W Mińsku udowodniono – Unia Europejska to żywy trup

Unijny Prezydent, towarzysze Komisarze, miliardy euro wydane na tysiące biurokratów – wszystko na nic. Unia Europejska w obliczu zagrożenia konfliktem zbrojnym na katastrofalna skalę w Mińsku była nieobecna. Niemcy i Francja ratowały Europę.

 

Nigel Farage miał rację. Europą zarządzają samo mianowani biurokraci o charyzmie ścierki do podłogi. W obliczu zagrożenia pokoju w Europie nikt w Brukseli nie kiwnął palcem. Tańce Tuska z Poroszenko do niczego nie prowadziły.

Zresztą pantomima Kerrego w duecie z Jaceniukiem miała podobny skutek, chociaż po spotkaniu w  Mińsku amerykanie usiłują przypisać sobie zakulisowe zasługi w budowie porozumienia, i nie wydajse się wcale idiotyczny pomysł ze zbrojeniem Ukrainy. Amerykanie sami nie potrafią powiedzieć konkretnie na czym ta zasługa polegała ale najważniejsze, że jest. W Mińsku nie mieli nawet obserwatora.

Waszyngton rzadko unika udziału w kryzysie światowym, ale w napiętych negocjacji w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie odegrał jedynie role zakulisową. W biznesie filmowym, można za to dostać nawet Oscara, ale w polityce, co najwyżej ludzie wytkną taką grę palcem.

Choć urzędnicy amerykańscy twierdzą, że administracja Obamy podążała krok w krok za swoimi europejskimi sojusznikami – i to  pewnie prawda,  to jeśli chodzi o sankcje jakimi USA i UE uderzyły Rosję –  zabiegi dyplomatyczne, które doprowadziły  do czwartkowego porozumienia w Mińsku są wyłączną zasługą  Berlina i Paryża.

To kanclerz Niemiec – Angela Merkel i Prezydent Francji – Francois Hollande, zaprosili Prezydenta Rosji Władimira Putina i jego ukraińskiego odpowiednika Petro Poroszenko do 17-godzinnego maratonu negocjacyjnego na Białorusi. Oni byli brokerami porozumienia. Zabrakło obecności obserwatorów lub negocjatorów USA. Choć może to i lepiej.

„To rzeczywiście mogłoby być bardzo przydatne, jeśli przy stole negocjacyjnym byłaby obecna Unia Europejska. Brak Amerykanów i Unii jest całkowicie zaskakujący i szokujący”, mówi Judy Dempsey starszy współpracownik think-tanku Carnegie Europe.

Ale takie zarzuty są przez amerykańskich urzędników odrzucane.

„Przez całą noc otrzymywaliśmy  raporty od Europejczyków i wspieraliśmy ich wysiłki i oczywiście nasza rola była kluczowe dla zapewnienia porozumienia”, chwalił się dziennikarzom wysoki urzędnik administracji. Inny amerykański urzędnik dodaje: „Z punktu widzenia Waszyngtonu, i mogę powiedzieć z punktu widzenia Białego Domu, myślę, że byłoby niewłaściwym lub błędnym mówić, że nie byliśmy w grze”.

No cóż, najlepiej mieć samemu o sobie dobre zdanie, gdy innych na to nie stać.

Waszyngton pracuje teraz nad mapą drogową, mającą na celu zakończenie 10-miesięcznej  wojny między Ukrainą i pro-Moskiewskimi rebeliantami. Być może przez to, dostarczymy więcej obserwatorów wraz z dronami i czujnikami, aby wymusić realizacje porozumienia.

– Obama „oddelegował” do tego Merkel – mówią urzędnicy.

Ciekawe jakie delegacje wydała Merkel Obamie, podczas swojej wizyty w Waszyngtonie.

„Obama scedował to na nią, dlatego że nie chce mieć nic wspólnego z Ukrainą. W pewnym sensie chciał wyłączyć ją ze swojego program zajęć”, powiedział Dempsey. Inni uważają, że było to właściwe, że Europejczycy przejęli wiodącą rolę.

„Faktem jest, że bodźcem do konfliktu w stosunkach między Ukrainą a Rosją była kwestia umowy stowarzyszeniowej z UE. Więc to ma sens,  Europa powinna przewodzić w jego rozwiązaniu”, powiedziała Fiona Hill, dyrektor Centrum Brookings w USA i ostrzegła, że porozumienie zawarte w czwartek było tylko „ważnym krokiem w długim i wyczerpującym procesie negocjacji.”

USA w dalszym ciągu będą wywierać presję. Waszyngton w dalszym ciągu zachowuje możliwość przejęcia wiodącej roli dyplomatycznej, gdyby obecna inicjatywa upadła. Ale kto z zainteresowany sobie tego teraz życzy?

Administracja amerykańska, nie zamierza znieść sankcji dopóki ustalenia porozumienia nie będą całkowicie zrealizowane. Ale czy będą sankcje także na drugą strone w razie sabotażu układu?

Jakiekolwiek dalsze transfery broni lub naruszenia umowy „spowodują że my i nasi partnerzy, będziemy  nakładać większe koszty”, ostrzegł starszy oficjel administracji USA. Nie mówił, czy dotyczy to także i w równym stopniu dostaw broni i sankcji dla Kijowa.

Zapytany, czy tendencje do dostarczania amerykańskiej broni będą teraz przygasać, Eugene Rumer, dyrektor Programu Rosja w Carnegie Endowment for International Peace, stanowczo powiedział: „nie”. Głosy na Kapitolu domagające zbrojenia Ukrainy będą się nasilać.

Tak więc, czy czująca takie wsparcie Ukraina będzie zainteresowana wykonaniem porozumienia, czy kosztem życia i zdrowia swoich obywateli będzie je sabotować?

Prof. Nathanel

Więcej postów