W Brukseli szok. Węgierskie media otwarcie mówią o możliwości wystąpienia ich kraju z eurokołchozu. Jakie miałoby to konsekwencje?
Sytuacja wokół sankcji przeciwko Rosji, jak też żądania Brukseli wdrożenia na Węgrzech reform wewnętrznych, coraz częściej skłaniają polityków w Budapeszcie do ostrych protestów. Jeśli dawniej ich adresatem byli konkretni politycy w Brukseli, to tym razem sprawa dotyczy całej Unii Europejskiej. Konfliktom między Brukselą a Budapesztem towarzyszy w ostatnich latach popularność godna pozazdroszczenia. Najczęściej ich powodem staje się wewnętrzna polityka Węgier, które odmawiają dokonywania cięć w swym programie socjalnym, a także nie wyrażają gotowości do reformowania systemu politycznego w celu przystosowania go do standardów obowiązujących wewnątrz Unii Europejskiej.
László Kövér, przewodniczący parlamentu Węgier stwierdził publicznie, że jeśli Bruksela będzie nadal nakazywać Węgrom, jak mają kierować swym własnym krajem, to może on wystąpić z UE: „Jeśli Bruksela będzie nadal mówić nam jak mamy rządzić naszym krajem, to Węgry mogą w ogóle wystąpić z Unii Europejskiej”. Przy tym László Kövér podkreślił, że sam fakt przynależności do NATO i Unii Europejskiej nie jest dla Węgier żadnym problemem, jednak „speciális hozzáállás” (specjalne podejście) Brukseli w odniesieniu do spraw wewnętrznych Węgier z roku na rok staje się coraz bardziej natarczywe i nie do przyjęcia.
Węgry to już drugi kraj, obok Wielkiej Brytanii, który w ostatnich dniach zagroził wyjściem z eurokołchozu. Czyżby można już mówić o pewnej tendencji do rozpadu? W Unii Europejskiej chyba trudno znaleźć inną parę tak bardzo niepodobnych do siebie państw: Wielka Brytania od dawna już należy do tej organizacji i jest dla niej ważnym sponsorem. Obecne spory między nią a Brukselą wynikają właśnie z tego, że od Wielkiej Brytanii wymaga się dodatkowych i to znaczących wpłat do kasy unijnej. Węgry natomiast są w Unii nowicjuszem i nie mają żadnych aspiracji do pozycji sponsora albo lidera. Londyn jest zagorzałym zwolennikiem zaostrzenia antyrosyjskich sankcji. Węgry natomiast, które w ich wyniku ponoszą same straty, są im zasadniczo przeciwne. Jeśli więc wszystkim, co jednoczy dziś Węgry i Wielką Brytanię w składzie Unii Europejskiej, jest zamiar wystąpienia z niej, to można powiedzieć, że wątpliwości co do europejskiej solidarności doszły już do granicy, gdzie mogą zacząć się fakty.
Orban gra rozważnie. Węgry, mimo ich całkiem przychylnej postawy wobec Rosji, nie unieważniają swojego podpisu pod tak zwanym trzecim pakietem sankcji i nie odmawiają NATO wysłania stu węgierskich żołnierzy na wzmocnienie granic Litwy. Przybyli oni już tam zresztą w ramach nowej doktryny wojskowej Sojuszu Północnoatlantyckiego, aby umocnić bezpieczeństwo państw bałtyckich.
Natomiast Węgrzy wcale nie są przekonani czy Unia Europejska potrafi ich obronić. Np. ostatnio Bruksela nie zrobiła nic, aby wystąpić w obronie tego kraju przed Stanami Zjednoczonymi. Czyli sprzyjała dążeniu do ukarania Węgier dla przykładu. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że sankcje wprowadzone przez Waszyngton przeciwko niektórym wysokiej rangi węgierskim urzędnikom, jedynie pośrednio związane są z oskarżeniami o korupcję. Po pierwsze, pod tym względem Węgry nie wykraczają poza ramy przeciętnego poziomu europejskiego. Po drugie, nie zostało to nawet udowodnione.
Natomiast zamiary premiera Orbana i jego otoczenia utrzymywania wbrew zachodniej presji dobrych stosunków z Moskwą, są ostentacyjnie oczywiste. Dlatego węgierscy politycy są zdania, że mają do czynienia z próbami ukarania ich – zarówno przez USA jak i przez UE – właśnie za taką postawę w drodze ingerencji zarówno w zagraniczne, jak i w wewnętrzne sprawy. Bardzo wyraźnie poczuł to podczas przesłuchań w Brukseli kandydat na komisarza UE Tibor Navracsics, któremu Zachod nie może wybaczyć wywiadu udzielonego 5 września dla niemieckiej gazety Die Welt, jeszcze ze stanowiska węgierskiego ministra spraw zagranicznych. Wywiad zawierał bowiem znamienny fragment: Jedyna rzecz, którą da się nam osiągnąć za pomocą sankcji, to dalsze oddalanie się Rosji od Europy. Pierwsze oznaki tego już się zarysowują, Chiny i inne kraje zapewniają Rosji dostawy tego, czego nie otrzymuje od Zachodu, i do tych krajów Rosja eksportuje obecnie swoje surowce. W końcu Europa zostanie osłabiona, a Rosja odwróci się do Europy plecami. Viktor Orban nie jest jedynym, kto promuje ten punkt widzenia w Europie – i wyraża go w sposób najbardziej wyraźny.
