Po ostatniej aferze z nagrodami dla członków prezydium Sejmu jedynie Bronisław Komorowski zdecydował się na wypłacenie rocznych nagród swoim ministrom i doradcom – łącznie blisko 200 tysięcy złotych…
Zeszłoroczna afera rozpoczęła się, gdy wyszło na jaw, że Ewa Kopacz wypłaciła prezydium Sejmu 250 tysięcy złotych nagród za 2012 rok. Marszałek wraz z wicemarszałkami deklarowali onegdaj, że oddadzą pieniądze na cele charytatywne, a sama Kopacz dodatkowo zapowiedziała, że do końca kadencji zamrozi fundusz nagród.
Bronisław Komorowski w końcówce 2013 r. wyróżnił wszystkich swoich ministrów i doradców, przyznając im nagrody o łącznej wartości 197,5 tys. zł. Z informacji, które uzyskali dziennikarze „Newsweeka” w biurze prasowym prezydenta, wynika, że każdy ze współpracowników Komorowskiego otrzymał jednorazowo około 13 tys. zł.
Tak właśnie wygląda tanie państwo Platformy Obywatelskiej. Najlepsze jest jednak to, że ogłupiały motłoch dalej będzie głosował na gajowego – przyczyni się do tego bezwzględna medialna blokada informacji na temat „dokonań” strażnika żyrandola. To dzięki temu, że społeczeństwo nie jest na bieżąco informowane o „wyczynach” swojego prezydenta, ogólna opinia o nim jest całkiem niezła. Ludzie generalnie nie wiedzą za dużo o Komorowskim – mało się o nim mówi i niewiele się o nim pisze, zwłaszcza w ciągu ostatnich 6 miesięcy. Sytuacja wyglądała zupełnie inaczej w czasach gdy Prezydentem był Lech Kaczyński – onegdaj nawet najmniejsze potknięcie/gafa/wpadka wynoszone było do rangi wydarzenia o specjalnym znaczeniu