Proces zabójcy Adamowicza. Świadek: stałem przy prezydencie, gdy odchodził

Proces zabójcy Adamowicza. Świadek: stałem przy prezydencie, gdy odchodził

Po ponad trzech latach od zabójstwa Pawła Adamowicza na ławie oskarżonych usiadł morderca prezydenta Gdańska. Na drugiej rozprawie zeznawał świadek, który był na scenie WOŚP w momencie, gdy doszło do ataku na prezydenta. „Widziałem, że jest źle, chciałem nawiązać z nim kontakt. Stałem przy prezydencie Adamowiczu, gdy odchodził. Stałem nad nim, patrzył na mnie. Z oczu czytałem, że tak jakby pytał: dlaczego?” – mówił. Zeznawał też właściciel sklepu, gdzie Stefan W. kupił nóż, późniejsze narzędzie zbrodni.

7 kwietnia po godz. 9 rozpoczęła się druga rozprawa w sprawie zabójcy prezydenta Adamowicza. Zeznają świadkowie, którzy byli na scenie WOŚP w Gdańsku, gdy trzy lata temu doszło do ataku na Pawła Adamowicza.

„Zobaczyłem przed sobą oskarżonego z nożem wymierzonym w moją stronę”

Sąd nie zezwolił na publikację danych i wizerunku świadków.

— 13 stycznia 2019 r. około godz. 20 na scenę wtargnęła jakaś osoba. Jako konferansjer czuję się odpowiedzialny za scenę. Zobaczyłem, że ktoś na niej jest, kto nie powinien być. Poczułem odpowiedzialność, by to zakończyć. To trwało sekundy. Zaraz potem zobaczyłem przed sobą oskarżonego z nożem wymierzonym w moją stronę. Tekstu, który skierował do mnie, nie pamiętam. Na pewno mi groził. I żądał ode mnie mikrofonu. Nie jestem w stanie dokładnie opisać, ale padły tam słowa, że mnie zabije, jeśli mu tego mikrofon nie oddam. To się działo bardzo szybko, mikrofon oddałem — zeznawał świadek.

— Po dziś dzień to przeżywam, jest to dla mnie dość traumatyczne przeżycie. Przez lata musiałem leczyć się psychotropowo i chodziłem do psychiatry. Dopiero skończyłem terapię, która pozwoliła mi tu przed państwem stanąć — dopowiadał.

Świadek mówi, że widział prezydenta Adamowicza tuż po tym, jak został zaatakowany. — Cofnąłem się. Zobaczyłem, że Paweł Adamowicz siedzi na skrzynce. Podszedłem do prezydenta Adamowicza, próbowałem do niego coś mówić. Widziałem, że jest źle, chciałem nawiązać z nim kontakt — opisywał.

Ostatnie chwile prezydenta. Wstrząsające zeznania świadka

W tym momencie świadek zaczął płakać. Na moment przerwał składanie zeznań.

— Stałem przy prezydencie Adamowiczu, gdy odchodził. Stałem nad nim, patrzył na mnie. Z oczu czytałem, że tak jakby pytał: dlaczego?

Na jedno z pytań prokuratora, świadek potwierdził, że rozpoznaje osobę, która kazała mu wtedy oddać mikrofon i która mu groziła. Wskazał na Stefana W.

Pytania zadawał też brat zamordowanego prezydenta, poseł Piotr Adamowicz, który w tym procesie jest oskarżycielem posiłkowym. Świadek podkreślał, jak bardzo atak na prezydenta Adamowicza nim wstrząsnął. – To bezwzględnie wpłynęło na moją rodzinę. Mam małe dzieci, cały Gdańsk to przeżywał, a ja musiałem im pokazać, że sobie z tym radzę. Moja najmłodsza córka starała się mnie wspierać. Pierwszy raz w tym roku nie chciała, żebym jechał na WOŚP. Dopytywała mnie, czy jest ochrona? Pytała, kto będzie obok mnie? Zresztą dzisiaj też to bardzo przeżywała.

