Niemiecka prasa w codziennym kłamstwie przechodzi samą siebie. Zamach w Berlinie nie tylko niczego na lepsze nie zmienił, ale nawet wzmocnił jej działanie. Oczywiście działanie na rzecz społeczeństwa otwartego, multikulturowości i Willkommenskultur. Widać to nawet po jej pobieżnym przejrzeniu.
Der Spiegel
– Niemcy muszą pozostać społeczeństwem otwartym. Przyczyną terroryzmu nie jest fala uchodźców, terroryzm powstaje w chorych mózgach bojowników Państwa Islamskiego i innych islamskich organizacji. Wykorzystują one czasami falę uchodźców, ale nie potrzebują jej. Nieprawdą jest, że gdyby nie było uchodźców, nie byłoby terroryzmu w Europie. Wolność ma swoją cenę, ponieważ rozszerza możliwości, także te szkodliwe. Wie to każdy, kto poszukuje nadzwyczajnych wolności, wsiadając ma motocykl czy latając paralotnią. Państwa, które przywiązują szczególną uwagę do bezpieczeństwa i poddają się manii prześladowczej, są z reguły dyktaturami. Też mają swoich zabitych, najczęściej jest ich znacznie więcej niż w systemach demokratycznych, co łatwo wykazać na przykładzie stalinizmu czy nazizmu. Nie oznacza to, że kraje demokratyczne mogą sobie pozwolić na utratę kontroli czy bezsilność – zastrzega „Spiegel”. Rząd Merkel dopuścił się zaniedbań, ale to nie znaczy, że ponosi on winę za zamachy czy ataki – to tygodnik „Der Spiegel”.
Die Welt
– Oburzenie, żałoba i przygnębienie dominują w Berlinie, nie odczuwa się jednak ani nadmiernego strachu ani tym bardziej paniki. Terrorystyczne ukłucia niszczą na dłuższą metę cywilizowane współżycie w wolnym społeczeństwie i destabilizują liberalną demokrację. Pomimo zakończonego sukcesem pościgu za Amrim każdy zamach niszczy kawałek zaufania w to, że demokratyczne państwo prawa jest w stanie chronić życie swoich obywateli. Wśród obywateli rośnie poczucie „bycia na łasce ciemnych niekontrolowanych sił, które w każdej chwili mogą uderzyć i każdego zabić”. Te obawy są „idealnym podglebiem” dla radykalnych demagogów i obcych mocarstw, które chciałyby jak najszybciej zadać śmiertelny cios rzekomo słabym i dekadenckim liberalnym demokracjom. (…) Trzeba wezwać Niemców do większego zaangażowania się w rozwiązywanie międzynarodowych, globalnych konfliktów, takich jak wojna w Syrii, które są przyczyną terroryzmu. Komentator przyznaje, że mentalność Niemców cechuje chęć unikania konfliktów. Jeżeli jednak nie zaangażujemy się w kształtowanie ładu globalnego, konflikty uderzą nas tym mocniej, co spowoduje, że sparaliżuje nas strach. – pisze Richard Herzinger w „Die Welt”.
Sueddeutsche Zeitung
– Przyjazd Amriego do Niemiec, a potem jego opisywana przez media ucieczka przez Francję do Włoch były możliwe, ponieważ w Europie od wejścia w życie w 1995 roku umowy z Schengen panuje swoboda poruszania się. (…) Kto mieszkał kiedykolwiek w państwie, w którym miny i drut kolczasty uniemożliwiały podróże, ten wie zapewne, dlaczego swoboda przemieszczania się jest niezbywalnym elementem wolności. Nieprzypadkowo wrogowie wolności i Europy wykorzystują przypadek Amriego jako argument dla renacjonalizacji i zabarykadowania się. Angielski zwolennik izolacji Nigel Farage i francuska prawicowa nacjonalistka Marine Le Pen znów domagają się likwidacji zasad Schengen. To frapujące, jak wrogowie obcokrajowców i islamscy fanatycy wzajemnie się wspierają. —pisze Kurt Kister w „Sueddeutsche Zeitung”.
Frankfurter Allgemeine Zeitung
– Uldze z powodu zabicia terrorysty towarzyszy troska o to, czy i tym razem władze zadowolą się połowicznymi środkami. Nawet taka oczywista obserwacja jak to, że istnieje związek pomiędzy niemieckim prawem azylowym a wręcz „absurdalnymi możliwościami”, jakie stwarza ono przestępcom, spotyka się z krytyką. (…) Przypadek Amriego obnażył kilka od dawna znanych słabości obowiązujących w Niemczech przepisów: kto przyjeżdża bez paszportu z kraju, który od dawna powinien być traktowany jak kraj bezpieczny, ten nie może być traktowany tak, jakby miał prawo do azylu – podkreśla von Altenbockum. Osoba uważana za zagrożenie dla bezpieczeństwa, której nie można deportować, powinna znaleźć się w areszcie. Projekt odpowiedniej ustawy gotowy jest od tygodni. Dyskusja o błędach administracji jest dyskusją zastępczą. Urzędy działają według wytycznych narzucanych im przez politykę. Zbyt długo realizowana była polityka przyjmowania z otwartymi ramionami (Willkommenskultur), która pomijała wszystko, co nie pasowało do harmonicznego obrazu, w tym utratę kontroli – czytamy Jaspera von Altenbockuma w „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
MICHAŁ MIŁOSZ, PRAWY.PL