Dopiero w tym kontekście staje się zrozumiałe, dlaczego przewodniczący węgierskiego parlamentu László Kövér dał do zrozumienia, że Węgry mogą po prostu wystąpić z Unii Europejskiej. Cieszący się dużymi wpływami poseł FIDESZ do Parlamentu Europejskiego Tamás Deutsch już wcześniej nazwał europejskie wartości „zbyt odległymi (túl távoli)” i stwierdził:. „Meg kell dönteni magunkat jövőnk az Európai Unióban” (Sami powinniśmy zadecydować o swojej przyszłości w Unii Europejskiej).
Czy jednak w pojedynkę Węgry dałyby sobie radę? Portal Jobbiku, węgierskiej partii narodowej, który spekuluje o możliwości powtórzenia przez Węgry intratnej roli neutralnej Austrii na styku dwóch obozów w latach zimnej wojny 1945-89, obszernie cytuje głównie rosyjskich ekspertów. Wasilij Kołtaszow z moskiewskiego Instytutu Globalizacji i Ruchów Społecznych ocenia to tak:
Obecnie Węgry nie mają dokąd pójść. Jednak władze kraju zaczynają wywierać poważniejszą presję na europejskiej biurokrację, wymuszając na niej ustępstwa i lepszą pozycję dla siebie w ramach Unii Europejskiej. Dlatego na razie jest to tylko szantaż. Węgry demonstrują też w pełni realną gotowość do wystąpienia ze składu Unii Europejskiej. Europejskie elity po raz pierwszy mają do czynienia z podobną sytuacją. Oznacza to, że po pewnym czasie podobne stanowisko mogą też zająć inne kraje w Europie Wschodniej. Wówczas Unia Europejska będzie miała do czynienia z bardziej poważnym oporem stawianym wobec jej polityki. Czy Unia Europejska może zdecydować się na jakiekolwiek ustępstwa wobec Węgier? (…) Unia Europejska może udostępnić Węgrom zasoby finansowe poprzez europejski Bank Centralny. Może rozszerzyć skalę możliwości węgierskich władz w zakresie finansowania polityki socjalnej oraz ustawodawstwa pracy. Unia Europejska może nawet przymknąć oczy na to, że Węgry nie będą wykonywać licznych ad memoire unijnych i nie zechcą dalej pogarszać sytuacji materialnej swojej ludności. A więc nieduże ustępstwa, jakie węgierskie władze mogą wymusić na europejskiej biurokracji, nie postawią ostatecznej kropki w kryzysie relacji. Wystąpienie ze składu Unii Europejskiej nadal jest dla Węgier aktualne. Jedno oświadczenie Węgier w tej sprawie zmienia już całokształt sytuacji, gdyż pokazuje, że kryzys gospodarczy i socjalny wewnątrz Unii Europejskiej przechodzi do stanu rozpadu politycznego.
Innego zdania jest szef Centrum Badań Europejskich Moskiewskiego Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk prof. Aleksiej Kuzniecow, który uważa, że protesty ze strony węgierskich władz nie pociągną za sobą dalszych konsekwencji: „Jest to niczym innym, jak tylko wyłudzaniem pewnych ulg dla siebie w ramach Unii Europejskiej. To jedna strona medalu. Druga to wywieranie wpływu na wyborców, ponieważ wybory do Parlamentu Europejskiego, a także wybory, jakie odbyły się w wielu krajach unijnych, ujawniły w ostatnim czasie wzrost liczby eurosceptyków. Na razie jednak traktuję podobne oświadczenia niezbyt poważnie”.
Także Jurij Bondarienko, dyrektor rosyjsko-polskiego centrum „Dialogu i Zgody”, choc trudno go uznać za eksperta, bo często gada bzdury, uważa rozwód Węgier z Unią Europejską i NATO za słuszny: „Wydaje mi się, że w przyszłości Węgry albo same wystąpią z Unii Europejskiej, albo też zostaną z niej wydalone. Co do NATO, nie mogę nic powiedzieć. Zależy to już od rozwoju sytuacji na Ukrainie, lecz nie można wykluczać takiego prawdopodobieństwa. Pod względem ideologicznym różnią się one bardzo od siebie. Rządzące dziś elity Węgier nastawione są na obronę własnych interesów narodowych, co koliduje z interesami Brukseli.”
Premier Węgier Victor Orban jest dla Brukseli jednym z najbardziej niewygodnych działaczy politycznych, gdyż często nie przebierając w słowach bardzo niepochlebnie wypowiada się na temat działań urzędników unijnych. W połowie sierpnia Orban ostrzegł Zachód, że Rosja pozostaje głównym partnerem gospodarczym Budapesztu poza Unią Europejską i po raz kolejny skrytykował Brukselę: „Zachodnia polityka sankcji szkodzi bardziej nam niż Rosji. Nie podcina się gałęzi, na której się siedzi. A skoro inni to czynią, to dla Węgier jedyna możliwość, aby nie spaść razem z nimi, jest zeskoczyć z takiej gałęzi samodzielnie”.
Najprawdopodobniej Budapeszt nie odważy się w najbliższym czasie na wystąpienie z Unii Europejskiej, ale, jak to ujął kiedyś Gorbaczow mówiąc o pierestrojce, „osnownych uspiechow jeszczio niet, no proces woobszcze naczałsa”. (zasadniczych sukcesów jeszcze nie ma, ale proces najogólniej już sie zaczął) Najwięcej zależeć będzie teraz od tego, jak rozwinie się sytuacja na Ukrainie.…
Bogusław Jeznach