Ukraińcy w Niemczech są samodzielni. Państwo dokłada do opłat. Czy to w Polsce w ogóle możliwe?

Ukraińcy w Niemczech są samodzielni. Państwo dokłada do opłat. Czy to w Polsce w ogóle możliwe?

„Tylko 4 proc. uchodźców z Ukrainy mieszka w schroniskach dla uchodźców w Berlinie. Reszta prowadzi tam samodzielne życie w prywatnych mieszkaniach. Szkoły chętnie zatrudniają Ukrainki. Niemcy wiedzą, co zrobić, żeby nie czuły się tam obco” – mówi OKO.press Kamil Frymark z OSW

Do Polski od wybuchu wojny w Ukrainie wjechało blisko 7 mln uchodźców. Polsko-ukraińską granicę przekracza 20 tys. osób dziennie. Ruch jest jednak w obie strony. Do swego kraju od 24 lutego 2022 roku wróciło niecałe 5,2 mln. Bilans wynosi więc 1,8 mln.

Nie możemy jednak powiedzieć, że dokładnie tyle Ukrainek i Ukraińców mamy w Polsce, bo te same osoby krążą w obie strony. Wiele osób z Ukrainy wyjeżdża też w kierunku Niemiec.

Wielokrotnie pisaliśmy w OKO.press o problemach z jakimi zmagają się uchodźcy, którzy próbują zacząć nowe życie. A także o braku systemowych rozwiązań w zakresie mieszkalnictwa, edukacji i pracy w Polsce.

W jaki sposób Niemcy, jako kraj z doświadczeniem kryzysu imigracyjnego z 2015 roku, przyjmuje wojennych uchodźców? Czy powinniśmy się na nim wzorować?

„Niemcy przygotowali się do przyjęcia uchodźców z Ukrainy jeszcze przed rosyjską inwazją. Wiedzą jaki sposób pomóc uchodźcom w odnalezieniu się zarówno w na rynku pracy, jak i w społeczeństwie. Dzięki temu osoby z Ukrainy nie mają uczucia, że są obce, że znajdują się nie u siebie. Albo szybciej się go pozbywają” – mówi Kamil Frymark z Ośrodka Studiów Wschodnich z rozmowie z OKO.press.

Julia Theus, OKO.press: Mieszkania, dostęp do edukacji i praca to największe problemy osób, które uciekły przed wojną z Ukrainy i próbują ułożyć sobie nowe życie w Polsce. Wiele osób decyduje się więc jechać dalej, do Niemiec. Jak kraj, który przeszedł przez kryzys migracyjny w 2015 roku, radzi sobie z przyjmowaniem uchodźców z Ukrainy?

Kamil Frymark, główny specjalista Zespołu Niemiec i Europy Północnej z Ośrodka Studiów Wschodnich: Państwo niemieckie przygotowywało się na przyjęcie uchodźców jeszcze zanim Rosja rozpoczęła agresję na Ukrainę.

Landy weryfikowały liczbę miejsc w ośrodkach dla uchodźców. Niemcy wypracowały szereg mechanizmów zarówno w administracji rządowej, federalnej oraz samorządowej i lokalnej, które uruchamiają w momencie kryzysu uchodźczego. Do powstania systemu pomocy przyczynił się oczywiście europejski kryzys migracyjny w 2015 roku, ale również fakt, że Niemcy od wielu lat są państwem imigracyjnym.

Na wstępie warto jednak podkreślić, że Polska wie, ile osób od początku rosyjskiej inwazji przekroczyło dokładnie granicę z Ukrainą. Niemcy nie kontrolują granic, bo sąsiadują tylko z państwami należącymi do strefy Schengen. Nie znamy więc dokładnych liczb. Mamy jednak dane, które pokazują jak duża jest skala uchodźców z Ukrainy, którzy uciekli przed wojną do Niemiec.

Uporządkujmy. Do Polski od wybuchu wojny w Ukrainie wjechało niecałe 7 mln uchodźców, a polsko-ukraińską granicę przekracza 20 tys. osób dziennie. Ruch jest jednak w obie strony. Nie wiemy, ile dokładnie Ukrainek i Ukraińców mieszka teraz w Polsce, bo te same osoby krążą w obie strony. Jak to wygląda w Niemczech?

