Oj, wraca politykom pamięć po aferze zegarkowej Sławomira Nowaka! Ze strachu przed CBA przypominają sobie, co cennego kryją ich domy. I na wyścigi uzupełniają oświadczenia majątkowe.
Tak jak Radosław Sikorski, który się ocknął i wpisał drogocenne organy, które ma w swoim dworze. Śmiało więc można powiedzieć, że Nowak – którego marszałek Sejmu bardzo żałuje – uratował kolegę przed zarzutami!
– Sławomir Nowak nikomu tego zegarka nie ukradł! On go nosił publicznie i nie wpisał do rejestru korzyści. Ja się pani przyznam, że od czasu jego sprawy zrobiłem rachunek sumienia, czy aby też czegoś nie wpisałem, co powinienem. I był wątpliwy przypadek, więc na wszelki wypadek jeszcze dopisałem – tak zwierzał się marszałek Sejmu Radosław Sikorski redaktor Jolancie Pieńkowskiej w programie „Świat” w TVN 24BiŚ.
O czym mówi marszałek? Chodzi o jego… organy, które od lat zdobią salon jego dworu w Chobielinie. I na których od czasu do czasu przygrywa gościom. Dopiero w tegorocznym oświadczeniu majątkowym Sikorski wpisał drogocenny instrument, warty w tej chwili kilkadziesiąt tysięcy złotych!
Czyżby sądził dotąd, jak Sławomir Nowak, że to nie jest mienie ruchome? Tak czy inaczej, dobrze, że sprawa Nowaka tak na niego wpłynęła i że zmienił zdanie. Podobnie robi wielu innych parlamentarzystów i do oświadczeń wpisuje kolejne cenne rzeczy, bo CBA od czasu afery zegarkowej jeszcze uważniej przygląda się deklarowanym przez polityków majątkom. – CBA na bieżąco i systemowo analizuje oświadczenia majątkowe wszystkich posłów i senatorów RP – przekazał nam rzecznik Biura Jacek Dobrzyński.
fakt.pl