Spółki zbrojeniowe nie palą się do połączenia. W tle obawy o likwidację zakładów i walka o czołgi K2

niezależny dziennik polityczny

„Houston, mamy problem”… Polska Grupa Zbrojeniowa chce połączenia zakładów Cegielskiego z Wojskowymi Zakładami Motoryzacyjnymi w Poznaniu. Nie podoba się to obu firmom. Chodzi o kontrakt na produkcję polskiej wersji czołgu K2PL. Każdy chce z tego tortu jak najwięcej. Ale nie tylko tu jest pies pogrzebany.

  • Pod patronatem Polskiej Grupy Zbrojeniowej Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne (WZM) mają się połączyć z fabryką H. Cegielski. Obie spółki są w Poznaniu.
  • WZM obawiają się, że jako właściciel nie najlepiej prosperujących zakładów H. Cegielskiego będzie miał problemy z produkcją sprzętu pancernego.
  • Połączenia nie chcą związkowcy z Solidarności „Ceglorza”. Obawiają się zwolnień pracowników, a być może nawet likwidacji zakładów.

Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) potrzebuje reformy. Nie ma tam nowoczesnej gospodarki zarządzania produktami, nie ma centralnego planowania, a wojsku pilnie potrzeba uzbrojenia…

Nie pierwszy raz próba konsolidacji spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej wywołuje emocje. Tym razem chodzi o Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu oraz sławną w tym mieście firmę H. Cegielski-Poznań.

Protesty zakładów walczących z sobą o jak największe zamówienie od wojska to nic nowego. Z tego m.in. powodu przez lata nie udało się wykonać w pełni planów, dotyczących reformy PGZ, komasacji części jej spółek oraz przeniesienia tych, które nie służą produkcji wojskowej poza PGZ.

Twarde decyzje w tej mierze szybko rozmywały się pod polityczną presją decydentów, motywowanych uwarunkowaniami społecznymi i presją, wynikającą z protestów załóg (związkowców) likwidowanych czy też konsolidowanych zakładów.

Tak jest również obecnie. Fuzja WZM oraz zakładów Cegielskiego w Poznaniu jest tego najnowszym przykładem. WNP.PL informował niedawno, że WZM są niechętne połączeniu z „Ceglorzem”, jak nazywają firmę z wielkimi tradycjami miejscowi. Czy tym razem finał będzie podobny?

Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne należą do najważniejszych podmiotów w polskiej zbrojeniówce. Zajmują się remontami wciąż obecnych w armii transporterów BWP oraz przeglądami i remontami czołgów Leopard.

Jak pisaliśmy, obawy dotyczą głównie przyszłej produkcji koreańskich czołgów K2, z których 500 w wersji K2PL ma być produkowane w naszych zakładach. Były szef Ministerstwa Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak oraz Sebastian Chwałek, dawny prezes PGZ, zapowiedzieli w marcu 2023 r., że WZM będzie głównie centrum serwisowania, remontowania, a docelowo produkcji czołgów K2 na potrzeby sił zbrojnych.

Ostro zaprotestowali związkowcy z Bumaru-Łabędy w Gliwicach, którzy nie mogli pogodzić się z decyzją, że koreańskie czołgi K2PL mają być produkowane w Poznaniu, skoro ich zakład – kiedyś jedyny w Polsce producent czołgów – mógłby ową produkcję rozpocząć niemal od razu, a Poznań, który nigdy czołgów nie produkował, będzie na to potrzebował dużo czasu. I pieniędzy.

Do rywalizacji o montaż czołgów K2PL doszedł trzeci gracz

Nowy szef Polskiej Grupy Zbrojeniowej z obietnic Błaszczaka postanowił się wycofać. Jego zdaniem poznańskie zakłady do produkcji czołgów – w takim zakresie, jak planowano – nie mają warunków.

– Nie tak dawno padło wiele słów z deklaracjami o tym, gdzie ten czołg będzie produkowany. Otóż na pewno nie będzie to zakład, który zatrudnia 350 osób i ma ograniczony teren do rozbudowy… To jest nierealistyczne, bo to zadanie jeszcze większe niż uruchomienie produkcji haubic w Polsce – mówił w maju Krzysztof Trofiniak, prezes PGZ.

