Dwie sprzątaczki pochodzące z Ukrainy – pani Wiera i Natalia, pracują w domu mamy ministra administracji i cyfryzacji – wynika z prowokacji dziennikarskiej przeprowadzonej przez redakcję „Faktu”. Gazeta dowodzi, że pracują one bez umowy.
Trzaskowski stanowczo temu zaprzecza i przedstawia dokumenty świadczące o legalności zatrudnienia.
Dziennikarze mając przypuszczenia, że obie Ukrainki są nielegalnie zatrudnione w domu rodzinnym ministra Trzaskowskiego, postanowili to zweryfikować, proponując paniom fikcyjne zlecenie.
Tabloid zaoferował paniom sprzątanie w pubie, powołując się na znajomość z ministrem. Na pytanie o stawki, jedna z nich mówi – No Pan Rafał wie, to różne ceny są. Ja bym się chciała od Pana dowiedzieć – czytamy w „Fakcie”.
Na propozycję pracy bez umowy obie Ukrainki zgadzają się bez wahania i przekonują, że na takich samych warunkach zatrudnia je Trzasowski. Dziennikarzom tabloidu zdradzają, że stawka u ministra wynosi 15 złotych za godzinę.
Zapytany przez autorów prowokacji polityk, wszystkiemu zaprzeczył. Trzaskowski wyjaśnił, że domu jego mamy pracuje sprzątaczka z Ukrainy, ale jest zatrudniona legalnie. Na potwierdzenie swoich słów minister Trzaskowski przesłał do redakcji naTemat.pl oświadczenie, w którym zaprzeczył informacjom podawanym przez tabloid. Dołączył także skany dokumentów m.in. pozwolenie na pobyt i pracę w Polsce.
Łukasz Trybulski