Przemyśl: Związek Ukraińców i związane z nim środowiska wbrew zakazowi IPN chcą upamiętnić ukraińską działaczkę komunistyczną

W Przemyślu środowiska związane z lokalnym oddziałem Związku Ukraińców w Polsce próbują przeforsować, wbrew stanowisku IPN, upamiętnienie Ołeny Kulczyckiej – ukraińskiej działaczki komunistycznej, internowanej za antypolską działalność. „Obok polskiej patriotki i znanej działaczki żydowskiej próbuje się upamiętnić działaczkę Komunistycznej Partii Ukrainy, która jeszcze wcześniej działała przeciwko państwu polskiemu” – mówi Kresom.pl prof. Andrzej Zapałowski.

Przemyski oddział Związku Ukraińców w Polsce wraz ze związanymi z nim środowiskami zorganizowali inicjatywę „Centrum światów jest tutaj” , której elementem jest umieszczenie na kamienicy przy ratuszu w Przemyślu tablicy upamiętniającej trzy kobiety. To, zgodnie z założeniem, ważne dla historii miasta przedstawicielki trzech różnych narodowości: polskiej, żydowskiej i ukraińskiej. Wybrano Wincentę Tarnawską, zasłużoną Polkę, która była szefową kobiecych oddziałów wspomagających obronę Przemyśla w 1918 roku, a także Helenę Deutsch, z domu Rosenbach, psychoanalityczkę, uczennicę i współpracowniczkę Zygmunta Freuda, pochodzącą ze zasymilowanej rodziny żydowskiej.

Poważne kontrowersje wzbudza jednak pochodząca z Przemyśla rusińska/ukraińska malarka Ołena Kulczycka/Kulczyćka, która była zaangażowana w działalność antypolską, a także należała do partii komunistycznej.

Sprawa sięga 2018 roku. Wówczas przemyska radna Grażyna Sojak z Platformy Obywatelskiej skierowała do władz miasta zapytanie w sprawie upamiętnienia Ołeny Kulczyckiej i Heleny Deutsch. Pismo w tej sprawie otrzymała od szefowej przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce, Marii Tuckiej.

W rozmowie z portalem Kresy.pl historyk i radny miasta Przemyśla, dr hab. Andrzej Zapałowski zaznacza, że według dokumentów, w 1918 roku Kulczycka została internowana za walkę z Polską i za wspierania dążeń Ukraińców do opanowania ziemi przemyskiej.

„Później, zwłaszcza po 1945 roku, zajęła się działalnością kulturalną i polityczną, będąc we władzach Komunistycznej Partii Ukrainy. Przede wszystkim to wzbudziło kontrowersje. Po pierwsze, obok polskiej patriotki i znanej działaczki żydowskiej próbuje się upamiętnić działaczkę Komunistycznej Partii Ukrainy, która jeszcze wcześniej działała przeciwko państwu polskiemu” – mówi prof. Zapałowski. Wiadomo też, że Kulczycka była deputowaną do Rady Najwyższej USRR.

Historyk zaznacza, że sprawa nie byłaby jeszcze aż tak skandaliczna, gdyby nie fakt, że środowiska związane ze Związkiem Ukraińców w Polsce postanowiły umieścić tę tablicę bez zgody IPN. Ponadto, inicjatywę upamiętnienia Kulczyckiej jako „bezzasadną” skrytykowali w swojej opinii historycy z przemyskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego.

Sprawę tę opisały i nagłośniły przemyskie działaczki kresowe, Marcela Tukałło i Ewa Karlik, w artykule „NIE – dla tablicy na elewacji budynku nr 26 w Rynku” opublikowanym w listopadzie 2020 roku na łamach miesięcznika Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK „Nasz Przemyśl”. Autorki przypomniały w nim, że na upamiętnienie Kulczyckiej nie zgadzali się w przeszłości prezydenci miasta, Tadeusz Sawicki i Robert Choma. Zaznaczyły, że Kulczycka m.in. wspierała działaczy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i udzielała im pomocy, a jej twórczość malarska zawierała antypolskie elementy. Postawiły też pytanie, czy dołączenie do Deutsch i Kulczyckiej nazwiska zasłużonej polskiej patriotki nie miało w istocie na celu uzyskania społecznej akceptacji dla tablicy, którą pierwotnie zamierzano odsłonić w czerwcu 2020 roku. Zwróciły w tym kontekście uwagę, że promując swoją akcję, jej autorzy nie mówili przemyślanom całej prawdy na temat ukraińskiej działaczki.

