Kurski ukrył pieniądze przed rozwodem?

Wiadomo, że to fucha życia! Każdy europoseł z roku na rok oszczędza ogromne sumy. Nic dziwnego – w końcu zarabia ponad 400 tys. zł rocznie, a drugie tyle jest w stanie uzyskać z diet przejazdowych i ze zwrotów za paliwo. Jest jednak jeden, jedyny wyjątek. To Jacek Kurski (48 l.)! On – zamiast się wzbogacić – wręcz… ledwie przędzie. Jak to?!

 

To ewenement na skalę europejską. Otóż Jacek Kurski, idąc w 2009 r. do europarlamentu w Brukseli miał na koncie 25 tys. zł. Po 5 latach zarabiania jak krezus, ma… tylko 15 tys. zł i 2000 euro! A w majątku przybyło mu tylko mieszkanie – które kupił ponoć dla córki – i dwa leciwe samochody. Czyżby polityk tak przygotował się do rozwodu? Przecież im mniej ma – tym mniej wyciągnie od niego żona!

Coś jest na rzeczy. W zaskakujący sposób ten wyjątkowo oszczędny polityk zbiedniał od czasu, gdy powziął decyzję o rozwodzie z żoną. Choć – jak wynika z jego oświadczenia majątkowego za rok 2013 – zarobił w tym roku aż 170 tys. euro, a oszczędności nie przybyło nawet o złotówkę. Wieczorem Kurski odpowiedział nam, że dwa razy wpisał jedną i tę samą kwotę w oświadczeniu majątkowym. Raz jako uposażenie – 95 tys. euro brutto i raz jako diety pobytowe – 74 tys. euro netto.

Czy to tylko pomyłka? Kurski, jak okazało się podczas pierwszej, wtorkowej, rozprawy rozwodowej przed gdańskim sądem, dokładnie rok temu złożył wniosek o rozwód w Brukseli. Według nieoficjalnych informacji od znajomych rodziny Kurskich, jego żona się boi, że Kurski specjalnie przed rozwodem ukrywa majątek, a do podziału pójdzie tylko tyle, ile oficjalnie wykazuje w oświadczeniach.

Choć Kurski zarabiał w Brukseli niebotyczne pieniądze i miał darmowe przejazdy i inne granty, żonie dawał pieniądze jedynie na zwykłe, codzienne potrzeby. Gdzie więc jest reszta pieniędzy?!

fakt.pl

Więcej postów