Pytania stawia Piotr Adamowicz i obrońca Stefana W.

Piotr Adamowicz cytował zeznanie osoby, która 13 stycznia 2019 r. była pod sceną WOŚP. Osoba ta zeznała śledczym, że słyszała, jak Stefan W. mówił: „Celowałem prosto w serce, żeby zaj… tę świnię, która zmarnowała mi życie”. – Czy świadek słyszał takie słowa? – pytał Adamowicz.

– Nie, nie słyszałem – odpowiadał świadek.

Pytania zadawał też obrońca Stefan W. Pytał, w której ręce trzymał nóż Stefan W. Świadek odpowiedział, że nie pamięta.

Sąd odczytywał zeznania świadka, które złożył w pierwszym miesiącu po ataku na prezydenta Adamowicza. Wtedy świadek zeznał, że Stefan W. trzymał nóż w prawym ręku.

Oskarżony Stefan W. nie miał żadnych pytań do świadka.

Zeznania kolejnego świadka. Nóż, który kupił Stefan W.

Drugim świadkiem był właściciel sklepu, w którym Stefan W. kupił nóż. To z tej broni kilka dni później został zaatakowany prezydent Adamowicz. – Przyszli śledczy do mojego sklepu i pytali, czy to ten człowiek kupował u mnie nóż? Niestety, nie poznałem. Mam dużo klientów, nie sposób zapamiętać wszystkich twarzy. Udało mi się jednak znaleźć paragon, kiedy został kupiony ten nóż. Został kupiony parę dni przed tym zdarzeniem (atakiem – red.). – mówił.

Sąd poprosił świadka, by scharakteryzował ten nóż. – Jakość tego noża nie była dobra. To taka chińska podróbka noża taktycznego. Ludzie kupują je do surwiwalu, do chodzenia po lesie. To nóż, który ma ostrze typu tanto (cięty pod skosem).

Sąd odczytał też wcześniejsze zeznania świadka, które złożył przed śledczymi. Mówił, że taki nóż kosztuje około 80 zł i że na kupno takiej broni nie trzeba zezwolenia.

Na dzisiejszej rozprawie świadek zeznał, że nie rozpoznaje Stefana W. jako swojego klienta.

Marzec. Pierwsza rozprawa w sprawie zabójcy prezydenta Adamowicza

Na pierwszej rozprawie oskarżony o zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza, Stefan W. nie powiedział ani jednego słowa. Sąd odczytał jego odpowiedź na akt oskarżenia.

„Akt oskarżenia jest fałszywy i zmanipulowany (…) Jestem niewinny, nie zabiłem Adamowicza (…) Moje zeznania sfałszowała prokuratura (…) Mam problemy ze zdrowiem (…) Specjalnie zaraziła mnie służba więzienna” — napisał Stefan W.

W piśmie do sądu ostrzegł, że jeżeli trafi do zakładu psychoterapeutycznego „będzie zabijał”.

Na pierwszej rozprawie sąd odczytywał złożone w toku śledztwa zeznania Stefana W. Oskarżony kreślił jeden wielki spisek, w którym zaangażowani mieli być prokuratorzy, lekarze, służba więzienna i Platforma Obywatelska. W zeznaniach mówił, że liczy, że sprawą zajmie się Zbigniew Ziobro

W marcu 2019 r. Stefan W. zeznawał, że zarzuty są „wymyślone” i że jest to „propaganda”. Gdy śledczy pokazali mu film z ataku na prezydenta Adamowicza, Stefan W. odpowiedział, że „ten film jest przerobiony”.

Według prokuratury, Stefan W. w momencie zabójstwa kierował się zemstą. — Jako młoda osoba dostał wysoki wyrok za napady. Czuł się niesprawiedliwie potraktowany. To zabójstwo nie było ukierunkowane na konkretną osobę. Chodziło mu o kogoś, kto był przedstawicielem władzy. W głowie Stefana W. powstała taka konstrukcja, że skazała go władza związana z określoną formacją polityczną i akurat tak się zdarzyło, że na scenie pojawiła się osoba związana (w jego ocenie) z tą formacją i poniosła za to odpowiedzialność — po pierwszej rozprawie podkreślali w rozmowie z dziennikarzami śledczy.

