„Może od początku trzeba było obniżyć podatki, a nie robić tego wielkiego zamieszania. Nie byłoby klęski związanej z kosztami pośrednimi, zmiany systemów księgowych, kolejnych perturbacji, niepewności…” – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” prof. Paweł Wojciechowski, główny doradca ekonomiczny Szymona Hołowni, były minister finansów w rządzie PiS.
Obniżka stawki PIT do 12 proc. to ruch w dobrą stronę?
Z punktu widzenia systemowego ta zmiana idzie w dobrym kierunku, ponieważ wiąże się z likwidacją ulgi dla klasy średniej, co upraszcza system. Jednak z punktu widzenia okoliczności i czasu jej wprowadzenia to bym się zastanawiał.
Ta zmiana będzie wprowadzana w ciągu roku. Po trzech miesiącach oddechu księgowi znów będą mieli ból głowy. Czy skórka jest warta wyprawki?
Właśnie, moment jest niefortunny. Nie powinno się dokonywać zmian w trakcie roku podatkowego, a zwłaszcza w czasie wojny. Wydano miliony na kampanię promocyjną Polskiego Ładu, a ten w końcu okazał się porażką. Wizerunkową katastrofą. Świadczy o tym zmiana tagów w mediach społecznościowych – zamieniono #PolskiLad na #NiskiePodatki.
Z PR-owskiego punktu widzenia nazwa „Polski Ład” jest skompromitowana, ale czy to nie jest powrót do jego pierwotnej koncepcji? Mamy dużą kwotę wolną, próg 120 tys. zł i tylko stawka poszła w dół. Pozbyto się ulgi – elementu, który był negocjowany politycznie, by część osób z klasy średniej nie zarobiła mniej.
Nie do końca. Cały Polski Ład na początku zakładał wzrost progresji dochodowej. I sprzedawano go jako „sprawiedliwe podatki”. Niewiele zabierzemy bogatym, ale obciążymy ich bardziej. Damy więcej biednym, zwłaszcza emerytom, bo to oni byli główną grupą, która na Ładzie zyskiwała. Dokonamy redystrybucji od bogatych do biednych. Teraz to ma zadziałać tak: skoro daliśmy już biednym, to teraz damy bogatym. Osoba zarabiająca 6-7 tys. zł zyska miesięcznie 50-70 zł. Natomiast osoba zarabiająca ok. 10 tys. zł na tej zmianie zyska pięć razy tyle. Ten ruch jest degresywny. Pierwotnie zyskiwali biedniejsi, a teraz dajemy najwięcej bogatszym.
dziennik.pl