Rafał Ziemkiewicz miał być kandydatem nie tylko narodowców, ale również Kongresu Nowej Prawicy na prezydenta. Po fiasku rozmów musi startować Janusz Korwin-Mikke, choć nie chce.
Ziemkiewicz w rozmowie z „Faktem” poinformował, że miał być kandydatem Ruchu Narodowego na prezydenta. Publicysta odmówił ze względów osobistych. Wpolityce.pl donosi zaś, że negocjacje z Ziemkiewiczem prowadziła również partia Korwin-Mikkego.
On sam miał bardzo liczyć na Ziemkiewicza, bo sam woli nie stawać po raz kolejny w wyścigu prezydenckim. – Przyczyny mają charakter osobisty. Korwin nie ma specjalnej ochoty na grzebanie w jego życiu osobistym, co w przypadku kandydatury prezydenckiej jest niestety trudne do uniknięcia – mówi osoba z jego otoczenia, a on sam potwierdza: – Przeżyłem to już kilka razy w życiu, różne rzeczy wyciągali mi dziennikarze, więc trudno, przeżyję to jeszcze raz. Nie mam nic do ukrycia, ale nie lubię wyciągać spraw prywatnych w działalności politycznej. Nie nazywam się Kalisz i jako prawicowiec oddzielam sprawy prywatne od publicznych.
Decyzja Ziemkiewicza ma jeszcze jeden aspekt. Z naszych informacji wynika, że miał on być pomostem między środowiskiem Ruchu Narodowego i KNP. Obie partie są antyestablishmentowe i ich liderzy mają świadomość, że wzajemnie odbierają sobie elektorat. To KNP ma jednak większe szanse na sukces w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Mimo to liderzy Ruchu Narodowego chcą zachować tożsamość ideową nowej formacji.
Stąd ogłoszenie w grudniu jako kandydata Mariana Kowalskiego, było próbą zablokowania połączenia z KNP, nawet gdyby rozmowy z Ziemkiewiczem wyszły. W partii są jednak środowiska, którym brak współpracy z KNP się nie podoba. Z naszych informacji wynika, że te osoby dostaną propozycję startu z list partii Korwin-Mikkego, co może podzielić to środowisko.
Rzeczpospolita