Pomimo trwającej od ponad dwóch lat wojny za naszą wschodnią granicą, w Polsce do tej pory nie podjęto żadnych prac związanych utworzeniem chociażby wspólnoty informacyjnej służb specjalnych i policyjnych. Być może, w myśl maksymy byłego premiera Francji Georges Clemenceau – trzeba stwierdzić, że bezpieczeństwo jest zbyt poważna sprawą by powierzyć je wyłącznie politykom.
Jeśli weźmiemy pod uwagę obecną sytuację międzynarodową i załamanie się dotychczasowej architektury bezpieczeństwa w Europie – w efekcie wojny na Ukrainie i pojawiających się w przestrzenni publicznej analiz i komentarzy dotyczących możliwości konfliktu zbrojnego z Rosją – pojawia się obawa przed realnym zagrożeniem. Odzwierciedlają to badania społeczne.
48 proc. respondentów spodziewa się ataku armii Putina na Polskę w najbliższych latach. Innego zdania jest 41 proc. ankietowanych, a 11 proc. nie ma zdania na ten temat. Wynika to z badania IPSOS (przeprowadzonego 22-26 lutego 2024 roku) wykonanego na zlecenie TOK FM i Oko.press. W sondażu przeprowadzonym przez Instytut Badań Pollster dla „Super Expressu”, pomimo że większość respondentów wyraziła zaufanie wobec NATO, to odsetek głosów przeciwnych był w badaniu dość wysoki. 54 proc. respondentów jest przekonanych, że NATO ochroni Polskę z drugiej strony aż 30 proc. nie wierzy w pomoc Sojuszu Północnoatlantyckiego. Z kolei 16 proc. pytanych nie ma zdania w tej kwestii.
Wydawałoby się więc, że naturalną odpowiedzią ze strony polityków odpowiadających za bezpieczeństwo państwa powinno być przygotowanie podległych im służb na tę okoliczność. Niestety aktywności w tej kwestii nie widać. Obecnie w dalszym ciągu mamy do czynienia z działaniami emocjonalno-polaryzacyjnymi.
Niewykorzystany potencjał
W Polsce istnieje szereg formacji uzbrojonych i umundurowanych takich jak m.in. Policja, Służba Celno-Skarbowa, Straż Ochrony Kolei czy Straż Leśna. Do tego dochodzi rzesza osób zatrudnionych w wewnętrznych służbach ochrony, w ramach których funkcjonują specjalistyczne, uzbrojone formacje ochronne. One również mogą stanowić ewentualny potencjał mogący być wykorzystany w trakcie wojny lub konfliktu zbrojnego. Pozostaje jednak pytanie, czy są do tego odpowiednio przeszkolone. Same posiadanie broni nie oznacza, że tak jest. Stąd też należałoby oczekiwać od polityków odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, aby podjęli działania mające na celu uregulowanie kwestii związanych choćby z przeszkoleniem wojskowym i wspólnymi ćwiczeniami, pozwalającymi przygotować na cz służby na czas potencjalnego konfliktu czy pełnoskalowej wojny. Pozostają też kwestie techniczne dotyczące łączności, a przede wszystkim brak jednolitego systemu, o wprowadzeniu którego mówi się od wielu lat.
Zgodnie art. 531 punkt 5 ustawy o obronie ojczyzny, powszechnej mobilizacji nie podlegają osoby będące funkcjonariuszami Policji, ABW, AW, CBA ,SOP SG, PSP, SOK, Straży Marszałkowskiej, Służby Celno-Skarbowej lub pracownicy specjalistycznych uzbrojonych formacji ochronnych w jednostkach organizacyjnych podległych, podporządkowanych lub nadzorowanych przez ministrów, kierowników urzędów centralnych, wojewodów, Prezesa Narodowego Banku Polskiego oraz Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Natomiast nierozwiązanym problemem w dalszym ciągu jest to, że wielu funkcjonariuszy policyjnych i specjalnych przebywających obecnie na emeryturze, a będących wieku, który podlegającym powszechnej mobilizacji, nie zostało ujętych w planach wynikających z ewentualnego zagrożenia państwa. Trzeba się zastanowić czy nie są konieczne rozwiązania legislacyjne w tej materii, tworzące „rezerwy strategiczne” służb policyjnych i specjalnych. Państwa nie stać na marnowanie potencjału, jaki stanowią, biorąc pod uwagę fakt, że formacji brakuje prawie 15 proc. obecnego stanu etatowego.
