Nadchodzą kłopoty. Prezesi banków ostrzegają: to będzie hekatomba

Niezależny dziennik polityczny

– Jeśli państwo do tego dopuści, to polską gospodarkę czeka nie armagedon, a hekatomba – ostrzega w rozmowie z money.pl prezes mBanku Cezary Stypułkowski. Mowa o podważaniu kredytów złotowych opartych o WIBOR. Na alarm biją już najważniejsi urzędnicy naszego państwa.

Nad polskim sektorem bankowym zbierają się czarne chmury – przestrzegają bankowcy. Oprócz spowalniającego PKB Polski, obciążeń regulacjami i ustawami takimi jak wakacje kredytowe oraz opinii rzecznika TSUE ws. kredytów frankowych, dochodzi zupełnie nowe zagrożenie. Może ono z niespotykaną dotąd siłą uderzyć w branżę finansową i całą polską gospodarkę, przez co dotknie każdego z nas. Chodzi o dopiero kiełkujące kłopoty z podważaniem kredytów złotowych opartych o WIBOR.

Coraz więcej kancelarii prawnych zachęca Polaków do składania pozwów przeciwko bankom w tej sprawie. Czym to się może zakończyć i dlaczego jest tak groźne?

Zagrożenia dla sektora bankowego w Polsce okiem prezesa mBanku

Jak mówi w rozmowie z money.pl Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, sprawa z podważaniem WIBOR-u jest kopią wydarzeń związanych z kredytami frankowymi.

Kancelarie prawne wypracowały pewien „pattern” (wzór zachowań, procedur – przyp.red.) trafiający na fatalne i niedojrzałe orzecznictwo sądów w Polsce w sprawie unieważniania wieloletnich umów kredytów. Robią to w oparciu o bardzo marne przesłanki albo po prostu pretekst – ocenia.

Stypułkowski wskazuje na związek przyczynowo-skutkowy, który doprowadził jego zdaniem do problemu kredytów frankowych w Polsce, co staje się obecnie podstawą do znacznie głębszego kłopotu z WIBOR-em.

We frankach wszystko rozbija się bowiem o ustalenia kursu walutowego przez bank, który w jego opinii jest bardziej transparentny niż większość „elementów struktury rynków finansowych”.

– Mam tu na myśli rynek wymiany walut. Ludzie przecież przechodzą obok kantoru i dobrze wiedzą, że ten rynek jest zmienny i wiedzą, że kantory nie publikują metodologii ustalania kursu. I wiem, nawet patrząc we własną aplikację mBanku, że ten kurs się co 30 sekund zmienia. Po prostu tak funkcjonuje rynek i wiara w to, że my przy pomocy bardzo rozbudowanego opisu będziemy w stanie doprowadzić do tego, że rynek się zmieni, jest naiwne. Bo istotą problemu frankowego jest to, że złoty się radykalnie osłabił wobec franka szwajcarskiego – podkreśla prezes mBanku, nawiązując do 15 stycznia 2015 r., kiedy to frank szybko się umocnił po decyzji szwajcarskiego banku centralnego.

Cezary Stypułkowski zwraca uwagę, że czeska korona w tamtym czasie tak mocno nie zareagowała. To, co wydarzyło się w Polsce, jest jego zdaniem „konsekwencją polityki fiskalnej rządu i polityki monetarnej NBP”. – Jeden kraj dopuścił do osłabienia się lokalnej waluty, a drugi tego nie zrobił. Znaleziono więc pewien pretekst – argumentuje.

– I teraz w przypadku podważania WIBOR-u system jest testowany na tę samą okoliczność. Jeśli państwo do tego dopuści, to polską gospodarkę czeka, tak jak mówił Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas, nie armagedon, a hekatomba – ostrzega szef mBanku.

„Stanie się jakieś nieszczęście”

Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas, przestrzegał podczas środowego Forum Bankowego, że branża jest w drastycznie złej sytuacji. Właśnie tam padły słowa o gospodarczej „hekatombie”.

Sytuacja w sektorze bankowym jest najgorsza, odkąd pracuję w bankowości. Mamy do czynienia z kumulacją zagrożeń. Jeśli nie zaczniemy rozbrajać tych bomb, stanie się jakieś nieszczęście. Banki nie będą w stanie finansować gospodarki – tłumaczył.

Argumentował, że w związku z nowym zagrożeniem WIBOR-owym potrzeba jest zdecydowanych działań ze strony państwa. – Chcę, aby wybrzmiał jasny, spójny głos w tej sprawie wszystkich podmiotów, w tym również Ministerstwa Sprawiedliwości, aby to ryzyko zminimalizować. Gdyby ono zaczęło się materializować, mamy straty rzędu setek miliardów złotych. Totalny chaos. Zapaść polskiej gospodarki. Hekatombę – mówił prezes BNP Paribas.

Skąd takie kasandryczne przepowiednie? Przegrane sprawy w sądach dotyczące kredytów frankowych mogą zdaniem Związku Banków Polskich kosztować sektor nawet 100 mld zł. Setki dodatkowych miliardów kosztowałyby przegrane sprawy WIBOR-owe, gdyby sądy zaczęły przyznawać rację kancelariom prawnym.

