclegownie w kraju dysponowały 22.529 miejscami a więc wykorzystanych zostało około 95 % miejsc. Oczywiście taki system liczenia bezdomnych ma się nijak do ich rzeczywistej liczby która jest wielokrotnie wyższa.

Bezdomni to głownie mieszkańcy dużych aglomeracji miejskich choć 25 % pochodzi ze wsi. Badania pokazują również, iż prawidłowość między bezdomnością a poziomem wykształcenia – odsetek osób bezdomnych maleje wraz z kolejnymi coraz wyższymi poziomami ukończonej edukacji. Wśród bezdomnych są zarówno osoby z wykształceniem podstawowym jak i lekarze czy prawnicy. Ludzie z wykształceniem podstawowym dotykają problemu bezdomności na skutek swojej ogólnej sytuacji życiowej natomiast w wypadku lekarzy czy prawników jest to często świadomy wybór. Wśród osób bezdomnych przytłacza zdecydowana przewaga mężczyzn nad kobietami.

Co ciekawe w społecznej ocenie osoba bezdomna to ktoś taki kto pozostaje aktualnie bez przysłowiowego dachu nad głową natomiast wg wytycznych Unii Europejskiej osobą bezdomną jest każdy człowiek, który nie posiada własnego lokum. W takim ujęciu problem dotyczył będzie kilku milionów Polaków bo wynajem mieszkania jest również formą bezdomności. Niskie zarobki powodują, iż wynajem mieszkania wiąże się z tak dużym obciążeniem finansowym pozwalającym często jedynie na wegetację na granicy minimum biologicznego.

Polscy naukowcy badający temat dostrzegli jeszcze jeden zaskakujący aspekt w postrzeganiu bezdomności przez Polaków. Okazuje się że jesteśmy jednym z nielicznych państw na świecie, którego mieszkańcy traktują bezdomność jako stan wybrany. Owszem wśród bezdomnych są osoby, które są bezdomne z wyboru, na skutek problemów z adaptacją społeczną czy uwarunkowań psychicznych ale tak jak wspomniałem wyżej znaczna większość osób bezdomnych to ludzie, którzy zostali bezdomnymi na skutek sytuacji losowych i stan w którym tkwią nie jest dla nich stanem do którego dążyli i w którym chcą pozostać.

Na stronie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej możemy się dowiedzieć, iż rząd walczy z bezdomnością za pomocą programu budownictwo socjalnego, przysłowiowego konia z rzędem temu kto znajdzie rzeczywiste przykłady wdrożenia tego programu. We wspomnianej wyżej diagnozie na temat stanu bezdomności w Polsce strona rządowa podkreśla, że za opiekę nad bezdomnymi odpowiadają gminy. A gminy mają to do siebie że są w Polsce w skrajnie różnej kondycji i większość z nich dysponuje ograniczonymi środkami na walkę ze skutkami bezdomności. Strona rządowa umywa ręce od problemu zapominając, że to ona ponosi odpowiedzialność za sytuację w państwie warunkując tym samym skalę problemu. Oficjalnie rząd podkreśla, że jesteśmy „zieloną wyspą”, bezrobocie spada, poziom życia się podnosi a Polacy są szczęśliwi i zadowoleni. W rzeczywistości narasta rozwarstwienie między najlepiej a najgorzej zarabiającymi. Polacy są ludźmi żyjącymi na dwóch poziomach – jedną wąską grupę stanowią osoby bardzo majętne i dobrze usytuowane natomiast drugą  stanowi zdecydowana większość Polaków którzy żyją od pierwszego do pierwszego. Złą sytuację potwierdzają dane statystyczne wg danych GUS rośnie systematycznie liczba osób żyjących w Polsce poniżej poziomu skrajnego ubóstwa, w którym żyje około 7,5 % osób w naszym kraju. Trudno więc spodziewać się poprawy sytuacji w najbliższym czasie a sytuację w tej materii i tak ratuje wyjazd około 3 milionów Polaków za chlebem, z których część gdyby nie wyjazd, zasiliłaby szeregi osób bezdomnych.

Ciężar odpowiedzialności wzięły na siebie w znacznej mierze organizacje pozarządowe – fundacje i stowarzyszenia niestety większość z nich nie jest wstanie sprostać potrzebom osób bezdomnych oraz ludzi zagrożonych bezdomnością. W Polsce organizacje pozarządowe dysponują bez porównania mniejszymi środkami od tych w Europie Zachodniej czy Ameryce Północnej.

Osoby krytyczne wobec tego zjawiska powiedzą, że problem ten występuje przecież nawet w najbogatszych krajach i oczywiście mają one rację. Polskie uwarunkowania pokazują jednak że mamy nie tylko spory procent osób bezdomnych ale jeszcze większą liczbę osób zagrożonych bezdomnością i ubóstwem. Jednocześnie rośnie poziom znieczulicy społecznej. Ci którym powiodło się w życiu, zamieszkują w zamkniętych strzeżonych osiedlach, posyłają dzieci do prywatnych szkół. Efektem tego trendu jest dorastanie całego pokolenia ludzi młodych, którzy nie mają na co dzień nawet możliwości zetknięcia się z problemem ludzi ubogich czy zagrożonych bezdomnością. Odseparowani, żyjący w wysokim standardzie nie będą wstanie w dorosłym życiu pochylić się z empatią nad sytuacją bliźnich, którym się w życiu nie powiodło.

Poruszona przeze mnie powyżej problematyka powinna zostać również uwzględniona w programach wyborczych kandydatów na prezydenta Polski. Zdaje sobie sprawę, iż zgodnie z przyznanymi prerogatywami rola prezydenta jest w tym zakresie ograniczona ale myślę, że mimo wszystko powinien on wykorzystywać prestiż swojego stanowiska  do konsolidowania wokół siebie środowisk chcących działać również w obszarze problematyki społecznej.

Arkadiusz Miksa

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Ja walcz? z urz?dnikami,bo dzieki nim jestem bezdomny „tylko”15-lat,i nic nie mog? zrobic,bo urz?dnik ma racj?/bezdomny po pozarze domu/

Komentowanie jest wyłączone.