Berlin to prawdziwa zachodnia stolica dechrystianizacji. Według najnowszych danych zaledwie co czwarty mieszkaniec tego miasta to chrześcijanin.
Według danych przedstawionych właśnie przez berliński Senat – odpowiednik rządu na poziomie landu – w roku 2016 zaledwie 25 procent mieszkańców Berlina przynależało do Kościoła katolickiego lub wspólnot chrześcijańskich. Konkretnie 16 proc. Berlińczyków to protestanci zarejestrowani w Ewangelickim „Kościele” Berlina, Brandenburgii i śląskich Górnych Łużyc, a 9 procent to katolicy.
Niemieckie media katolickie piszą w związku z tym w nagłówkach o Berlinie jako o „stolicy ateizmu”. Prawda jest jednak nieco bardziej złożona, bo w mieście tym bardzo szybkie postępy robi… islam. Według ostrożnych szacunków muzułmanów jest w Berlinie około 10 procent. Ich liczba jednak szybko rośnie z jednej strony dzięki napływowi uchodźców, z drugiej – dzięki wyraźnie wyższej dzietności w rodzinach islamskich.
Jak pisał w połowie ubiegłego roku prominentny dziennik lokalny „Berliner Tageszeitung”, wyznawcy Allaha w perspektywie kilkudziesięciu lat staną się prawdopodobnie największą grupą wyznaniową w niemieckiej stolicy.
Najszybciej ubywa w Berlinie protestantów. Od roku 2007 ich wspólnota straciła ponad 100 tysięcy członków. W roku 2016 „Kościół” Ewangelicki zyskał tam 4000 nowych wiernych, stracił prawie 9000.
Nieco lepsza jest sytuacja Kościoła katolickiego archidiecezji berlińskiej, ale – jak przyznają niemieckie media katolickie – wyłącznie dzięki imigracji z Polski.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat wskutek napływu Polaków archidiecezja powiększyła się w sumie o 13 tysięcy wiernych, choć sami Niemcy występują w Berlinie z Kościoła w liczbie około 5000 rocznie.
Arcybiskupem Berlina jest abp Heiner Koch. Hierarcha angażuje się chętnie między innymi na rzecz osób LGBT. Uczestniczył też w pracach synodu o rodzinie, popierając „otwarcie” sakramentów dla niektórych rozwodników w nowych związkach.
KATHOLISCH.DE