PiS i SLD zgłosiły do PKW 19 przypadków uchybień: PiS 11, SLD osiem. Zapowiadają kolejne. Ale nadal domagają się powtórki wyborów do rad gmin, powiatów i sejmików województw.
Atmosferę polityczną podgrzewa piąty już dzień bez wyników wyborów. PKW zapowiadała, że ogłosi je dziś, jednak uczestnicy organizowanej przez prawicę demonstracji wtargnęli wczoraj wieczorem do siedziby Komisji i rozpoczęli jej okupację. PKW ogłosiła więc przerwanie pracy.
Wśród 11 doniesień PiS do PKW większość dotyczy braku kart z kandydatami tej partii. Tak miało być w Gdyni (komisja nr 3), Bytowie (komisja nr 12), Tarnowskich Górach (komisja nr 15), Warszawie (komisja nr 364), Wrocławiu (komisja nr 27) i Krakowie (komisja nr 158).
Pełnomocnik wyborczy komitetu PiS Krzysztof Sobolewski wskazuje, że w czterech przypadkach zamiast list PiS podwójnie wydrukowano listy innych komitetów. W Bydgoszczy (komisja nr 176) i Szczecinie (komisja nr 61) podwójne były listy PO, w Kołobrzegu (komisja nr 6) i w Lipnie – listy PSL.
PiS opisał też przypadek warszawskiej Pragi-Północ, gdzie budynek obwodowej komisji przypisano do okręgu nr 2 zamiast do okręgu nr 1. Mieszkańcy wskutek tego nie dostali kart z kandydatami ze swojego okręgu.
SLD w piśmie do PKW opisało osiem błędów w trzech województwach: np. w lubuskim w gminie Pszczew (okręg nr 2) na listach do sejmiku zabrakło nazwiska lidera SLD-Lewicy Razem Edwarda Fedki. Większość pozostałych skarg SLD dotyczy zamiany list: głosujący mieli do wyboru kandydatów z innego okręgu.
Przesłane PKW przypadki mogą dotyczyć kilkunastu, najwyżej kilkudziesięciu komisji na 27 tys. lokali wyborczych w całym kraju. Mogą doprowadzić do unieważnienia wyborów w danym okręgu – jeśli sąd uzna protesty – ale nie w całej Polsce.
PKW dostała zawiadomienia i zweryfikowała je u komisarzy wyborczych, nie chce nam jednak powiedzieć, czy są zasadne. Nie ma też statystyk nadużyć z poprzednich wyborów.
Sekretarz SLD Krzysztof Gawkowski twierdzi, że ma sygnały o ponad 60 nieprawidłowościach. – Zbieramy dane, czekamy na oficjalne wyniki i zrobimy analizę – obiecuje.
Opowiada też, że w jednym z powiatów („na razie nie powiem, w którym”) SLD zwycięża od 20 lat, wcześniej miało 20 radnych, a teraz – jednego. – A PSL miał jednego radnego, a nagle ma ośmiu – dziwi się. – Mamy tam mniej głosów, niż wynosi liczebność lokalnych struktur Sojuszu.
Anna Sikora z PiS zapewnia, że w przyszłym tygodniu jej partia opublikuje doniesienia o uchybieniach. – To informacje od naszych mężów zaufania w komisjach i od ludzi. Jest ich dużo – zapewnia.
Rzecznik PiS Marcin Mastalerek także nie chce podać nazwy powiatu, o którym opowiada: – Liczba głosów nieważnych jest tam większa niż oddanych na PiS, a to region, w którym zawsze wygrywamy.
PiS i SLD od paru dni domagają się ponownego głosowania, ale tylko do rad gmin, powiatów i województw. Mówią o „dużej skali nadużyć”, lecz poza przesłanymi PKW przykładami powołują się na doniesienia mediów „o olbrzymiej liczbie” nieważnych głosów.
Atakują prezydenta, który pomysł powtórki wyborów nazwał „odmętami szaleństwa”. Zbigniew Ziobro, teraz koalicjant PiS, mówił Monice Olejnik w Radiu ZET: – Prezydent odleciał, powinien się napić zimnej wody.
Jarosław Kaczyński, choć domaga się unieważnienia części wyborów, nawoływał wczoraj w Radomiu do głosowania w drugiej turze na prezydentów, wójtów i burmistrzów, bo tych wyborów PiS nie kwestionuje. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiada złożenie projektu ustawy skracającej kadencję nowych samorządów.
Politycy SLD i PiS dziwią się, że PSL tak dobrze wypadł w wyborach. – Jak PSL wygrał, to wybory sfałszowane, jak wygrywali inni, wszystko było w porządku. Teraz nas usiłuje się robić winnymi – mówi „Wyborczej” prezes PSL i wicepremier Janusz Piechociński, który nie kryje radości z dobrego wyniku swojej formacji.
Podaje przykład Wołomina, gdzie PiS wziął większość w radzie powiatu: – Jakoś nikt z PiS nie mówi, że ktoś dosypał głosów czy ludzie się mylili z powodu książeczki.
Co powinna zrobić teraz PKW? – Przy każdym ogłoszeniu wyników powinno być jasno powiedziane, że głosy liczono ręcznie. Bo przecież system informatyczny, który zawiódł, nie służył do liczenia głosów, tylko do przekazywania danych. Awaria systemu nie miała wpływu na wyniki – mówi Piechociński.
Były premier Włodzimierz Cimoszewicz nie widzi powodów do wyborczej powtórki: – To kompromitujące, ale nie wypacza wyników.
– Nie ma groźby dla uczciwości przebiegu tych wyborów, w tym rzetelnego policzenia każdego oddanego głosu – oświadczyli prezesi Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
wyborcza.pl