Według sondażu Eurobarometru ponad 70 proc. mieszkańców UE sądzi, że w unijnych instytucjach panuje korupcja. I choć obraz złodziejskiej Brukseli daleki jest od rzeczywistości, to można zrobić wiele, aby uczynić proces podejmowania decyzji bardziej przejrzystym.
Po raz pierwszy Transparency International opublikowała raport na temat unijnych instytucji. W Brukseli działa około 15 tys. lobbystów. W przeliczeniu na liczbę urzędników unijnych instytucji daje to wynik: jeden lobbysta na trzech urzędników. A to i tak konserwatywne szacunki. – Rejestr lobbystów nie jest obowiązkowy, więc nie wiemy dokładnie, ilu ich jest. Niektóre szacunki mówią nawet o 30 tysiącach – powiedział „Rz” Mark Perera z TI, który kierował pracami nad raportem.
Komisja Europejska kilka lat temu próbowała uporządkować to zjawisko, ale wobec oporu ze strony branży nie zdecydowała się na rejestr obowiązkowy. Lobbysta może się więc wpisać do rejestru na własne życzenie, co teoretycznie powinno mu dawać przywileje, takie jak dostęp do różnych dokumentów czy prawo do spotykania się z urzędnikami. Faktycznie jednak nawet niewpisani do rejestru lobbyści spotykają się z urzędnikami, komisarzami czy eurodeputowanymi. A do tego dochodzi problem wielkich kancelarii prawniczych.
– Nie są wpisywane do rejestru. Ale my uważamy, że tak naprawdę działają one jako lobbyści – twierdzi ekspert TI. I rekomenduje uczynienie rejestru obowiązkowym.
Coraz mniej przejrzysty jest proces podejmowania decyzji w UE. Teoretycznie na poziomie przygotowywania projektu legislacji wszystko wygląda prawidłowo. Komisja Europejska organizuje konsultacje publiczne, każdy zainteresowany ma prawo do wyrażenia swojej opinii, a lobbyści mogą przedstawiać swoje opinie. Potem projekt idzie do Rady UE (unijnych rządów) oraz PE. Debaty ministrów są protokołowane, częściowo zaś pokazywane na żywo w internecie. A każda komisja parlamentarna i każde posiedzenie PE jest otwarte. Ale znaczna część procesu decyzyjnego jest schowana przed oczami zainteresowanych. Po pierwsze, rady ministrów to często ostatni etap, a merytoryczna dyskusja odbywa się na poziomie niższym.
– W celu przygotowania około 100 spotkań ministrów, potrzebne było blisko 3500 spotkań dyplomatów krajów członkowskich. O tym, co się tam działo, nic nie wiadomo – mówi ekspert TI.
Podobnie nieznany jest przebieg tzw. trilogów. To tak naprawdę kluczowe polityczne spotkania, na których zapadają decyzję o finalnym kształcie legislacji. Ponieważ do większości decyzji potrzebna jest zgoda zarówno PE, jak i rady, to w razie rozbieżności zwoływany jest trilog. Uczestniczą w nim przedstawiciele tych obu instytucji, a także Komisji Europejskiej, która jest autorem projektu legislacji. W zakończonej właśnie kadencji PE takich trilogów było 1549. Żaden z nich nie był jawny.
Wreszcie problemem jest konflikt interesów. Pojawiają się przypadki, gdy było komisarz lub były wysoki rangą urzędnik unijny idzie pracować do biznesu. Nie ma wyraźnych przepisów dotyczących zasad takiego przejścia, wymaganego okresu o zakazie konkurencji itp. Są zapisy mówiące o tym, czego urzędnik, czy komisarz nie powinien robić, gdy jest ciągle w Komisji. Ale zdaniem TI są one zbyt skomplikowane i niejasne.
Anna Słojewska