Dopisać, że spadają

W Rosji, o której mówi się, że ma najlepsze samoloty wojskowe na świecie, podśmiewają się z amerykańskich F-16, które ostatnio przeżywają coraz więcej kłopotów.

 

Z czasów PRL chyba wszyscy pamiętamy dowcip o studencie, który wzburzony wpada do apteki,  łapie książkę życzeń i zażaleń (która wisiała zwykle na sznureczku w widocznym miejscu) i głośno pomstując wpisuje reklamację w sprawie sprzedawanych tam prezerwatyw za to, że pękają w użyciu. Staruszek, który właśnie kupował ziółka na prostatę, podchodzi do niego, poklepuje go ze zrozumieniem po ramieniu i dodaje: „I niech pan dopisze, że spadają”. 

Podobne reklamacje, m.in. za sprawą  doświadczeń z Bliskiego Wschodu, zaczynają dotyczyć wielozadaniowych samolotów F-16 produkcji amerykańskiej, czyli tych, które stanowią trzon także polskich Sił Powietrznych.  

„Dowody świadczą niezbicie, że Państwo Islamskie nie zestrzeliło tego samolotu, tak jak twierdzi ta organizacja terrorystyczna”, – oświadczył szef Centralnego Dowództwa Sił Zbrojnych USA generał Lloyd Austin odnośnie katastrofy myśliwca F-16 lotnictwa wojskowego Jordanii, który spadł na terytorium Syrii 24 grudnia. Gen.Austin nie wyjaśnił przyczyn katastrofy i nie należy mu się dziwić. Amerykańscy wojskowi wielokrotnie oświadczali, że F-16 pozostaje nadal „najbardziej bezpiecznym myśliwcem wielofunkcyjnym w historii sił powietrznych Stanów Zjednoczonych”.

Czy to jednak prawda? W ostatnich miesiącach tego roku F-16 zaczęły niepokojąco często spadać na ziemię. Jeszcze w lipcu 2014 roku, gdy w ciągu miesiąca zginęło trzech pilotów i rozbiło się pięć samolotów F-16 lotnictwa wojskowego Stanów Zjednoczonych, ABCNEWS.com przeprowadziła analizę statystyki strat tego typu samolotów poza działaniami zbrojnymi. Wnioski były smutne: mimo składanych oświadczeń, że samoloty F-16 stały się bardziej niezawodne, na podstawie danych można wnioskować, że od pierwszego lotu w 1982 roku w ciągu roku rozbijało się przeciętnie aż 13 tych maszyn (czyli częściej niż jedna na miesiąc), a Ameryka straciła w ten sposób bezposrednio 260 milionów dolarów. Statystyka pokazała na twardych liczbach, że F-16 to najbardziej awaryjne samoloty Ameryki.

Na czym polega problem? Zwolennicy F-16 sugerują, że poziom awaryjności podwyższają nie tyle usterki w konstrukcji samolotu, co warunki wykonywanych przez nie zadań. Krytycy z kolei wskazują przede wszystkim na to, że samolot jest wyposażony tylko w jeden silnik, co z góry wyklucza szanse na przeżycie w przypadku awarii. Właśnie po serii katastrof spowodowanych przez problemy z silnikiem jeszcze w 2000 roku senator John McCain domagał się przeznaczenia dodatkowych milionów dolarów na jego modernizację. W końcu zapadła decyzja, że od 2005 roku lotnictwo wojskowe Stanów Zjednoczonych nie będzie dalej wyposażane w F-16, tylko przerzuci się na myśliwce bombardujące F-35 piątej generacji. Ten samolot też jest zresztą wyposażony w jeden silnik, a ponadto jeszcze łatwiej wyłapują go rosyjskie radary. Dotychczasowi nabywcy F-16 stopniowo odsprzedają je krajom trzecim.

Myśliwiec F-16 jest jednak nadal na świecie popularny. Jest on względnie niedrogi i ma wszechstronny, wielozadaniowy charakter. Znajduje się na wyposażeniu sił powietrznych w 25 krajach. Ze strony producenta samolotu, firmy Lockheed Martin pojawił się również zamiar eksportowania go przez dłuższy czas. Klienci wolą obecnie kupować nowe samoloty.

Na przykład Irak przed upływem 2015 roku zamierzał zrezygnować z radzieckich i francuskich samolotów, które stanowiły trzon sił uderzeniowych lotnictwa wojskowego Saddama Husajna, i przestawić się na F-16. Pierwsze dostawy zaplanowano na wrzesień 2014 roku. Nie zostały one jednak zrealizowane. Iraccy piloci nadal walczą z bojownikami Państwa Islamskiego na samolotach Su-25 nabytych w Rosji. Irackie władze, którym ta nowa broń jest wyjątkowo pilnie potrzebna, chcą złożyć pozwy przeciw Amerykanom w sądach międzynarodowych i domagać się zwrotu wpłaconych zaliczek.

Stany Zjednoczone tłumaczą zwłokę sytuacją w sferze bezpieczeństwa w rejonie niepewnej irackiej bazy lotniczej Balad. Jednak w listopadzie sekretarz prasowy Pentagonu płk Steven Warren starał się uspokajać irackich klientów w taki sposób: Zamierzamy w grudniu przesłać trzy irackie F-16 do Tucson w stanie Arizona, a następnie dostarczać po jednym samolocie co miesiąc – w sumie ma to być osiem F-16. Oczekujemy, że iraccy piloci zaczną latać na własnych samolotach od stycznia.

Zgodnie z umową Stany Zjednoczone mają zapewnić na własny koszt pełną obsługę techniczną tych samolotów. Również i na tym tle wokół F-16 w światowej prasie wojskowej pojawia się jednak coraz więcej pytań. Co kryje się za ich dodatkowym przygotowaniem na własnym terytorium w USA i dlaczego do lata przyszłego roku samolotów ma być zaledwie osiem? Czyżby jednak wykryto jakieś niedoróbki? Rosyjski dziennikarz Vadim Fiersowicz stawia tezę, że “być może najogólniej chodzi o obawy, że F-16 mogą podzielić los swoich poprzedników, które wolą spadać, niż wznosić się w powietrzu”.

Bogusław Jeznach

Więcej postów