Czy Policja jest przygotowana do wojny?
Najliczniejszą, niewojskową formacją uzbrojoną w Polsce jest obecnie Policja. Można więc zakładać, że w przypadku konfliktu zbrojnego będzie stanowić znaczące wsparcie dla sił zbrojnych. Problem w tym, że nie jest ona do tego przygotowana z racji braku odpowiedniego przeszkolenia wojskowego. Dotyczy to m.in. obsługi ręcznej broni maszynowej, granatników przeciwpancernych, lekkich moździerzy czy taktyki walki w mieście.
Jeśli weźmiemy analogie historyczne to Policja Państwowa wraz z Policją Województwa Śląskiego liczyła 34 202 funkcjonariuszy i zmobilizowanych rezerwistów. Zgodnie z ustawowym założeniem z 1928 r., formacja była stopniowo, coraz bardziej przygotowywana do aktywnego uczestnictwa w potencjalnym konflikcie zbrojnym. Przedwojenna koncepcja użycia PP podczas konfliktu zbrojnego, bazująca na doświadczeniach z czasów wojny polsko-bolszewickiej, zakładała włączenie Policji Państwowej w skład Sił Zbrojnych RP. Kompanie Rezerw PP planowano wykorzystać podczas bezpośrednich walk z nieprzyjacielem. Były to zwarte, mobilne, świetnie uzbrojone (wyposażane m.in. w pistolety maszynowe) i w większości zmotoryzowane oddziały. Jednostki te pełniły funkcję „rezerwy” – zwartego, skoszarowanego odwodu, pozostającego w ciągłym pogotowiu, będące odpowiednikiem współczesnych Oddziałów Prewencji Policji.
Jak zwraca uwagę prof. Andrzej Misiuk, ekspert z zakresu Policji Państwowej dużym błędem ze strony władz wojskowych było w zasadzie niewykorzystanie formacji w planach wojny obronnej. Pomimo tego, bataliony i kompanie policyjne podjęły w wielu miejscach równorzędną walkę z Wermachtem.
Należy też brać pod uwagę doświadczenia z toczącej się wojny na Ukrainie i roli policji i innych niewojskowych umundurowanych i uzbrojonych formacji. Jeszcze przed pełnoskalową rosyjską inwazją wielu policjantów zgłosiło się do służby w ukraińskiej armii. Tysiące innych przeszło przynajmniej podstawowe szkolenie z obsługi broni wojskowej, nawet jeśli ich poprzednia praca polegała na wypisywaniu mandatów, badaniu przestępstw związanych z narkotykami czy przerywaniu pijackich bójek.
Policjanci z KORD, ukraińskiej wersji jednostek kontterrorystycznych, służą obecnie na pierwszej linii frontu. Sformowana została Brygada Liuta (ukr . ЛЮТЬ , dosł. „Furia – przyp. red.). Jest to brygada szturmowa Policji Narodowej Ukrainy, utworzona 13 stycznia 2023 roku z połączenia trzech jednostek specjalnego przeznaczenia z wojny w Donbasie. Jak przyznają władze ukraińskie, wykorzystanie Policji do bezpośrednich walk na froncie nie jest rozwiązaniem idealnym, ale tymczasowo koniecznym.
W przypadku konfliktu zbrojnego zadania Policji obejmują służbę na punktach kontrolnych, patrolowanie w celu rozpoznania grup dywersyjnych i rozpoznawczych, współpracę z siłami zbrojnymi oraz wykonywanie zadań bardziej związanych z obroną terytorialną. Z tym, że porównaniu z siłami zbrojnymi ma ona znacznie trudniejsze zadania: nie tylko związane z obroną państwa i przeciwdziałaniem wrogowi zewnętrznemu, ale także z czynnościami związanymi z egzekwowaniem prawa i zarządzaniem.
Warunki wojenne komplikują jej pracę przez wiele czynników, w tym rosnącą liczbę broni w rękach ludności cywilnej, tymczasową okupację niektórych obszarów, zniszczenie infrastruktury krytycznej, blokowanie kanałów logistycznych, masowe przemieszczanie się uchodźców i ogólne napięcie społeczne. Oznacza to też konieczność opracowania mechanizmów prawnych, które wprowadziłby dobrowolne grupy do ochrony porządku w nagłych przypadkach. Pozwoliłoby to na wcześniejsze informowanie o ich składzie, uzbrojeniu i lokalizacji, a także szybkie zarządzanie ich działaniami przez Policję. Najważniejsze jest instytucjonalne powiązanie członków takich formacji z władzami lokalnymi, wykluczając możliwość ich przekształcenia w nieformalne struktury.