Śledztwo w sprawie śmierci Adamowicza wlokło się niemiłosiernie. Przytaczano przykład Breivika

Trzy lata temu na scenie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nożownik zaatakował prezydenta Pawła Adamowicza. Włodarz Gdańska zmarł dzień później w szpitalu. Sprawca morderstwa nie uciekał, został ujęty natychmiast i od razu trafił do aresztu wyjaśnianie sprawy. Śledczy dysponowali mocnym materiałem dowodowym, m.in. nagraniami z finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej w Gdańsku, gdzie doszło do tragedii.

Mimo to postępowanie prokuratury wlokło się niemiłosiernie. A coraz bardziej zniecierpliwiona rodzina podnosiła przykład norweskiego mordercy, który zabił 77 osób i mimo tak strasznej zbrodni doczekał się procesu w ciągu niecałego roku. Tymczasem, jak zwracał wcześniej uwagę m.in. brat zamordowanego prezydenta, Piotr Adamowicz, w Polsce mijają kolejne lata, a zabójca prezydenta Gdańska wciąż nie usiadł na ławie oskarżenia.

Kluczową wątpliwością, którą musiała wyjaśnić prokuratura była kwestia poczytalności mordercy. Jeżeli biegli wykazaliby, że Stefan W. był niepoczytalny, prokuratura musiałaby umorzyć śledztwo, a morderca prezydenta trafiłby do zamkniętego zakładu psychiatrycznego. Na jak długo, o tym zadecydowałby sąd.

Dwa z trzech zespołów biegłych orzekły, że Stefan W. może stanąć przed sądem

W sprawie poczytalności Stefana W. — na polecenie prokuratury — wypowiadały się trzy zespoły biegłych. Przeprowadzenie badań i sporządzenie wniosków wydłużało śledztwo o kolejne miesiące, a później lata.

Pierwszy, krakowski zespół, stwierdził, że morderca Pawła Adamowicza był niepoczytalny, drugi pod kierownictwem dr. hab. Janusza Heitzmana — że w momencie ataku na prezydenta Adamowicza poczytalność Stefana W. była w znacznym stopniu ograniczona, ale że za popełnioną zbrodnię może on odpowiedzieć przed sądem. Trzeci zespół również uznał, że morderca może stanąć przed sądem.

Emocję podgrzały ustalenia z drugiej opinii. Według biegłych, atakując Adamowicza, Stefan W. kierował się fobią wobec Platformy Obywatelskiej. Przypisywał politykom tej partii stworzenie „układu gdańskiego”, czyli nieformalnej sieci powiązań, umożliwiających kontrolę nad miastem i regionem. Deklarował się jako zwolennik PiS.

Po trzech latach od śmierci Pawła Adamowicza jest akt oskarżenia

W grudniu 2021 r. prokuratura poinformowała, że ma gotowy akt oskarżenia przeciwko zabójcy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa Pawła Adamowicza, a także „przestępstwa zmuszenia groźbą innej osoby do określonego zachowania”. Chodziło o prowadzącego imprezę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, gdzie doszło do zabójstwa prezydenta Adamowicza.

Zdaniem śledczych motywem zabójstwa była „chęć dokonania zemsty z powodu niesłusznego i zbyt wysokiego, według oskarżonego, wyroku za rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia”. Jak pisali śledczy: „Oskarżony utożsamiał osobę Prezydenta Miasta Gdańska ogólnie z osobami, które sprawowały wszelką władzę, w tym sądowniczą w czasie, gdy zapadł wobec niego skazujący wyrok”.

Stefanowi W. grozi dożywocie. Wobec sprawcy, który w chwili czynu miał ograniczoną poczytalność, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

onet.pl

Więcej postów

polub nas!