W Platformie Obywatelskiej narasta obawa o wynik nadchodzących wyborów samorządowych. Wewnętrzne badania wskazały, że istnieje duże ryzyko utraty władzy w połowie sejmików wojewódzkich. „Ściana wschodnia jest stracona” – miał powiedzieć premier Donald Tusk.
Teraz Platforma wspólnie z PSL rządzi we wszystkich sejmikach z wyjątkiem Podkarpacia, gdzie panuje PiS. Jak donosi jednak „Gazeta Wyborcza”, w partii głośno mówi się o tym, że po listopadowych wyborach odpadnie nawet siedem sejmików: na Podlasiu, w Lubelskiem, Warmińsko-Mazurskiem, Łódzkiem, Świętokrzyskiem, w Małopolsce i na Mazowszu.
Pesymistycznie nastrajają zlecone przez PO badania, które wskazują na przykład, że w mateczniku tego ugrupowania, czyli na Dolnym Śląsku, PiS wygrać może w dwóch okręgach na pięć. W całym województwie dolnośląskim zanosi się zaś na remis między dwiema największymi partiami.
„Tusk wierzy w prawo serii. Jeśli przegramy w samorządach, to przegramy także wybory parlamentarne za rok. Tak samo było w 2005 roku, gdy położyliśmy i wybory prezydenckie, i parlamentarne” – mówi „GW” współpracownik premiera.
Receptą na kryzys w samorządach mają być koalicje z popularnymi prezydentami dużych miast. Ostatnio mówiło się o sojuszu PO z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, a ten sam kierunek mają obrać m.in. Piotr Uszok z Katowic i Tadeusz Truskolaski z Białegostoku.
Michał Gąsior