Szef MON ujawnia. Gigantyczne pieniądze na wyposażenie żołnierzy

niezależny dziennik polityczny

Wojsko to nie tylko czołgi, samoloty i wyrzutnie rakiet. Łatwo zapominamy o wyposażeniu żołnierzy. I choć nie jest to tak „atrakcyjne” jak zakupy sprzętu ciężkiego, to jest równie ważne. W rozmowie z WNP PL wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz zasygnalizował, że w dwa lata wydamy na ten cel niemal 6 mld zł.

  • Wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z WNP PL zapowiedział wydanie ogromnych środków na wyposażenie indywidualne żołnierzy Wojska Polskiego.
  • Przez dwa lata mamy przeznaczyć na to niemal 6 mld zł. Chodzi m.in. o kamizelki kuloodporne, taktyczne, środki łączności, itp.
  • O to, co powinno trafić do żołnierzy, zapytaliśmy byłego Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasz Piotrowskiego i pełnomocnika ministra obrony Pawła Mateńczuka.

Od stycznia trwa „Operacja SZPEJ”, której celem jest modernizacja indywidualnego wyposażenia i uzbrojenia żołnierzy. Ma to bezpośrednio przełożyć się na zwiększenie ich przeżywalności oraz skuteczności na współczesnym polu walki.

W obszernym wywiadzie udzielonym portalowi WNP PL o rezultatach i planach wymiany oporządzenia mówił szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Wicepremier zapowiedział, że w ciągu dwóch lat chcemy przeznaczyć na wyposażenie indywidualne żołnierzy niemal 6 mld zł.

6 mld zł to duże pieniądze. A mówimy przecież o czymś, co nie jest najbardziej widoczne ani „spektakularne”. Mówimy o kwestiach umundurowania, butów, kamizelek taktycznych i kuloodpornych, hełmach, rękawiczkach i innych elementach, wchodzących w skład wyposażenia indywidualnego.

Czego potrzebują żołnierze? Gen. Tomasz Piotrowski o łączności i świadomości operacyjnej

Aby zrozumieć założenia programu, warto zwrócić się do samych żołnierzy. O potrzebę doposażenia w sprzęt indywidualny zapytaliśmy m.in. byłego dowódcę operacyjnego rodzajów sił zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego. 

Oficer przekonuje, że „zawsze będzie się cieszył, jeśli kupujemy coś, co ma poprawić wyposażenie wojska i jego możliwości”. Zaczyna jednak od tego, że wyposażenie indywidualne żołnierzy nie jest najgorsze.

Sam testowałem hełmy, kamizelki czy noktowizory. Jeśli ktoś mówi prześmiewczo, że żołnierze nie mają np. ciepłych kurtek, to to jest nieprawda. Oczywiście, pewnie nadal nie wszyscy, ale kiedy słyszę historie, że żołnierze nie mają np. kurtek-puchówek, to się nie zgadzam, bo sam słyszałem wiele narzekań na to, co żołnierze otrzymują. Nie wiemy jeszcze, co zamierza kupić MON, ale żołnierze już dostali np. buty czy kurtki i nie były to ilości homeopatyczne – wskazuje oficer.

Jednocześnie ocenia, w co warto zainwestować. Jako przykład podaje terminale komunikacyjne. Ukraina, Bliski Wschód, doświadczenia z polskich kontyngentów wojskowych pokazują – jak mówi generał – że świadomość operacyjna ma olbrzymie znaczenie. I dlatego wszystko, co pomoże zbudować świadomość operacyjną, dostarczyć dowódcom rzetelną informację, się liczy.

– A ubrania, buty, kurtki to rzecz wtórna, choć oczywiście ma znaczenie. Co do optoelektroniki… z tym borykałem się wielokrotnie. Po co dowódcy batalionu np. obraz z ponad 700 kamer, czyli od wszystkich żołnierzy batalionu? Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od sił zbrojnych: jakie cele i zadania im stawiamy. Ale nie idźmy np. w stronę, że każdy żołnierz będzie miał terminal osobisty – mówi wojskowy.

Dodaje, że myśląc o dywizjach, np. takich jak dywizja zmechanizowana, musimy mieć dla nich ustandaryzowany sprzęt, aby mogły realizować stawiane przed nimi zadania.