Od końca lutego do 10 października 2022 roku Centralnym Rejestrze Cudzoziemców (ZAR) zarejestrowano ponad 1 milion (1 004 026) uchodźców z Ukrainy.

Oczywiście te osoby mogą swobodnie poruszać się dalej, więc nie do końca wiadomo, ile przebywa teraz w kraju. Osoby uciekające z Ukrainy docierają do Niemiec najczęściej przez Berlin oraz Bawarię. Pierwszy kontakt z państwem mają wtedy, kiedy potrzebują dodatkowego świadczenia.

Muszą zarejestrować wtedy siebie i dzieci. Najczęściej w urzędzie pracy. Jeżeli nie mają się gdzie zatrzymać, mogą iść do specjalnych punktów informacyjnych. Taki punkt znajduje się na przykład na dworcu w Berlinie. Kieruje daną osobę do ośrodka dla uchodźców, gdzie czeka na nią miejsce.

Problem z mieszkaniami i pracą dla uchodźców z Ukrainy narasta w Polsce. Jak Niemcy radzą sobie z zapewnieniem miejsca do życia dla osób, które znajdują się w potrzebie?

Na początku wojny w Ukrainie w Berlinie, do którego przyjeżdżało przez Polskę najwięcej osób, otworzono w byłym terminalu lotniska Tegel ośrodek dla uchodźców. Po 2015 roku na innym nieczynnym lotnisku w Berlinie – Tempelhof – znajdowało się podobne schronienie dla uchodźców.

Jednak jeżeli chodzi o uchodźców z Ukrainy, problemy bytowe są mniejsze. Zasadnicza część debaty w Niemczech koncentruje się wokół problemów uchodźców z Bliskiego Wschodu oraz Afganistanu, których przybywa. Do października zarejestrowano 135 tys. wniosków azylowych, to o 35 proc. więcej niż przed rokiem.

Jednocześnie, jak wynika z szacunków niemieckich landów,

w ośrodkach państwowych dla uchodźców w poszczególnych landach mieszka tylko 20 – 30 proc. uchodźców z Ukrainy.

Sytuacja jest jednak zróżnicowana i zależy od lokalnego rynku mieszkań, ich cen i dostępności. Ważna jest także siła ukraińskiej diaspory w regionie, co ułatwia aklimatyzację i znalezienie dobrych warunków bytowych.

Berlin to wyjątkowe miasto pod tym względem.

Szacuje się, że na około 70 tys. uchodźców z Ukrainy, tylko 4 proc. z nich (!) mieszka w schroniskach dla uchodźców.

Reszta prowadzi tam samodzielne życie w prywatnych mieszkaniach. Dla porównania, w Hamburgu połowa uchodźców mieszka w ośrodkach państwowych. To około 12 tys. osób.

Większość osób z Ukrainy utrzymuje się samodzielnie. Znajduje pracę, a potem wynajmuje dom czy mieszkanie.

Jak to możliwe? Ukrainki w Polsce – bo wśród uchodźczyń dominują kobiety, nawet jeżeli znajdą zatrudnienie, zarabiają tak niewiele, że trudno samodzielnie utrzymać im siebie i dzieci. W punktach pomocy nadal ustawiają się długie kolejki po jedzenie z długim terminem ważności, ubraniami czy środkami higieny osobistej, bo nawet o takie rzeczy trudno. Nie mówiąc o wynajmie mieszkania i trudnej sytuacji na rynku.

Jeżeli osoby z Ukrainy mają odpowiednio wysokie kwalifikacje i podejmują zgodne z nimi zatrudnienie, to zarabiają na tyle dużo, żeby opłacić mieszkanie. Jeżeli nie, rząd dopłaca do ich utrzymania. To takie same dopłaty jak dla obywateli niemieckich.

Jeżeli osoba z Ukrainy ma pracę, która nie daje możliwości samodzielnego utrzymania, państwo dopłaca do ogrzewania czy innych stałych wydatków. To ułatwia wychodzenie z ośrodków dla uchodźców i rozpoczęcia samodzielnego życia. To dlatego większość osób mieszka poza nimi.

