We wtorek trzej globalni giganci złożą oferty w przetargu na maszyny wsparcia pola walki. Kontrakt na 70 śmigłowców bez wątpienia wpłynie na przyszłość i perspektywy lotniczego biznesu w Polsce.
Tym bardziej że już wiadomo, iż publicznych zamówień na helikoptery będzie więcej, niż planowano. Armia przyspieszyła zakup śmigłowców uderzeniowych za kolejne 4 mld zł. Od dawna mówi się, że szacowane na 30 maszyn zamówienia będą konieczne w policji, straży granicznej, służbach ratowniczych i administracji morskiej.
Helikopterowe kontrakty to potężna sprężyna, która może nakręcić biznes wysokich technologii. A już teraz wartość krajowego eksportu związanego z awiacją przekracza 2 mld dolarów rocznie. To dzięki wojskowym zamówieniom w podkarpackiej Dolinie Lotniczej mogą przyspieszyć inwestycje, rozwinie się kooperacja.
– Z gospodarczego punktu widzenia wojsko popełniło błąd, przesądzając, że w przetargu wygrać może tylko jeden producent i typ maszyny. Werdykt uderzy w przegranego: stracą albo podkarpacki PZL Mielec, producent nowych black hawków, w który ponad 150 mln dol. zainwestował amerykański właściciel, Sikorsky Aircraft, albo sprywatyzowany i wkomponowany już w zachodnie struktury PZL Świdnik – własność włosko-brytyjskiego koncernu AgustaWestland – mówi Mieczysław Majewski, prezes podlubelskiej firmy.
Trzeci finalista przetargu dekady, Airbus Helicopters, choć nie ma w kraju własnej fabryki jak jego konkurencja, zapowiada inwestycje w wojskowe zakłady w Łodzi i Dęblinie.
Produkcja, montaż, techniczne odbiory śmigłowców (w ofercie jest wielozadaniowy EC 725 caracal) mogłyby przynieść dodatkowe 500 miejsc pracy, a polskim firmom zapewnić, obok Francji, Niemiec i Hiszpanii, status istotnego gracza w helikopterowym biznesie europejskiego giganta – Airbusa – obiecuje koncern Airbus Helicopters.
Marek Darecki, prezes Doliny Lotniczej i szef WSK Rzeszów, wytwórni komponentów do samolotowych napędów dla całej rodziny awiacyjnych firm amerykańskiej korporacji United Technologies Corp., nie kryje, że środowisko podkarpackiego klastra będzie poważnie rozczarowane, gdyby zamówienia na 70 wojskowych helikopterów nie dostał Sikorsky.
– Nie podcina się skrzydeł inwestorowi, który konsekwentnie i przestrzegając zasad etycznych, buduje u nas potencjał technologicznej branży – mówi Darecki.
– Dzięki amerykańskim inwestycjom gruntownie przebudowaliśmy firmę, produkujemy nowoczesne śmigłowce S-70i Black Hawk, dajemy pracę 2,2 tys. ludzi, w ostatnich latach przyjęliśmy ponad 800 specjalistów – podkreśla Janusz Zakręcki, prezes Mielca.
Korporacja UTC, do której należą m.in. PZL Mielec, WSK Rzeszów, zakłady Hamilton Sundstrand we Wrocławiu i fabryka w Kaliszu, to lotniczy gigant, zatrudniający w Polsce ponad 10 tys. pracowników. Dla nich wszystkich wynik przetargu będzie istotnym sygnałem, ważnym dla biznesowej przyszłości – twierdzą menedżerowie amerykańskiej korporacji.
Prezes PZL Świdnik Mieczysław Majewski szanuje amerykańskiego konkurenta, ale przypomina, że to jego fabryka – dziś będąca w rodzinie AgustaWestland – pozostaje największym zakładem śmigłowcowym w kraju, który zrobił już 7 tys. helikopterów, część z nich nadal eksploatuje armia. – Oprócz 3,2 tys. zatrudnionych w spółce dajemy pracę tysiącom specjalistów w sieci kooperacyjnej – podkreśla Majewski.
W lubelskiej firmie projektuje się i wdraża nowe konstrukcje, produkuje śmigłowce, a potem je serwisuje i naprawia. Szef AgustyWestland Daniele Romiti podkreśla, że nie da się pominąć jego firmy w śmigłowcowym biznesie, dlatego wojsko, planując znaczące inwestycje, powinno w pełni wykorzystać potencjał Świdnika. I docenić, że nowy właściciel, który dzierży trzecią część światowego rynku helikopterów, urządza w lubelskiej firmie centrum projektowania oraz produkcji kadłubów i kompozytowych struktur dla całej międzynarodowej grupy.
– Najnowsze technologie gwarantują, że helikoptery będzie można eksploatować bez ograniczeń – zachwala Daniele Romiti. Prezes koncernu przekonuje, iż niesprawdzony jeszcze w warunkach bojowych śmigłowiec AW 149 oferowany polskiej armii ma przewagę nad konstrukcjami konkurencji, bo od początku projektowano go z myślą o adaptowaniu do różnych zadań bojowych.
– Oczekiwane przez armię specjalistyczne wersje helikoptera będą gotowe na czas – zapewnia Romiti.
Zbigniew Lentowicz