Polski Leopard „nie musi” walczyć z innymi czołgami?

W dyskusji o zakupionej przez MON amunicji przeciwpancernej dla czołgów Leopard 2 stawiane są pytania o zdolność do przebijania pancerzy współczesnych czołgów.

W opinii części komentatorów konieczność skutecznego rażenia czołgów przeciwnika schodzi na współczesnym polu walki na dalszy plan. Wydaje się jednak, że w polskich warunkach posiadanie zdolności do zwalczania czołgów podstawowych przeciwnika jest absolutnie niezbędne dla krajowych sił pancernych.

W artykule Macieja Miłosza „Niewypał za ćwierć miliarda” opublikowanym w „Dzienniku Gazecie Prawnej” poddano w wątpliwość, czy nowa polska amunicja  przeciwpancerna pozyskana przez MON dla Leopardów 2 będzie w stanie przebijać pancerze nowoczesnych czołgów. Wskazuje się, że wartość przebijalności pancerza odbiega od szacowanej grubości pancerza np. rosyjskich pojazdów typu T-90.

W dyskusji część komentatorów zwraca uwagę, że w obecnych warunkach uzyskanie przebijalności czołowego pancerza nie ma tak dużego znaczenia, m.in. z uwagi na funkcjonowanie systemów amunicji precyzyjnej, możliwość obezwładnienia czołgu przez zniszczenie przyrządów obserwacyjnych czy zmieniający się charakter pola walki. Powyższy pogląd nie wydaje się być słuszny w polskich uwarunkowaniach, między innymi ze względu na charakter hipotetycznego przeciwnika, a także zmiany strukturalne jakie zaszły w Sojuszu Północnoatlantyckim.

Czołgi nadal mogą walczyć z innymi czołgami

Wskazuje się, że obecnie nie ma już tak rozbudowanych formacji pancernych, jak to miało miejsce w czasach Zimnej Wojny. Dla przykładu, rosyjska armia posiada obecnie „tylko” 4 brygady pancerne. Jednocześnie jednak mniejsze jednostki, wyposażone w czołgi stały się integralną częścią zmechanizowanych związków taktycznych (głównie jako bataliony w brygadach zmechanizowanych) i z bardzo dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że będą one jednym z kluczowych elementów ugrupowania hipotetycznego przeciwnika, we współdziałaniu z piechotą zmechanizowaną.

Komentatorzy zwracają również uwagę, że na współczesnym polu walki istnieją inne środki przeciwpancerne, niż czołgi, jak przeciwpancerne pociski kierowane, lotnicza i artyleryjska amunicja precyzyjna czy kasetowa. Wydaje się jednak, że zapominają oni o ich ograniczeniach. Środki precyzyjnego rażenia mogą być zestrzelone przez system ochrony aktywnej (co w odniesieniu do pocisku rdzeniowego jest dużo mniej prawdopodobne), a zastosowanie kamuflaży wielospektralnych (jak rosyjska Nakidka) może ograniczyć ich skuteczność.

Kolejną wadą środków precyzyjnego rażenia jest ich koszt. W trakcie operacji w Libii w 2011 roku brytyjskie lotnictwo zużyło znaczną część zapasów pocisków Brimstone i nie miało planów i zasobów w celu odtworzenia gotowości. Warto też zwrócić uwagę, że również przeciwnik będzie wykorzystywał pełną gamę środków oddziaływania (prowadząc ogień kontrbateryjny, intensywne działania przeciwlotnicze itd.) i w wypadku nieskuteczności jednego z elementów sił obronnych może dostosować swoją taktykę w taki sposób, aby tę „lukę” wykorzystać w maksymalnym stopniu.

Nie oznacza to oczywiście, że należy się sprzeciwiać rozwojowi środków przeciwpancernych. Wręcz przeciwnie, MON powinien dążyć do wykorzystania wszystkich dostępnych możliwości rozwoju potencjału rażenia – zarówno środków precyzyjnego rażenia, jak i „klasycznej” amunicji. Jak wspominano, w polskich warunkach bezpieczeństwa należy liczyć się ze zróżnicowanymi zagrożeniami (czyli zarówno ataki amunicją kasetową koordynowane przez bezzałogowce, jak i uderzenia wojsk powietrznodesantowych wyposażonych w nowoczesne środki ppanc., jak i uderzenia pododdziałów nasyconych czołgami). Hipotetyczny przeciwnik wybierze taką kombinację systemów rażenia, jaka będzie z jego punktu widzenia najefektywniejsza, a jako strona dysponująca mniejszą liczebnością sił Polska powinna dysponować różnorodnym wachlarzem środków.

Charakter zagrożenia

Warto przypomnieć, że Rosjanie modernizując swoje czołgi do standardu T-72B3 dostosowują je między innymi do wykorzystywania…pocisków podkalibrowych o zwiększonej przebijalności pancerza. Jest wysoce prawdopodobne, że w rosyjskich jednostkach pierwszorzutowych znajduje się łącznie ponad 600 czołgów wyposażonych w „ciężkie” pancerze reaktywne (T-72B3, T-90) – i ta liczba będzie rosnąć, biorąc pod uwagę że modernizację właśnie do tego standardu określono jako jeden z priorytetów rosyjskich wojsk pancernych.

