Ukraińska piąta kolumna czyli o osłach trojańskich

Jednym z najważniejszych gwarantów pokoju między państwami są wspólne interesy.

 

Rezerwy finansowe Ukrainy to już zaledwie ok. 12 mld $. Zaległy rachunek za gaz wynosi ponad 3 mld $. Jeśli nie zostanie zapłacony to kurek zostanie zakręcony. A zima już praktycznie się zaczęła.

Czy tzw. Europa da choć grosika? Oczywiście, ze nie da! Choć postawiona pod ścianą przez kijowską juntę może coś wysupłać. Ukraińcy nie ukrywają bowiem, że w najgorszym wypadku będą podbierać (czyt. kraść) gaz przeznaczony dla Europy zachodniej.

Wszystko w rękach MFW, który stał się praktycznie właścicielem Ukrainy. Ale nawet ten słynny fundusz nie kiwnie palcem jeśli junta nie przeprowadzi tzw. „reform strukturalnych”.

Co kryje się za tym określeniem? Otóż nic innego jak drastyczne obcięcie wydatków publicznych – pensji, emerytur, wydatków na służbę zdrowia czy oświatę. Nie jest to żadna nowość, mieli okazję doświadczyć już tego np. Grecy.

Ukraińcy, którzy już i tak należą do najbiedniejszych w Europie staną się żebrakami. Taka jest cena „europejskiego snu”. Tylko, że nikt ich o tym nie uprzedził gdy szermowano hasłami wolności i dobrobytu jaki na nich czeka w wymarzonej Europie.

Trzeba przyznać, że żydobanderowska junta z Kijowa już zaczęła oszczędzać – zapowiedziano całkowite wstrzymanie finansowanie zbuntowanych regionów. Tylko, że to pozorne oszczędności bo nie zrekompensują z pewnością wpływów do budżetu pochodzących ze wschodu Ukrainy. To tam właśnie wytwarzało się większą cześć ukraińskiego PKB. Reszta Ukrainy to zacofane rolnictwo i brak przemysłu.

Kryzys na Ukrainie obnażył zupełnie serwilizm państw Europy zachodniej wobec swojego zamorskiego pana. USA, które wymusiły wprowadzenie sankcji wobec Rosji tak naprawdę nie tracą wiele. Ich obroty handlowe są niewielkie. Natomiast Europa już płacze. A niedługo będzie płakać jeszcze rzewniej. Jeśli ktoś miał nadzieję, że wprowadzone sankcje mogą zniszczyć Rosję to jest zwykłym, politycznym głupcem. Nie wzięto pod uwagę czynnika społecznego. O ile zachodni Europejczycy są przyzwyczajeni do dobrobytu i państwa opiekuńczego to Rosjanie potrafią żyć w biedzie.

Poparcie społeczne dla polityki Kremla jest na poziomie najwyższym od wielu lat. I to są fakty, które mogą się podobać lub nie ale pozostają faktami.

Kijów stracił już wschód na zawsze. I czy powstaną tam odrębne republiki czy wchłonie je Rosja to nie ma żadnego znaczenia. Ukraina (a właściwie to co z niej pozostanie) będzie pariasem i żebrakiem Europy. Starczy sobie przypomnieć co ta kochana Europa uczyniła z naszym krajem, nieporównywalnie lepiej prosperującym niż Ukraina. Po przemyśle zostało wspomnienie, za chwilę nie będziemy nawet właścicielami ziemi, po której chodzimy. Polska to kraj montowni obcych koncernów i centrów logistycznych gdzie miksuje się towary wyprodukowane na zachodzie. Jeśli Ukraińcy myśleli, że czeka ich lepszy los to niestety pomylili się.

Co z tego wszystkiego wynika dla Polski i polskiej racji stanu?

Mimo uaktywnienia się naszych polityków i propagandystów, którzy okazali się żydobanderowską piątą kolumną to nastawienie ukraińskiej junty do naszego kraju nic się nie zmieniło. Utrzymywane jest embargo na niektóre polskie towary, dalej zakłamuje się historię gloryfikując banderowskich bohaterów narodowych. Czy nam po drodze z taką Ukrainą?

Zdecydowanie nie!

Często daje się słyszeć głosy rzeczonej piątej kolumny, że nie ma silnej Polski bez silnej Ukrainy. Nic bardziej bzdurnego.

Jest rzeczą oczywistą dla każdego państwa, że im słabszy sąsiad tym lepiej. A tu mamy dodatkowo do czynienia z siąsiadem, który nie pała do nas miłością a swoje granice widziałby w okolicach Krakowa.

Miłośnicy kijowskiej junty próbują nas zwieść fałszywymi tezami, jakoby silna Ukraina broniła nas przed imperialistyczną Rosją. Znowu kłamstwo dla tępaków. W naszej sytuacji to, czy Rosja połknie wschodnie obwody, czy staną się one odrębnymi republikami związanymi z Rosją nie ma żadnego znaczenia. Rosja już teraz, bez Donbasu jest dla nas militarnie nie do przeskoczenia. Piąta kolumna, która wmawia nam, że dzięki silnej Ukrainie granice Rosji oddalone są od granic Polski znowu bezczelnie kłamie. Mamy 210 km granicy z Federacją Rosyjską i nie znosi się na to, żeby to się w najbliższej przyszłości miało zmienić.

Tak więc jakby to brutalnie nie zabrzmiało to w interesie Polski jest jak najsłabsza Ukraina. I na nic nie zdadzą się tutaj medialne manipulacje i zaklinanie rzeczywistości przez oddanych żydobanderowskiej juncie polityków. Na tej samej zasadzie powinno nam zależeć na jak najsłabszej Rosji i Niemczech. Jednak trudno liczyć, że te państwa z dnia na dzień staną się słabsze. To Polska musi stawać się coraz silniejsza.

Z pewnością tak się nie stanie dopóki będziemy robić za konia (a raczej osła) trojańskiego dla Amerykanów. Ile warta jest taka „przyjaźń” mogliśmy całkiem niedawno zauważyć gdy debatowano o losach Ukrainy. Przedstawicieli polskiego rządu tam nie było. Z lizusami nikt się nie liczy, lizusami się pogardza.

Jednym z najważniejszych gwarantów pokoju między państwami są wspólne interesy.

Działalność USA mająca na celu skłócenie Europy z Rosją jest wymierzona głównie przeciwko samej Europie. Dopóki istnieją silne więzy gospodarcze to możemy być spokojni. Gdy Europa przestanie być Rosji potrzebna, a wszystkie działania Amerykanów i ich eropejskich piesków do tego zmierzają to może być niezbyt wesoło. Przestaną istnieć powody, dla których warto dbać o pokój. Zanim Rosja nie przeorientuje kierunków swojego eksportu jest jeszcze duża szansa na wyjście z impasu. Potem może już być za późno.

neon24.pl

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Re.Piotr Zawadzki
    Nie pana jednego. Ka?dy, kto wyrazi cho? cie? w?tpliwo?ci, co do obecnej polityki wschodniej naszego (nie)rz?du, z marszu zostaje „ruskim agentem”.
    Re.Stefan Dembowski
    Sugeruje pan wysuwanie postulatów, ??da?, w porz?dku. Tylko nie rozumiem jak spo?ecze?stwo ma to robi? siedz?c w domu?

Komentowanie jest wyłączone.