Dodajmy, że inicjatywy umieszczenia nazwiska Kulczyckiej na tablicy broniły kuratorki i koordynator naukowy projektu: dr hab. prof. UR Jadwiga Sawicka, dr hab. prof. UJ Tomasz Pudłocki i doktorantka z UR, mgr Liliana Kalinowska. Skrytykowali oni też obie autorki artykułu oraz podważali autentyczność opinii przemyskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego.  Spotkało się to z repliką red. Karlik  .

Prof. Zapałowski podkreśla, że w wyniku protestów społecznych i monitów (aktywne były pod tym względem działaczki kresowe, M. Tukałło i E. Karlik), IPN przeprowadził w tej sprawie kwerendę w kraju i za granicą. „Potwierdziło się, że Kulczycka była działaczką komunistyczną i w związku z tym IPN zakazał odsłonięcia tablicy” – powiedział. „IPN napisał wprost, że tej tablicy o takiej treści nie może być. Sprawa jest bezdyskusyjna”.

Tablicę faktycznie zamontowano na ścianie kamienicy na Rynku w Przemyślu, ale oficjalnie jej nie odsłonięto. Pozostała zakryta czarną folią. Umieszczono na niej jednak specjalny kod QR, który dzięki odpowiedniej aplikacji umożliwia obejrzenie jej zawartości np. na smartfonie. Jest to zatem wyraźne działanie wbrew stanowisku IPN.

Zdaniem prof. Zapałowskiego, sprawa upamiętnienia Kulczyckiej wpisuje się w pewien sposób działania Związku Ukraińców w Polsce. Przypomniał o sprawie sprzed paru lat, gdy powiązane z ZUwP Zjednoczenie Łemków wykorzystało rocznicę Operacji Wisła do propagowania treści sprzecznych z faktami historycznymi, jednocześnie zasłaniając się opinią IPN. Proukraińskie napisy na tablicach umieszczonych m.in. w Przeworsku, Sanoku i Gorlicach oburzyły część Łemków, którzy odcięli się od inicjatywy ZŁ. IPN nakazał zdjęcie tych tablic i umieszczenie tych, których treść uzgodniono z Instytutem. Do tej pory tego nie uczyniono.

Przeczytaj:  Jak z Łemków zrobiono Ukraińców. Kontrowersyjne tablice nt. Operacji Wisła 

„To jest taki sposób badania, na ile pewne środowiska mogą sobie w Polsce pozwolić. Nam nie przeszkadza, żeby na tablicy w Przemyślu były Tarnawska i Deutsch, ale na pewno nie można upamiętniać osoby, która działała w Komunistycznej Partii Ukrainy” – podkreśla historyk.

Prof. Zapałowski potwierdził też uzyskane przez nas informacje, że sprawą tablicy mają zająć się przemyscy radni. Wcześniej radny Mirosław Majkowski poruszył tę kwestię na posiedzeniu komisji kultury. „Jeżeli w Polsce rozbiera się dziesiątki pomników w oparciu o takie kwestie, nawet gdzie są sprawy kontrowersyjne, to umieszczanie tablic, które są w poprzek ustawy o zakazie propagowania komunizmu jest absurdem”.

Należy zaznaczyć, podobnie jak zrobiła red. Karlik, że pod pretekstem ustawy o zakazie propagowania komunizmu z jednej z tablic na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie usunięto napis upamiętniający polskich żołnierzy broniących Birczy przed UPA, a później zdjęto tablicę z pomnika w tej miejscowości,  a kolejny rozebrano  .

Przeczytaj:  Wojewoda Podkarpacki tłumaczy się z wszczęcia postępowania ws. pomnika w Birczy 

„Dlaczego zatem, owa Ustawa jest respektowana wybiórczo, tolerowane jest istnienie tablicy w Przemyślu, wbrew negatywnej opinii IPN ? Od kilku miesięcy złamano też zakaz publikacji jej zawartości poprzez umieszczenie na jej ofoliowaniu aplikacji mobilnej…” – napisała Karlik.

FAKT.PL

Więcej postów