Przy okazji nowej umowy na 180 południowokoreańskich czołgów K2, z których część powstawać ma w Polsce, zapowiedział, że czołgi K2 wytwarzać będzie śląski Bumar. WZM nie zostaną jednak kompletnie wykreślone z tego projektu.

I choć umowa z powodu braku porozumienia między Agencją Uzbrojenia, konsorcjami Polskiej Grupy Zbrojeniowej a Hyundai Rotem wciąż się opóźnia (problemem jest także koszt spolszczonej wersji czołgu K2PL, który ma być znacznie droższy od nowych wozów amerykańskich i niemieckich – to ponoć 10 mln dol. za sztukę) – rywalizacja między zakładami ożyła.

Pod koniec lutego 2023 r. PGZ i spółka WZM zawarły umowę Term Sheet (dokument zawierający zestawienie kluczowych warunków współpracy ze spółką Hyundai Rotem Company, w tym warunków transferu technologii m.in. w produkcji i obsłudze czołgów K2).

Według WZM jest ona korzystna dla polskiego przemysłu i daje spółce decydującą pozycję, jeśli chodzi o montaż K2PL.

Tymczasem później PGZ podpisała z Koreańczykami drugą umowę, znacznie mniej korzystną dla WZM, dotyczą koreańskich czołgów K2. Niedawno do rywalizacji o montaż czołgów K2PL między poznańskimi Wojskowymi Zakładami Motoryzacyjnymi i śląskim Bumarem Łabędy doszła kolejna firma: znane nie tylko w Poznaniu zakłady H. Cegielskiego. 

Związkowcy obawiają się zwolnień pracowników, a nawet likwidacji firmy

Przypomnijmy, że H. Cegielski Poznań jako pierwszy polski zakład zawarł porozumienie o współpracy z koreańską Hyundai Rotem Company nad polsko-koreańskim czołgiem nowej generacji.

Kiedy latem 2022 r. zadecydowano o włączeniu tej spółki w struktury PGZ, podkreślano, że zależy im na wkomponowaniu w struktury holdingu firmy, która może znacząco podnieść jej moce produkcyjne w broni pancernej i zmechanizowanej, co ma mieć niebagatelne znaczenie w kontekście realizacji kontraktów na wytwarzanie w Polsce koreańskich czołgów K2 oraz haubic K9.

Największe kontrowersje wywołała decyzja PGZ, która postanowiła połączyć WZM z H. Cegielski-Poznań (HCP). Firma WZM uważa, że niebawem może mieć poważny problem w związku z tym pomysłem.

WZM wypracowują zysk, a jej potencjalny „brat” jest na minusie, do tego własność istotnej części gruntów „Ceglorza” została sprzedana lub wydzierżawiona firmie zewnętrznej. 

WZM mają świadomość bardzo trudnej sytuacji finansowej i majątkowej HCP, które miały uczestniczyć w programie budowy koreańskich czołgów K2 w spolonizowanej wersji; obawiają się, że te problemy będą obciążeniem dla spółki, kiedy stanie się właścicielem zakładów.

„Decyzja o połączeniu Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych z zakładami Hipolita Cegielskiego jest zasadna, mając na uwadze kodeks Grupy PGZ, a tym samym m.in. pogłębianie procesu integracji i konsolidacji Grupy PGZ, i ma na celu realizację przewidywanych efektów synergii między spółkami, które w ocenie PGZ mogą stanowić bazę dla wspólnego działania, a co za tym idzie, po konsolidacji, przynieść wymierne efekty synergii” – uzasadnia decyzję PGZ.

Krzysztof Trofiniak zapowiedział też odzyskanie majątku, czyli ziemi, na której stoi fabryka, biurowiec i hale produkcyjne, które mogłyby być wykorzystane w nowej działalności produkcyjnej spółki. Ma to nastąpić w najbliższym czasie. Dodał też, że wkrótce PGZ powierzy Cegielskiemu realizację zamówień z sektora obronnego.

