Mateusz Piskorski, były poseł Samoobrony, dziś sympatyk Rosji i komentator Russia Today, wizytuje wybory separatystycznych władz we wschodniej Ukrainie. Jego zdaniem elekcja to przykład „dla innych regionów kontrolowanych dziś przez proamerykańskich oligarchów i ich marionetki w Kijowie”. Polak wyraża wręcz nadzieję na odłączenie od Ukrainy kolejnych terenów.
We wschodnich obwodach Ukrainy trwają wybory władz separatystycznych republik ludowych. W Doniecku pojawił się Mateusz Piskorski, kiedyś poseł Samoobrony, dziś znany ze swych prorosyjskich sympatii politolog.
W marcu Piskorski był „obserwatorem” podczas referendum na Krymie, mającego usankcjonować aneksję ukraińskiego półwyspu przez Rosję. Teraz politolog zamieścił w portalu społecznościowym zdjęcie z Aleksandrem Zacharczenką, premierem separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej.
Piskorski zapewnia na swoim blogu, że wyjazd ma charakter „studyjny”. Zaznacza, że w polskich mediach dominują manipulacje na temat sytuacji „w ogarniętej wojną części de iure Ukrainy”. Politolog nazywa Ukrainę „oligarchicznym ekonomicznie i banderowskim ideologicznie mutantem”.
Ukraina „banderowska, antypolska i szowinistyczna”
Uważa też, że prorosyjskie tendencje w Doniecku i Ługańsku powinny stać się inspiracją dla kolejnych ukraińskich regionów, „alternatywą, drogowskazem i przykładem dla innych regionów kontrolowanych dziś przez proamerykańskich oligarchów i ich marionetki w Kijowie”. „Jeśli doniecki eksperyment zakończy się sukcesem, w kolejnych ukraińskich obwodach miejscowe siły mogą proklamować swoje republiki ludowe” – przekonuje Piskorski.
Zdaniem byłego posła w polskim interesie jest wspieranie nowych podmiotów politycznych na obszarze Ukrainy opartych na lokalnej tożsamości. Zaznacza, że ma być ona diametralnie odmienna od tej ukraińskiej – „banderowskiej, antypolskiej i szowinistycznej”.
Tokfm.pl