Dostali na te wybory dwa razy więcej pieniędzy niż zwykle. Kupili nowy system informatyczny, który miał usprawnić liczenie głosów. I co? Jest tak źle, jak nigdy. System za 429 tys. zł nie działał.
Komisje wyborcze miały gigantyczne opóźnienie w liczeniu głosów, część musiała je liczyć nawet ręcznie. A sędziowie z Krajowego Biura Wyborczego – którzy za tę fuszerkę odpowiadają – zarabiają co miesiąc więcej niż polski prezydent, bo blisko 20 tys. zł! I nie czują się winni! „Trzeba czekać” – ze stoickim spokojem odpowiadają na większość pytań dotyczących swej pracy i systemu, który wybrali. Sami już czekają – na jesień 2015 roku. Bo potem przez kolejne trzy lata nie będzie żadnych wyborów, a tłuste pensyjki dalej będą płynąć!
Sposób przeprowadzenia i organizacji tegorocznych wyborów samorządowych skompromitował nie tylko Państwową Komisję Wyborczą, ale również polską demokrację. Po dwóch dobach od momentu zakończenia wyborów Polacy nie mieli nawet szczątkowych informacji o wynikach wyborów do sejmików wojewódzkich! – Nie rozumiem, skąd się wziął cały ten szum, że wyników jeszcze nie ma. Proszę się nie spodziewać, że wyniki zostaną podane minutę po zakończeniu głosowania, tak jak są podawane sondaże, bo one są całkowicie nieporównywalne – oburzeniu obywateli dziwi się jednak szef Krajowego Biura Wyborczego Kazimierz Czaplicki.
Być może sędzia Czaplicki zapomniał, że organizacja tych wyborów kosztuje podatników aż 280 milionów złotych, a pieczę nad sprawnym ich przeprowadzenia sprawuje właśnie PKW! Na organizację tegorocznych wyborów komisja miała kilka lat – a chodzi tu o 388 urzędników zatrudnionych w tej instytucji. Trzeba przyznać, że urzędników sowicie opłacanych – średnia pensja w PKW to 5,3 tys. zł. Szef komisji, łącznie z uposażeniem sędziowskim, dostaje ok. 19 tys. zł. To więcej niż ma polski prezydent!
Jak jednak widać, do pracy podchodzą beztrosko. Przetarg za nowy system informatyczny do liczenia głosów PKW rozstrzygnęła dopiero w sierpniu. Firma Nabino, która wygrała postępowanie za 429 tys. zł, miała więc tylko trzy miesiące na przygotowanie systemu i jego testy.
– System informatyczny do obsługi wyborów samorządowych przeszedł pozytywny audyt pod kątem bezpieczeństwa działania i poprawności ustalenia wyników wyborów – tłumaczył się dyrektor ds. informatycznych PKW Romuald Drapiński. Audyt audytem, ale w godzinie zero, czyli tuż po wyborach, system padł i nie można było policzyć głosów – ani w niedzielę, ani w poniedziałek. Komisje ruszyły do liczenia dopiero we wtorek. Część, z powodu kolejnych błędów w systemie, musiała robić to ręcznie.
Kto odpowie za tę kompromitację wyborczą? – Proszę o odrobinę cierpliwości, chcemy dokończyć wybory – mówił Kazimierz Czaplicki. Na zakończenie liczenia nie czekają jednak kontrolerzy. NIK już wczoraj rozpoczęła kontrolę w PKW.
Szacunkowe zarobki w PKW:
Stefan Jaworski przewodniczący, w od 1995 roku. Zarobki ok. 20,3 tys. zł
Andrzej Kisielewicz, zastępca przewodniczącego, w PKW od 2000 roku. Zarobki ok. 18,4 tys zł
Stanisław Kosmal, zastępca przewodniczącego, zarobki ok. 15,1 tys zł.
Bogusław Dauter, członek, w PKW od 2011r. Zarobki ok 18,4 tys zł.
Maria Aleksandra Grzelka, członek, w PKW od 2007. Zarobki ok. 15,1 tys zł.
Andrzej Mączyński, członek, w PKW od 1998 r. Zarobki ok. 19,5 tys zł.
Janusz Niemcewicz, członek, w PKW od 2010 roku. Zarobki ok 19,5 tys zł
Antoni Włodzimierz Ryms, członek, Zarobki ok 15, 1 tys zł.
Stanisław Zabłocki, członek, Zarobki ok. 15, 1 tys zł.
*Zarobki to szacunek stanowiący łączną kwotę wynagrodzenia za pracę w PKW oraz wynagrodzenia sędziowskiego.
fakt.pl