– Zastanówmy się, co dla nas oznacza sytuacja kryzysowa czy wojna i pod jakie zadania sił zbrojnych kupujmy oporządzenie. Inne wyposażenie kupimy dla artylerzysty, dla piechocińca czy dla marynarza na okręcie – wszystko musi być pochodną zadań i przeznaczenia – podkreśla gen. Piotrowski.

Pełnomocnik ministra obrony: Skupiamy się na dużych kontraktach, a minusem jest wyposażenie indywidualne

Co zatem jest istotą programu? Zapytaliśmy o to starszego chorążego sztabowego Pawła Mateńczuka. Były żołnierz jednostki GROM jest pełnomocnikiem ministra obrony ds. warunków służby wojskowej.

– Ten program dotyka materii ludzkiej, czyli wyposażenia indywidualnego. My skupiliśmy się dotąd na tych „wielkich” kontraktach: czołgach, samolotach, śmigłowcach itp. A wojsko jak każdą instytucję tworzą ludzie, żołnierze muszą być dobrze wyposażeni. I to jest właśnie clou operacji SZPEJ, która dotyczy każdego jednego wojskowego specjalisty. „Mięsem” jest wyposażenie indywidualne żołnierza. Na rynek wchodzi multum nowego sprzętu, a wojsko zaopatruje żołnierzy na lata. To, co jeszcze wczoraj było nowoczesne, za pół roku może być już przestarzałe, bo na rynku cywilnym pojawia się mnóstwo nowszego wyposażenia, które jeszcze lepiej spełnia oczekiwania żołnierzy – mówi WNP Mateńczuk.

Wskazuje cel programu: podniesienie jakości wyposażenia indywidualnego żołnierza. Przekonuje zarazem, że wiele sprzętu nie było wcześniej ujęte w wyposażeniu. Wymienia tu pozorne drobiazgi, w wydatny sposób podnoszące jednak nie tylko możliwości, ale również komfort żołnierzy: ochraniacze na łokcie i kolana, okulary taktyczne, rękawiczki, słuchawki aktywne, optoelektronikę, kamizelki taktyczne itp.

Odzież, optoelektronika, buty. Wojsko to nie tylko karabiny, amunicja i czołgi

Pełnomocnik ministra obrony dodaje, że doszliśmy do etapu, w którym to, co kiedyś było zarezerwowane dla wojsk specjalnych, powoli staje się standardem. Jeśli chcemy wysyłać naszych żołnierzy, aby walczyli za Polskę, to wyposażmy ich odpowiednio, i to tak by walcząc zwyciężali a nie ginęli. I to wszystkich. Kierowców, logistyków, obsługi sprzętu itp. Mateńczuk zapewnia, że MON myśli o wszystkich.

Apeluje jednocześnie, by dać wojskowym „nowe możliwości, choćby w zakresie optoelektroniki”. Tę zresztą, czyli różnej maści nokto- i termowizory, powiększalniki, tak samo jak łączność indywidualną, wskazuje jako najdroższy element wyposażenia indywidualnego. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że najwięcej sprzętu łącznościowego dostarcza wojsku gdyński Radmor, będący częścią Grupy WB. Firma-matka została niedawno wpisana na listę firm chronionych przez państwo.

Optoelektronika to zaś warszawskie PCO. Firma produkuje i dostarcza produkty optoelektroniczne: kamery noktowizyjne, termowizyjne, peryskopy, systemy obserwacji dookólnej czy wreszcie systemy wykrywania opromieniowaniem lasera do wojskowych pojazdów jeżdżących i latających.

Są też inne przykłady: nowotarski Wojas w marcu ubiegłego roku podpisał jako lider konsorcjum wartą niemal 139 mln zł na dostawę butów dla wojska. Poza tym są takie firmy, jak dostarczająca kamizelki kuloodporne Lubawa, szyjący mundury Maskpol czy mało znany, a zaopatrujący armię szwedzką czy francuską warszawski Unifeq, który w ubiegłym roku zanotował obroty na poziomie niemal ćwierć miliarda zł.

Musimy zarazem, jak mówi pełnomocnik ministra obrony, pamiętać o tym, że to, co kupujemy, zależy w największej mierze od przepisów i dokonując zakupów. Jak zaznacza, musimy poruszać się w ramach obowiązujących przepisów prawa, ale zapewnia, że zostanie to zrobione tak, by każdy żołnierz namacalnie poczuł, iż nadeszła zmiana.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*