Po co nam Radek Sikorski?

Walka o unijne stanowisko dla szefa MSZ jest częścią ważniejszej gry: o kształt przyszłej polityki Unii Europejskiej – oraz NATO – wobec Moskwy.

 

Za trzy tygodnie ma się rozstrzygnąć kształt najwyższych władz UE. Kandydatem Polski na wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych i bezpieczeństwa jest minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski – zgłoszony oficjalnie pod koniec lipca.

W ostatnich tygodniach wiele się w Unii zmieniło. Po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga kraje UE zdecydowały o przyjęciu sankcji wobec Rosji. Tradycyjnie wyrozumiałe wobec Kremla Francja, Niemcy, Włochy czy nawet Węgry przystały na przyjęcie bardziej radykalnych środków.

– Na czele jastrzębi stanął David Cameron – opowiada nam polityk PO dobrze orientujący się w polityce międzynarodowej. – Angela Merkel oczywiście działała pod presją własnej opinii publicznej, wstrząśniętej wydarzeniami, ale też musiała ulec Cameronowi, któremu zależało na sukcesie, jakim było przekonanie Paryża i Berlina do sankcji. Merkel wie, że jego niepowodzenia zbliżyłyby Wielką Brytanię do wyjścia z Unii, co jest dla niej czarnym scenariuszem.

Brytyjski premier może być więc kluczową postacią podczas najbliższego szczytu UE. Wiadomo, że niechętnie widziałby on Donalda Tuska w fotela szefa Rady Europejskiej (obawia się, że Polak blokowałby zmiany w polityce wobec imigrantów). Równocześnie niechętnie patrzy na kandydaturę włoskiej minister spraw zagranicznych Federiki Mogherini, przychylnej Moskwie, na szefową unijnej dyplomacji.

Czy Sikorski byłby dla niego lepszym kandydatem? Sprawy nie ułatwiają krytyczne słowa Polaka o Cameronie znane z taśm ujawnionych we „Wprost”, ale Anglikom znacznie bliżej do Sikorskiego w sprawie Rosji niż do większości innych kandydatów. Ponadto z informacji „Rz” wynika, że przed poprzednim szczytem UE niemiecka kanclerz zapewniała Donalda Tuska, że Berlin nie będzie torpedował kandydatury Sikorskiego. Teraz wydarzenia międzynarodowe jeszcze bardziej mu sprzyjają.

Warto jednak przypomnieć, o co toczy się gra. Stan napięcia w stosunkach z Rosją nie będzie trwał wiecznie. Prędzej czy później Europa zacznie układać sobie pokojowe relacje z Moskwą na nowych zasadach, na które duży wpływ będzie miał szef unijnej dyplomacji. Nie łudźmy się, że obecna unijna jedność w polityce wobec Rosji będzie trwać wiecznie. To, iż Berlin jest gotów ukarać Putina za zestrzelenie boeinga, nie zmienia faktu, że tanie rosyjskie surowce napędzają niemiecką gospodarkę.

Gdy chodzi o relacje z Moskwą, cele Polski nie kończą się na ewentualnej decyzji szczytu UE 30 sierpnia o nominacji dla Sikorskiego. Może nawet ważniejszy będzie późniejszy o tydzień inny szczyt – przywódców NATO w Walii. Naszym celem jest, by podjęto podczas niego decyzję o „militarnym wzmocnieniu wschodniej flanki sojuszu”. Mówiąc wprost – walka o budowę w naszym kraju baz NATO. Dlatego na oba szczyty trzeba patrzeć jak na akty tego samego dramatu – walki Polski o bezpieczeństwo i wykorzystanie wyjątkowego historycznego momentu do przeforsowania swego stanowiska.

Michał Szułdrzyński

Więcej postów