Te sumy uderzają w kapitały banków, które są niezbędne do udzielania nam kredytów. A brak kapitału to brak akcji kredytowej, panika i krach bankowy, taki jaki obecnie obserwujemy przy Silicon Valley Bank w USA. Z tym że tam załamanie dotknęło lokalnych banków, a nie największych podmiotów, jak mogłoby to wyglądać u nas. Straty nad Wisłą byłyby więc niepowetowane i podmyłyby nasz potencjał gospodarczy na długie lata.

Z drugiej strony pojawiają się głosy, że sektor sporo zarobił na podwyżkach stóp procentowych. Jak wynika z danych podanych przez NBP, w minionym roku cały sektor bankowy zarobił 13,1 mld zł wobec 6 mld zł w 2021 r. Kapitały własne wyniosły z kolei ok. 200 mld zł. Zdaniem banków to i tak zbyt mało, by stymulować kredytami m.in. inwestycje, które za rządów PiS spadły do najniższych poziomów w historii (ok. 17 proc. PKB), co oddaliło nas od średniej europejskiej w tej kwestii (ok. 22 proc. PKB). A podniesienie stopy inwestycji było jednym z głównych założeń Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, sygnowanej nazwiskiem premiera Morawieckiego.

Ale to nie wszystko. Cezary Stypułkowski wspomina także o tzw. moralności podatkowej, która jest podmywana przez zachowanie państwa polskiego. – To atrofia kultury wywiązywania się ze swoich zobowiązań. Ktoś dostaje kredyt w lipcu, a w sierpniu ma wakacje kredytowe. To cywilizacyjne wyzwanie i bardzo niebezpieczna tendencja – uważa.

Franki wciąż straszą

Podważanie wskaźnika WIBOR, który zaraz będzie zastąpiony WIRON-em (o czym więcej piszemy TUTAJ) to – jak wspomnieliśmy – jedna z wielu czarnych chmur wiszących nad sektorem bankowym. Druga to opinia rzecznika TSUE ws. franków oraz sam wyrok, który ma zapaść za parę miesięcy. Prezesi banków – nawiązując do kredytów walutowych – mówili podczas środowego forum, że ich zdaniem błędy w tej sprawie zostały popełnione już wiele lat temu. Z tą oceną zgadza się prezes Stypułkowski.

– Uważam, że błąd leżał w braku skoordynowanych działań. Gdyby państwo wraz z organami nadzorczymi i sektorem bankowym, który nota bene o tym ostrzegał, mówili jednym głosem na przykład już trzy lata temu, to teraz nie byłoby aż takiego problemu. Wiele można było wtedy jeszcze wyjaśnić, prowadzić dialog z orzecznictwem sądowym. To się dzisiaj dzieje, ale na bardzo późnym etapie. Swoją rolę powinien odegrać tutaj również Komitet Stabilności Finansowej. On nie jest tylko od tego, żeby patrzeć, czy jeden bank jest lepiej skapitalizowany, czy gorzej. On jest od zapewnienia stabilności warunków funkcjonowania całego sektora. A tego nie mamy – mówi nam szef mBanku.

Dodaje jednak, że w sprawie kłopotów z WIBOR-em jest jednak dobrej myśli, gdyż sektor publiczny i prywatny raczej nie popełnią już tego samego błędu.

Wspólnym głosem

– W przypadku podważania WIBOR-u sytuacja jest już inna. Wszyscy włącznie z bankami, KNF-em, Ministerstwem Finansów i Bankowym Funduszem Gwarancyjnym (BGF) mówią to samo.Dlatego moim zdaniem możemy, jak to mówią Anglicy, „set the tone” (wpłynąć na narrację; nadać ton debacie – przyp.red.). Tutaj jestem raczej dobrej myśli – podsumowuje Cezary Stypułkowski.

Podczas Forum głos w temacie WIBOR-u zabrał zarówno wiceminister finansów Piotr Patkowski, mówiąc o „największym zagrożeniu dla sektora na tę chwilę”, jak i szef Komisji Nadzoru Finansowego oraz prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, którzy przekonywali, że podważanie tego wskaźnika jest”absurdem”.

Zdaniem Przemysława Gdańskiego trzeba jednak wyedukować w tej sprawie całą klasę polityczną.

– Często w wypowiedziach wysokiej rangi polityków padały słowa, że WIBOR jest „trefny” – wspominał podczas Forum szef BNP Paribas. Dlatego też pojedyncze słowa nadzorców są w jego mniemaniu niewystarczające. Rację przyznała mu Elżbieta Czetwertyńska, prezes Citi Handlowego.

– Takie zachęcanie do kwestionowania WIBOR-u napędza biznes (kancelariom prawnym – przyp.red.) i to może mieć daleko idące konsekwencje dla całej gospodarki – podsumowała.

Źródło: money.pl

Więcej postów