Rosyjskie media wskazują na szereg wydarzeń, które składają się na obraz sugerujące, że
Stany Zjednoczone mogą planować atak nuklearny na Rosję. Jako jeden z dowodów podawany jest fakt realokacji do Wielkiej Brytanii niewykrywalnych dla radarów bombowców strategicznych B-2.
Pomysł rozpętania wojny jądrowej wydaje się być tak szalony, że większość myślących ludzi zdaje sobie sprawę, że byłaby to sekwencja kończąca dla ludzkości. Kto wie być może do czegoś takiego doprowadzono kiedyś na Marsie, bo planeta ta wygląda jak zdewastowana po nuklearnym kataklizmie. Czy z Ziemią może się stać to samo?
Jeszcze niedawno widmo wojny nuklearnej wieszczono raczej między Indiami i Pakistanem, ale rozwój sytuacji na Ukrainie wskazuje na to, że duży konflikt może się zacząć u naszych bram i wszystko jest możliwe.
Już w lutym tego roku Barack Obama po przemówieniu, w którym straszył Rosję „kosztami interwencji” na Ukrainie, został zapytany wprost – czy ma zamiar rozpocząć wojnę nuklearną z Rosją. Prezydent zaczął się naśmiewać z pytającego i wyśmiał go. Jednak gdy 11 czerwca w Europie wylądowały bombowce B-2 to można odnieść wrażenie, że fakty są jednak inne.
Z drugiej strony Rosja również pozwala sobie ostatnio na rajdy swoich bombowców strategicznych. Kilka dni temu donosiliśmy o incydencie z samolotami TU-95. Można więc powiedzieć, że słowa słowami, a fakty są takie, że oba mocarstwa realnie straszą się perspektywą użycia broni ostatecznej.
Rosyjskie media wskazują na szereg wydarzeń, które składają się na obraz sugerujące, że USA ze swoimi sojusznikami może mieć plany prewencyjnego ataku nuklearnego na Rosję. Być może Rosjanie wyrażają w ten sposób swoje fobie, ale coś może być na rzeczy.
Oczywiście nie trzeba chyba dodawać, że jeśli doszłoby do takiego ataku to z pewnością nie uda się wyeliminować całego rosyjskiego potencjału nuklearnego i należałoby się liczyć z próbą kontrataku. Jak wiadomo na liście celów znajduje się też Polska, która jest traktowana jako byt niesuwerenny, de facto amerykański koń trojański w Europie.