Połączenia z WZM nie chcą jednak związkowcy z Cegielskiego. Eryk Szajbe, przewodniczący Solidarności w HCP, mówił w Radiu Poznań, że sprzeciwiają się tym planom, broniąc tradycji zakładów.

Obawiają się zwolnień pracowników, a nawet likwidacji firmy… Ich zdaniem przyszłość poznańskich zakładów, wskutek  planów konsolidacji z WZM, stoi pod znakiem zapytania. Sygnalizują, że może to oznaczać faktyczną likwidację „Ceglorza”.

Dlatego Solidarność zaapelowała do prezesa PGZ o wyjaśnienia i zachowanie osobowości prawnej Cegielskiego. Ale – mimo spotkań z władzami PGZ – z relacji związkowców HCP wynika, że nie udało się osiągnąć porozumienia…

Cegielski wciąż próbuje wyjść na prostą, spółka planuje zatrudniać, a nie zwalniać

Cegielski, mimo obietnic wsparcia, wciąż próbuje wyjść na prostą, a obecnie działa głównie jako podwykonawca dla innych firm. 

– Rozumiemy perspektywę strony społecznej, dlatego liczymy na otwartą rozmowę ze związkowcami. Ze strony spółki deklarujemy pełną otwartość w bieżącej komunikacji. Poza interesem związków jest też interes firmy oraz jej przyszłości. I w tym kontekście nietrudno jest wyobrazić sobie korzyści płynące z połączenia dwóch spółek o profilu montażowo-serwisowym (WZM) oraz produkcyjno-serwisowym (HCP) – mówi Wojciech Paczyński, pełnomocnik zarządu ds. połączenia spółek po stronie Cegielskiego.

Dodaje, że taki podmiot byłby zdolny do zapewnienia wsparcia w całym cyklu życia produktu, co w aktualnej sytuacji branży może być niezwykle cenne.

– Marka zakładów zostanie zachowana. Zachowana będzie też nazwa, pod jaką fabryka działa – to pozwoli na kontynuację chlubnej historii spółki, której – co dla nas zrozumiałe – bronią przedstawiciele związków zawodowych. Pracy w warsztatach nie brakujePracujemy nad zleceniami dla spółek z grupy PGZ, a także dla klientów z branży cywilnej – podkreśla Jerzy Michałkiewicz, prezes H. Cegielski-Poznań.

Jak zapewnia Rafał Roguszka z zarządu HCP, spółka planuje zatrudniać, a nie zwalniać.

– Poszukuje pracowników, którzy umożliwią realizację planów produkcyjnych. Na stronie internetowej HCP widnieją otwarte rekrutacje w wielu specjalizacjach. Chcemy się rozwijać i szkolić młode pokolenia inżynierów, spawaczy, pracowników montażu, serwisu i innych – podkreśla.

Dotychczasowe fuzje spółek pracujących dla wojska ukazują, że często z dużej chmury spada mały deszcz… Tak jest chociażby z przyłączeniem do konsorcjum Huta Stalowa Wola spółki Autosan z Sanoka. Praktycznie nic tam się nie zmieniło. Zakład działa pod swoją nazwą, a jego kondycja znacznie się poprawiła.

Nasi informatorzy z doświadczeniem w tego typu procesach wskazują, że ta fuzja może mieć inny wymiar. De facto w momencie połączenia najwięcej stracić mogą związkowcy, bo organizacje związkowe w spółce przejmowanej w pewnym momencie przestaną działać – przynajmniej odrębnie. Może to być przyczyną, dla której organizacje związkowe walczą o spółkę, a w rzeczywistości próbują utrzymać swój status quo.

Nie zmienia to faktu, że PGZ wciąż potrzebuje reformy. Nie ma tam nowoczesnej gospodarki zarządzania produktami, nie ma centralnego planowania… Nikt nie mówi, co powinny robić poszczególne spółki. Wyjątkiem jest może HSW, ale wszyscy wiemy, o czym świadczą wyjątki.

– Potrzebna jest zaplanowana reforma PGZ, ale to wymaga osób decyzyjnych, merytorycznych, które się na to odważą – mówi nam gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*