Generuje to jednak to napięcia w niemieckim społeczeństwie i polityce dotyczące dyskusji o dwóch klasach uchodźców – z Ukrainy oraz wszystkich pozostałych, którym nie przysługują równe prawa socjalne czy w dostępie do niemieckiego rynku pracy. W ostatnim czasie kulminacją tych kontrowersji były demonstracje na wschodzie Niemiec, które miały antyukraiński wydźwięk.

W jaki sposób państwo niemieckie pomaga uchodźcom, którzy jeszcze nie zdążyli znaleźć sobie pracy?

Uchodźcy z Ukrainy mają takie same prawa jak inni obywatele Niemiec. Mogą korzystać ze świadczeń socjalnych. Osoba niepracująca dostaje od państwa 449 euro miesięcznie na osobę. Do tego dochodzi zasiłek na dzieci – podstawa to 219 euro. Państwo wspiera też studentów.

Daje im korzystne niskooprocentowane kredyty, dopłaca też do ogrzewania. Do tego dochodzi darmowa i ogólnodostępna opieka zdrowotna.

Co ważne, dzięki decyzji UE z 4 marca 2022 r. – po jednogłośnym zatwierdzeniu przez wszystkie państwa członkowskie – weszła w życie decyzja wykonawcza Rady (nr 2022/382) stwierdzająca istnienie masowego napływu wysiedleńców z Ukrainy i skutkująca wprowadzeniem tymczasowej ochrony we wszystkich państwach UE. W Niemczech obywatele Ukrainy mogą od razu podjąć pracę i co do zasady nie potrzebują na to specjalnego pozwolenia.

W przypadkach, gdy konieczne jest uznanie ukraińskich dyplomów, proces zatrudnienia wydłuża się. Niemcy mają dużo braków na rynku pracy – to jeden z podstawowych tematów w debacie publicznej. Szacuje się, że rocznie w Niemczech potrzeba 400 tys. nowych pracowników.

Według Federalnej Agencji Pracy około 95 tys. osób z Ukrainy znalazło zatrudnienie. To dane z końca sierpnia 2022 roku. Teraz tych osób zapewne jest więcej.

Tymczasem Ukrainek i Ukraińców zarejestrowanych jako osoby bezrobotne jest 400 tys. osób. Połowa z nich znajduje się na szkoleniach i kursach zawodowych oraz integracyjnych. Druga część aktywnie poszukuje pracy, a jednocześnie otrzymuje zasiłek.

To oznacza, że duża część uchodźców znalazła pracę w Niemczech i się usamodzielniła.

Musimy pamiętać, że 64 proc. spośród osób, które przybyły do Niemiec, to kobiety, a 35 proc. to dzieci i młodzież poniżej 18. roku życia. Wielu uchodźców musi zajmować się swoimi dziećmi, co ogranicza aktywność na rynku pracy. Wydaje się więc, że liczba zatrudnionych osób jest wysoka.

W Polsce Ukrainki mają problem z dostępem do usług opiekuńczych. Do polskich szkół poszło około blisko 200 tys. ukraińskich uczniów. Ale w domach jest ich nawet dwa razy więcej. Gdyby wszyscy uczniowie z Ukrainy, którzy mieszkają dziś w Warszawie, wybrali polski system edukacji, a nie naukę online, magistrat musiałby zbudować 10 – 20 nowych szkół. Jak z edukacją radzą sobie Niemcy?

Według danych z początku września 2022 roku w niemieckich szkołach uczy się około 164 tys. uczniów Ukraińskich. Ta liczba pokazuje skalę wyzwania, z którym Niemcy muszą sobie poradzić w zakresie edukacji.

Żłobki, przedszkola i szkoły są dostępne tak samo dla osób z Ukrainy, jak i dla osób z Niemiec. Do tej pory dzieci z Ukrainy mogły uczyć się zdalnie lub stacjonarnie. Ale od początku tego roku szkolnego poszczególne landy wprowadziły obowiązek nauki według niemieckiego systemu nauczania.

To oznacza, że 164 tys. dzieci z Ukrainy chodzi do niemieckich żłobków szkół i przedszkoli?

Tak.

Niemcy uważają szkołę za główne miejsce do integracji obcokrajowców, migrantów czy uchodźców.

