Cennik łapówek za prawo jazdy. Ile i gdzie biorą?

Od 100 złotych do nawet 10 tys. złotych. Aż tyle trzeba dać w Polsce łapówy, by zdać egzamin na prawo jazdy! Nieuczciwych instruktorów i egzaminatorów jest mnóstwo. Gdzie? Zobaczcie!

 

Chyba najdrożej liczyli sobie w Nowym Sączu. Dwa lata temu małopolska policja zatrzymała dwóch pośredników i jednego egzaminatora w związku aferą w Ośrodku Ruchu Drogowego w Nowym Sączu. Za załatwienie przychylności na egzaminie mieli brać od kursantów po 10 tysięcy złotych łapówki! Wpadli, bo byli na tyle nieostrożni, że oferowali „pomoc” przez ogłoszenia w internecie.

„Taniej” jest w Lublinie. Trzy osoby aresztowano tam za łapówki podczas egzaminów na prawko. Aresztowani to właściciel szkoły w Strzeszkowicach, egzaminator i mechanik oraz kierowca z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Wszyscy obiecywali prawo jazdy za łapówki. Prokuratura twierdzi, że właściciel szkoły jazdy i egzaminator zaproponowali prawo jazdy za łapówki 13 osobom każdy, a kierowca-mechanik – 31 osobom. Łapówki wynosiły przeciętnie po 1000 zł.

Drogo za prawko jest na Mazowszu. W 2011 roku warszawska policja zatrzymała 11 egzaminatorów podejrzanych o przyjmowanie łapówek za obietnicę zdania egzaminu na prawo jazdy. Egzaminatorzy z wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego przyjmowali od 600 zł do 3 tys. zł za obietnicę pomyślnego zdania egzaminu.

Śląsk też sobie liczy. 55-letni instruktor nauki jazdy z Dąbrowy Górniczej powołując się na wpływy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego, przyjmował od kursantów łapówki, fałszował dokumenty i pomagał pozytywnie zaliczyć egzamin. Wysokość pobieranych przez instruktora opłat wahała się od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych!

A na Podkarpaciu?  Instruktor Andrzej D.  zainkasował pieniądze od dwóch mężczyzn za pomyślne załatwienie egzaminu na prawo jazdy. Powiedział im, że ma „wejścia” w WORD w Rzeszowie. Zapewniał, że egzamin zda za nich podstawiony kierowca, a oni muszą jedynie zgłosić się po odbiór dokumentów. Od jednego kursanta wziął 8 tys. złotych od drugiego 5 tys. złotych Łapówkarskie oszustwo wyszło na jaw, bo człowiek, który na szemranych interesach z Andrzejem D. stracił 8 tys. zł, skorzystał z klauzuli niekaralności i sam zgłosił przestępstwo.

fakt.pl

Więcej postów