Ex-prezydent Saakaszwili na wygnaniu, ścigany listem gończym

Od roku mieszka poza Gruzją, gdyż we własnym kraju jest ścigany listem gończym. Oskarżany o nadużycia władzy i korupcję, nie odpowiada na wezwania sądu, bo nie przyznaje się do zarzutów. Kiedyś otwarcie krytykował Moskwę i przyjaźnił się z polskim prezydentem Lechem Kaczyńskim. Dziś prozachodnia polityka, której przez lata hołdował, znalazła się w kryzysie.

 

Saakaszwilego wzloty i upadki

Przed dekadą, w 2004 roku, był na ustach wszystkich jako przywódca bezkrwawej rewolucji róż. Cztery lata później bronił kraju przed rosyjskimi czołgami. Otwarcie krytykował Putina i Miedwiediewa, w czym wtórowali mu dwaj przyjaciele – Lech Kaczyński i Wiktor Juszczenko. Wszyscy wspólnie deklarowali przyjaźń narodów Europy Środkowo-Wschodniej i ich niezależność od Rosji.

W przeciwieństwie do wielu światowych przywódców, Saakaszwili przybył na krakowski pogrzeb polskiego prezydenta i jego żony. Nie przeszkodził mu pył wulkaniczny, a jego podróż przeszła już do historii. Z relacji gruzińskich mediów wynika, że Saakaszwili przyleciał z USA (był tam z wizytą) do Portugalii. Dalej dotarł do Włoch, potem do Turcji, a następnie do Bułgarii, z której trafił do Rumunii. Dopiero stamtąd udało mu się dotrzeć nad Wisłę.

Tak było dawniej – był bohaterem, dziś musi ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości.

W 2012 roku jego partia – Zjednoczony Ruch Narodowy – została odsunięta od władzy. Wybory parlamentarne wygrała koalicja Gruzińskie Marzenie i to był poważny zwiastun końca politycznej kariery Saakaszwilego. W listopadzie 2013 r., kiedy wygasła druga kadencja jego prezydentury, musiał uciekać z kraju. Jego główny adwersarz – miliarder Bidzina Iwaniszwili (premier w latach 2012-2013), twórca zwycięskiej koalicji w parlamencie, oskarżył byłego prezydenta o nadużycia władzy i korupcję. Ten nie zamierzał tłumaczyć się osobie, która zbiła fortunę w Rosji. Wystarczył powód, że Iwaniszwili jest udziałowcem rosyjskiego Gazpromu.

Trudny czas dla Saakaszwilego zaczął się jednak dużo wcześniej, w listopadzie 2007 roku, kiedy użył siły przeciw rodakom, którzy na ulicach Tbilsi domagali się jego ustąpienia. Demonstrantów rozpędziła policja, a krytykowany za zamordyzm prezydent na ponad tydzień wprowadził stan wyjątkowy na terenie całego kraju.

Jeszcze w listopadzie Saakaszwili zrzekł się prezydentury. Wiedział jednak, co robi – zamierzał ponownie zdobyć fotel głowy państwa w przedterminowych wyborach, które rozpisano na styczeń 2008 roku. I wygrał przy niemal 53 % poparciu w I turze. Dwa miesiące później prezydent Kaczyński w uznaniu zasług Saakaszwilego na rzecz rozwoju relacji polsko-gruzińskich, uhonorował go Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP.

Co z tą Gruzją?

Minęło sześć lat od rozruchów w gruzińskiej stolicy. Saakaszwilego nie ma już w ojczyźnie. Przez lata zmierzał ku Zachodowi i wydawało się, że to on wprowadzi Gruzję do Unii Europejskiej (w czerwcu br. Gruzja podpisała umowę stowarzyszeniową). Prezydent budował pozycję państwa w regionie, a na tym zależało także ówczesnej Polsce i Ukrainie. Obecnie, oskarżana o zapędy autorytarne była głowa państwa, jest na świecie ścigana listem gończym, wydanym przez gruziński sąd. Jego los mogą niebawem podzielić inni prozachodni politycy…

W środę w Tbilisi doszło bowiem do kryzysu rządowego, który może całkowicie przewartościować gruzińską politykę zagraniczną. Premier Iraklij Garibaszwili, dobry znajomy swego poprzednika – Iwaniszwilego, odwołał ze stanowiska ministra obrony Iraklija Alasanię, który otwarcie sprzeciwił się aresztowaniu swych współpracowników, zatrzymanych pod zarzutem korupcji.

– Chcę jednoznacznie powiedzieć, że są to decyzje polityczne. Chcę też jasno stwierdzić, że jest to atak na euroatlantycki wybór Gruzji” – skomentował całą sprawę we wtorek Alasania, reprezentujący Partię Wolnych Demokratów. Do nieprawidłowości miało dojść w czasie ubiegłorocznego przetargu na ułożenie światłowodu; koszt inwestycji wyceniono za 2,3 mld dolarów.

Na Zachodzie kryzys rządowy w Gruzji już spowodował obawy o przyszłość kaukaskiego kraju. Alasania to polityk o zdecydowanie prozachodniej orientacji. Domagał się rozwinięcia współpracy między Gruzją a NATO; miała ona dotyczyć m.in. budowy ośrodka szkoleniowego dla gruzińskiej armii.

W czwartek minister spraw zagranicznych Gruzji Maja Pandżikidze w geście solidarności z Alasanią złożyła rezygnację. Przyszłość koalicji Partii Wolnych Demokratów i Gruzińskiego Marzenia stoi pod wielkim znakiem zapytania. Podobnie jak zapoczątkowane przed latami gruzińskie dążenie do eurointegracji.

Waldemar Kowalski

Więcej postów