Trwa szacowanie strat na terenach, które zalała wrześniowa powódź. – Inspektorzy nadzoru budowlanego ocenili łącznie ponad 13 tysięcy obiektów, w co zaangażowanych było ponad 450 naszych pracowników. W niektórych miejscach wymagana jest druga ocena obiektów, które wcześniej zostały zakwalifikowane jako te, które mogą zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców – powiedziała Dorota Cabańska, Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Pomoc dla powodzian. 2 tys. za jeden procent uszkodzenia nieruchomości
Na 13 tysięcy wszystkich obiektów, które poddano oględzinom, zniszczonych lub uszkodzonych budynków doliczono się ponad 11,4 tys. natomiast 854 to obiekty zagrażające lub mogące zagrażać bezpieczeństwu.
Najwięcej pracy inspektorzy nadzoru budowlanego wykonali w województwie opolskim, gdzie oceniono stan ponad 7,8 tys. obiektów. W województwie dolnośląskim wizytowali blisko 5 tys. obiektów, w śląskim ok. 800, a w województwie lubuskim ponad 220. Największą grupę popowodziowych nieruchomości stanowiły budynki mieszkalne jednorodzinne i wielorodzinne – 9,1 obiektów.
– Informacje zebrane przez nadzór budowlany są wykorzystywane teraz przez działające już komisje do spraw szacowania strat – dodała Cabańska.
Właściciele nieruchomości otrzymali z rządu najpierw doraźną pomoc finansową w wysokości 8 tys. zł, oraz do 2 tys. zł zasiłku powodziowego przewidzianego m.in. na pokrycie kosztów zużycia energii elektrycznej lub paliwa niezbędnych do osuszenia pomieszczeń.
Teraz mogą się ubiegać o tzw. duże zasiłki. Chodzi o kwotę do 100 tys. zł na remont lub odbudowę budynku gospodarczego i do 200 tys. zł na remont budynku mieszkalnego.
– Zaspokoiliśmy już pierwsze potrzeby poszkodowanych mieszkańców naszego województwa. Dużo większym wyzwaniem jest wypłata tych, dużych zasiłków, których w naszym województwie wpłynęło 4,2 tys. Wszystkie ręce są jednak na pokładzie i osobiście nadzoruję proces procedowania wniosków i wypłat – mówiła Monika Jurek, wojewoda opolski w rozmowie z Radiem Opole.
Analizowanie wniosków o “duże zasiłki” trwa dłużej, ponieważ procedura ich weryfikowania sprowadza się m.in. do wizyty na miejscu specjalnej komisji, która szacuje straty. Potem środki są wypłacane proporcjonalnie do poniesionej szkody: 2 tys. za każdy procent uszkodzenia stwierdzonego przez wspomnianą komisję.
Flipperzy na rynku nieruchomości
Cześć osób, które ucierpiały w wyniku powodzi, nie planuje już jednak remontu i powrotu do swojego dotychczasowego lokum.
– Nie mam już siły, dwa razy walczyłam z wodą: teraz i w 97. roku. Opróżniliśmy mieszkanie ze sprzętów, wyrzucając wszytko na śmietnik, skuliśmy tynki i – jak wszyscy – zabraliśmy się za osuszanie. Mam jednak traumatyczne wspomnienia z powodzi: trafiłam do szpitala, boli mnie noga i nie chcę już tu mieszkać. Będziemy się z synem przenosić – mówi “Wyborczej” pani Bogusława z Głuchołaz, mieszkająca przy ul. Opolskiej, tuż przy rzece Biała Głuchołaska.
Taką okazję chcą wykorzystać tzw. flipperzy. To osoby, które szukają na rynku mieszkań w korzystnych cenach, kupują je, wykańczają lub remontują po to, by sprzedać z zyskiem. To, co robią flipperzy nie jest nielegalne, bo każdy ma prawo nabyć tanio mieszkanie, a potem na nim zarobić. Wielu z nich robi to jednak w nieuczciwy sposób, podszywając się np. pod “młode małżeństwo” i oferując kwotę zakupu nieruchomości znacznie poniżej jej rynkowej wartości.
Zarabiają, wykorzystując nieświadomego cen rynkowych właściciela – często osobę w potrzebie finansowej związanej z chorobą, podeszłym wiekiem, lub tragedią, jakiej doświadczyła.
Wabikiem na tereny powodziowe dla flipperów jest turystyczny status wielu zalanych miejscowości. Władze Głuchołaz wierzą, że w niedługim czasie dźwigną się z powodzi i znów będą nazywane “Turystyczną Perła Opolszczyzny”, przyciągającą walorami Gór Opawskich, czy tradycjami eksploatacji złóż złota.
Dodaj komentarz