Pancerz Kontakt-V, zapewniający w dużym stopniu odporność na rażenie przeciwpancernymi pociskami podkalibrowymi starszych typów posiada również część pojazdów serii B w innych wariantach. To właśnie ze względu na tego typu zagrożenie Niemcy ponad 20 lat temu zdecydowali się na wprowadzenie modyfikacji do czołgów Leopard 2 (zawartych w wozach typu 2A5, jakie trafiają na wyposażenie WP). Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie zakres modyfikacji Leopardów do standardu 2PL. Jednakże, dopuszczenie do sytuacji w której polskie czołgi będące „rdzeniem” sił pancernych po modyfikacji odstawałyby w tym aspekcie od wozów 2A5 byłoby co najmniej trudne do zrozumienia. Na konieczność wprowadzania na uzbrojenie amunicji zdolnej w coraz większym stopniu do penetrowania “ciężkich” osłon reaktywnych zwracają uwagę również Amerykanie, wymieniając je jako jedno z perspektywicznych zagrożeń uwzględnianych przy opracowywaniu pocisków nowej generacji M829E4, których małoseryjna partia została zakontraktowana w lipcu br.

Wciąż trwają prace badawczo-rozwojowe nad udoskonaleniem pancerzy współczesnych czołgów podstawowych, także przeciwko “klasycznym” zagrożeniom i należy się spodziewać dalszego wzrostu poziomu ich odporności na polu walki. Przykładem jest rozwijana przez Rosję rodzina pojazdów Armata czy nowej generacji pancerz reaktywny 4S23 Relikt który przypuszczalnie będzie mógł być stosowany także w ramach modernizacji czołgów starszej generacji.

Polskie Leopardy w siłach sojuszniczych

Należy również zwrócić uwagę, że po zrealizowaniu zakupu czołgów Leopard 2A4/A5 Polska będzie posiadać w jednostkach liniowych nieco więcej Leopardów niż….Niemcy. Siły zbrojne RP będą również dysponować większą liczbą Leopardów 2 w czynnych jednostkach niż Francja wozów typu Leclerc (zgodnie z treścią Białej Księgi Francuzi będą mieć w służbie 200 maszyn tego typu). Podobna sytuacja będzie prawdopodobnie mieć miejsce w Wielkiej Brytanii, w odniesieniu do wozów Challenger 2 (takich, jakie uczestniczyły w ćwiczeniu Black Eagle). Czołgi podstawowe z arsenałów całkowicie wycofali Holendrzy, choć pozyskali wcześniej łącznie 445 wozów Leopard 2.

Powyższe wyliczenie pokazuje, jak znaczną rolę będą odgrywać polskie Leopardy w siłach sojuszniczych NATO i jak doniosłe znaczenie ma ich wyposażenie w skuteczną amunicję, także w zwalczaniu czołgów, jakie w dużym stopniu znajdują się w pierwszorzutowych jednostkach rosyjskich. Jednocześnie oparcie przez Sojusz taktyki zwalczania czołgów w większym stopniu o broń przeciwpancerną (np. ppk z tandemowymi głowicami atakujące górne pancerze, jakie są szeroko wykorzystywane przez jednostki piechoty, także w Polsce) powoduje ryzyko, że hipotetyczny przeciwnik dostosują taktykę i wyposażenie w maksymalnym stopniu do niwelowania właśnie tego typu zagrożenia (postrzeganego z jego punktu widzenia).

Co dalej?

W sprawie zakupu amunicji do polskich Leopardów nadal jest wiele niewiadomych, gdyż parametry pocisków, jak i pancerzy nadal nie są znane. Nie ulega jednakże wątpliwości, że w polskich warunkach czołgi jednostek pierwszorzutowych powinny w maksymalnym możliwym stopniu dysponować zdolnością do zwalczania sprzętu potencjalnego przeciwnika, a „cedowanie” działań przeciwpancernych wyłącznie na artylerię czy ppk nie jest rozwiązaniem właściwym.

Przebicie pancerza pozwala w wielu przypadkach trwale wyeliminować pojazd przeciwnika z walki, a nie tylko wyłączyć go na krótki okres czasu. Nie jest więc dopuszczalne, aby Leopardy były wyposażone w amunicję nieskuteczną wobec pojazdów hipotetycznego przeciwnika, gdyż taka sytuacja w bardzo dużym stopniu utrudni skompensowanie jego przewagi liczebnej (także w innych środkach rażenia). Taka sytuacja spowodowałaby bowiem istnienie „słabego punktu”, który mógłby zostać wykorzystany przez nieprzyjaciela.

Jednocześnie nadal w dużej mierze nierozwiązany pozostaje problem amunicji dla czołgów PT-91, która – w większości – znacząco odstaje od parametrami choćby od pocisków DM-33, jakie Polska otrzymała wraz z pierwszą partią Leopardów. Pozyskanie amunicji, nawet o przebijalności rzędu 500 mm czy nieco większej, pozwoliłoby w znacznym stopniu rozszerzyć zdolności tych pojazdów w stosunku do stanu obecnego (w dużo większym, niż w wypadku Leopardów 2A4)

Jakub Palowski

Więcej postów