Radosław Sikorski wykorzysta „litewski problem”

Dyrektor Administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego Bolesław Daszkiewicz zapłacił karę 48 tys. litów za nieusunięcie dwujęzycznych tablic z nazwami ulic w językach litewskim i polskim z prywatnych posesji.

 

Kara została zapłacona ze środków zebranych podczas zbiórki ogłoszonej przez Solecznicki Rejonowy Oddział Polaków na Litwie. Przez dwa miesiące udało się zebrać ponad 89 tys. litów. Pieniądze przekazywali Polacy na Litwie, rodacy z Polski i przedstawiciele Polonii świata.

Pojawiają się oczywiście głosy, iż wycofanie się ze wsparcia (którego przecież i tak nie ma – jest za to postulat zrealizowania odwiecznych celów polityki Niemiec i Rosji, aby wytępić polskie wpływy na Wileńszczyźnie rękami Nowolitwinów) dla polskiej mniejszości narodowej powinno być ceną, jaką trzeba zapłacić za antyrosyjskie sojusz dwóch państw o skrajnie nierównym przecież potencjale. Ich nieproporcjonalność na korzyść Polski świadczy o tym, że to nie my w tej relacji powinniśmy być petentem.

Wychodzi wobec tego na to, że to Warszawa powinna być bardziej zainteresowana w niepodległości Litwy niż sami Nowolitwini! To Polska ma iść na ustępstwa wobec Wilna, aby to łaskawie zgodziło się być niepodległe i aby zwróciło uwagę na zagrożenie rosyjskie. Wobec tego okazuje się, że Wilno jest bardziej zainteresowane w zwalczaniu mniejszości polskiej niż we własnej niepodległości!

Owszem, tak właśnie jest – to paradoks myślenia giedroycistów, ale Nowolitwini rzeczywiście wyżej od własnego bytu państwowego stawiają możliwość depolonizacji władanym przez nich terytorium. Gdyby ustępstwa wobec Polaków na Litwie były kosztem ułożenia się z Polską choćby we własnym interesie, to Nowolitwini i tak wybraliby to pierwsze.

Troska Polski o polskojęzycznych obywateli Litwy jest podobna do troski Rosji o rosyjskojęzycznych obywateli w krajach bałtyckich. Rosja, po agresji w Gruzji i na Ukrainie, pokazała do czego prowadzi taka troska. Kiedy mister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski wiąże kwestię gazociągu z Polski na Litwę ze sprawami polskojęzycznych obywateli Litwy, to zaczyna nadawać na tej samej fali co Rosja.

Minister spraw zagranicznych Polski wyraził opinię, że w obecnej sytuacji nie słowa, a konkretne działania ze strony litewskiego Rządu są ważne, a „rząd w Wilnie nie zrobił nic, by poprawić sytuację mniejszości polskiej na Litwie, której prawa są ograniczane”.

Poseł na Sejm Litwy, konserwatysta Vytautas Juozapaitis nazwał wypowiedzi Sikorskiego na temat łamania praw mniejszości narodowych na Litwie „brudnym gadaniem bzdur”. „Język litewski jest symbolem państwa, a symboli kalać nie wolno” – powiedział V.Juozapaitis.

Polacy na Litwie poparli niepodległość Litwy, chcąc jedynie autonomii terytorialnej, słusznie obawiając się litewskiego szowinizmu. Tzw. autonomia Wysockiego o rzeczywistej orientacji pro moskiewskiej nie była w żadnym wypadku miarodajna dla polskiej mniejszości. Bo jeśli mówimy o uczestnictwie różnych narodowości w LSRR w aparacie partyjnym, to najmniej skomunizowaną narodowością spośród wszystkich byli właśnie Polacy. I to nie Polacy wysługiwali się komunizmowi na szkodę Litwinów, a odwrotnie.

Wobec tego mamy do czynienia z sytuacją, w której niepodległość Litwy nie jest dla Polski żadną wartością. Jest wręcz przeciwnie. I należy się zgodzić z wnioskiem płynącym chyba niechcący tylko z myśli giedroycistów – dla Nowolitwinów niepodległość też nie jest wartością, przynajmniej nie najwyższą. Tą jest wyniszczenie polskości na terenach im podległych.

Naród, który nie chce niepodległości, po prostu na nią nie zasługuje. A jeśli swoimi samobójczymi dążeniami szkodzi sąsiadom, to ci nie powinni pozostać obojętni na taką politykę. Antypolskość Litwinów to w gruncie rzeczy także polityka antylitewska, bo samym Nowolitwinom przysłania wartość niepodległości. Co bowiem wtedy, gdy Litwin zrobi swoje, tj. zniszczy wpływy polskie na Litwie? Wówczas nieuchronnie nadejdzie kolej na niego. Nie ma bowiem niepodległej Litwy bez niepodległej Polski. W drugą stronę to już nie działa.

Litwinom nie można na tego typu ruchy pozwolić. Polityka polska powinna dążyć do maksymalnego zawężenia politycznej suwerenności Litwy, z zachowaniem praw do kulturalnego rozwoju. Niepodległość tego państwa nie jest Polsce do niczego potrzebna, a rozszerzenie w nim wpływów to same korzyści.

Jakub Moźniak

Więcej postów