Zamiast uprzejmości i komplementów, zjadliwa krytyka, złośliwości i kpiny. Podczas debaty w Parlamencie Europejskim europosłowie nie przebierali w słowach rzucanych pod adresem nowego przewodniczącego Rady Europejskiej.
Znany z kontrowersyjnych wypowiedzi brytyjski europoseł Nigel Farage nazwał Donalda Tuska „najnowszym polskim imigrantem” i „pogratulował” sukcesu jakim są nowe, znacznie większe zarobki na stanowisku szefa RE.
Europosłowie nie mieli litości zarzucając Donaldowi Tuskowi, że jest politykiem dość pospolitym, który nie umie patrzeć w przyszłość i nie ma wizji rozwiązania nabrzmiałych w Europie problemów – finansowego krachu Grecji, strefie euro, czy rosnącej biedzie obywateli Europy. – Kiedy słucha się panów Junckera i Tuska, to tak jak byśmy oglądali burlescę, jakiś teatrzyk. Euro jest na najniższym poziomie od 2006 r. – strofowali europosłowie szefa Rady Europejskiej.
Chociaż Donald Tusk przywykł do sporów w polskim parlamencie, to w poniedziałek był niemile zaskoczony, a jego mina mówiła sama za siebie. Wyglądała tak, jakby jej właściciel do końca nie wierzył w to, co usłyszał. Tym bardziej, że wypominano mu obietnice, których nie dotrzymał wobec polskich wyborców.
Nigel Farage zarzucił Tuskowi, że ten obiecał, iż do kraju powrócą miliony Polaków, a tymczasem sam wyjechał z kraju. Nazwał go też „najnowszym polskim imigrantem”. – Zarabiał pan 60 tysięcy euro rocznie, teraz zarabia pan aż 300 tysięcy. Gratuluję! – ironizował Farage.
Tusk starał się odpowiedzieć mu pięknym za nadobne. – Jestem pod wrażeniem, panie Farage, tak trzymać. Od pięciu lat, od słynnego przemówienia dotyczącego Hermana van Rompuya, wiem, że pan Farage jest ekspertem od politycznej kultury i elegancji – odparł nowy szef Rady Europejskiej. Nie wypadł jednak przekonująco i jego riposta nie wywołała na sali aplauzu.
Fakt.pl