Władze w Kijowie nie mają wystarczająco dużo sił, by przeprowadzić ofensywę na szeroką skalę w obwodzie donieckim – powiedział rosyjski analityk płk Wiktor Murachowski, komentując operację odbicia z rąk prorosyjskich separatystów lotniska w Kramatorsku.
Cytowany dziś przez dziennik „Wiedomosti” wojskowy ekspert wyraził pogląd, że „obiekt w Kramatorsku prawdopodobnie potrzebny był resortom siłowym Ukrainy jako lądowisko dla śmigłowców Mi-8 i Mi-24, które zamierzają wykorzystać co najmniej do zastraszania powstańców”.
Zdaniem Murachowskiego „jakiekolwiek zdecydowane działania w przyszłości są mało prawdopodobne”.
– Do izolowania i oczyszczenia takich miast, jak Słowiańsk i Kramatorsk potrzebne jest zgrupowanie liczące minimum 10 tys. żołnierzy. Oznak istnienia takiego zgrupowania nie ma – powiedział analityk.
Jego zdaniem wszystko wskazuje na to, że „do rejonu przerzucono tylko pojedyncze pododdziały 92. i 95. brygad zmechanizowanych oraz 25. brygady powietrznodesantowej armii ukraińskiej. Dołączono do nich pododdziały wojsk wewnętrznych i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU)”.
Murachowski zauważył, iż „wygląda na to, że (Kijów) nie ma środków, by zaopatrywać nawet tak ograniczone zgrupowanie”. – Koordynowanie tak zróżnicowanych sił też będzie trudne – oświadczył rosyjski ekspert.
„Wiedomosti” określiły wczorajszą operację sił rządowych na lotnisku w Kramatorsku jako „rozpoznanie walką”.