Mają doświadczenie w tym zakresie. Jeszcze przed kryzysem migracyjnym w 2015 roku często zdarzało się, że naukę w szkole podejmowały dzieci bez znajomości języka niemieckiego. Szczególnie w zachodnich landach. W szkołach prowadzone są więc klasy integracyjne z kursami językowymi. To standard.

Przez pierwszy rok dzieci, które nie znają dobrze języka albo dopiero się go uczą, chodzą na przedmioty, na których mogą integrować się z innymi uczniami. Chodzi o lekcje, na których kompetencje językowe odgrywają drugorzędną rolę, takie jak wf, informatyka czy plastyka. Resztę czasu spędzają na nauce języka. Kiedy już nauczą się niemieckiego dołączają do pozostałych uczniów.

To system, który zadziałał od razu po wybuchu wojny w Ukrainie. Dzieci, które uciekały z kraju i chciały dołączyć do klas integracyjnych, od razu rozpoczynały naukę w szkole.

Niemcy mają jednak braki kadrowe. Brakuje około 30-40 tys. nauczycieli w systemie nauczania. Potrzeba kształcenia dodatkowo kilkuset tysięcy dzieci z Ukrainy powoduje, że nauczycieli potrzeba jeszcze bardziej.

Z szacunków Instytutu Gospodarki Niemieckiej w Kolonii wynika, że chodzi o 13–19 tys. dodatkowych nauczycieli.

Z sondażu przeprowadzonego przez Instytut Badań Gospodarczych Ifo w czerwcu br. wynika, że

52 proc. ukraińskich uchodźców zamierza zostać w RFN co najmniej dwa lata, a 46 proc. respondentów będzie dążyć do powrotu wcześniej.

W jednym roku szkolnym (przy założeniu, że w kraju przybędzie ok. 200 tys. uczniów) koszt edukacji wszystkich ukraińskich dzieci wyniesie ok. 1,8 mld euro. Średnio w Niemczech wydaje się ok. 9 tys. euro rocznie na naukę jednego ucznia.

W Polsce to podobne liczby. Według ministerstwa edukacji brakuje około 17 tys. nauczycieli. Jak radzą sobie z tym problemem Niemcy, kiedy dodatkowo do szkół chodzą ukraińskie dzieci?

Rząd powiększa klasy, tworzy dodatkowe etaty, zatrudnia emerytowanych nauczycieli. Wiele Ukrainek, które uciekło przed wojną z kraju i ma odpowiednie kompetencje, podejmuje prace w szkole.

Niemieckie szkoły chętnie zatrudniają uchodźczynie zarówno do pomocy, jak i jako pełnoetatowe nauczycielki.

To gwarantuje odpowiedni poziom życia i możliwość zakotwiczenia się w niemieckim systemie edukacji. Pomaga też złagodzić dramatyczną sytuację niedoborów kadrowych w niemieckim systemie szkolnictwa.

Wydaje się, że Polska mogłaby się uczyć od Niemiec zarówno jeżeli chodzi o rozwiązywanie problemów mieszkaniowych, edukacyjnych, jak i pracy czy integracji uchodźców z Ukrainy.

Kluczowe jest to, aby zwrócić uwagę na rozwiązania, które Niemcy wprowadzają na poziomie gmin i powiatów. Już po 2015 roku powołali tam centra koordynacyjne do zarządzania integracją uchodźców. Chodzi o punkty informacyjne, miejsca w ośrodkach dla uchodźców, tworzenie klas integracyjnych w szkołach. To w Niemczech standard. Ważne są też kursy integracyjne dla uchodźców. Teraz około 100 tys. osób z Ukrainy uczy się języka niemieckiego na darmowych zajęciach. Przygotowuje je to do odnalezienia się zarówno na rynku pracy, jak i w społeczeństwie.

To rozwiązania, którym warto się przyglądać, a część z nich mogłaby zostać wdrożona w Polsce. Po drugie Niemcy angażują uchodźców w życie lokalnych społeczności. Rozumieją, że ich udział w organizacjach pomocowych czy stowarzyszeniach, które działają na poziomie gminy czy powiatom jest ważny. Dzięki temu uchodźcy nie mają uczucia, że są „obcy”, że znajdują się „nie u siebie”. Albo szybciej się go pozbywają.

 

Więcej postów