Polskie służby vs nowe metody rosyjskiego wywiadu
Potencjalny konflikt zbrojny lub wojna to przede wszystkim wyzwanie dla służb specjalnych. Przyglądając się zamiarom polityków odpowiedzialnych za bezpieczeństwo to na razie jedynym pomysłem jest likwidacja CBA i otworzenie zlikwidowanych delegatur ABW. Brak jest jednak jakiejkolwiek wizji, która dostosowywałaby je do nowych potencjalnych zagrożeń.
Obecna działalność wywiadowcza to nie tylko klasyczne „szpiegostwo” polegające na wykradaniu niejawnych i wrażliwych informacji, ale też – lub może przede wszystkim – działania mające na celu wykreowanie określonych zachowań i postaw społecznych mających w krajach demokratycznych wpływ na podejmowane decyzje. Często jest to definiowane jako „złośliwe wpływy” (ang. malign influence) i nie należy zapominać, że dotyczy to nie tylko działań ze strony Rosji. Z tej racji należy odpowiedzieć sobie na pytanie czy znowelizowany obecnie kodeks karny w zakresie szpiegostwa odpowiada na te zagrożenia? W Polsce – z racji braku jednoznacznych definicji „obcych wpływów” – zjawisko to nie podlega penalizacji. Pomimo trwającej już od dwóch lat wojny tuż za naszą wschodnią granicą, w dalszym ciągu nie została rozwiązana kwestia zbadania wpływów rosyjskich w polskiej polityce i gospodarce.
Rosyjskie służby po dwóch latach wojny z Ukrainą odzyskały swoja sprawność i wdrożyły nowe metody działania. Analitycy wywiadu zwrócili uwagę na nowe zjawisko występujące w pracy rosyjskich służb specjalnych jakim stało się, jeszcze przed inwazją na Ukrainę, odchodzenie od rezydentur placówkowych, uplasowanych w ambasadach i „nielegałów” skupionych w głównej mierze na wywiadzie sygnałowym. Wektor ciężkości został przesunięty na rzecz dezinformacji, kreowania postaw i prowokowania konfliktów społecznych, celem destabilizacji i polaryzacji. Określane jest to mianem „wywiadu hybrydowego”, jako zbioru obejmującego, zarówno klasyczny rosyjski wywiad osobowy wraz z operacjami cybernetycznymi jak i wojnę informacyjną.
W praktyce oznacza to wykorzystywanie różnego rodzaju niepaństwowych aktorów do prowadzenia działalności wywiadowczej, uzyskiwania danych osobowych poprzez firmy teleinformatyczne, informatyczne platformy medyczne, parabankowe, instytucje finansowe. W jego ramach mieści się również korzystanie z usług przestępczości zorganizowanej do zbierania informacji, kanałów przemytniczych, transferów finansowych, zabójstw na zlecenie i tworzenia firm fasadowych. Służby rosyjskie używają rosyjskiej przestępczości zorganizowanej do tworzenia zyskownych operacji biznesowych i rozwijania relacji z międzynarodowymi organizacjami przestępczymi. Natomiast operacje dezinformacyjne i wywiadowcze, prowadzone są przez czasami wynajętych ad hoc wykonawców, przy bardzo niskich nakładach mogą przynosić duże efekty.
W obecnej sytuacji rosyjski wywiad w ramach outsourcingu wykorzystuje szereg obcokrajowców, nie tylko w celu szpiegowania Zachodu i śledzenia dostaw broni na Ukrainę, ale także wywierania presji na rosyjskich uchodźców i przeciwników Putina, którzy – od początku wojny – uciekli za granicę. Służby rosyjskie w pełni korzystają z nowego exodusu obywateli Federacji Rosyjskiej do Europy i innych krajów sąsiadujących, do zrekompensowania wydalenia rosyjskich dyplomatów z europejskich stolic, wśród których uplasowali swoje aktywa i zarazem stali się naturalną bazą werbunkowa. Dodatkowym sprzyjającym czynnikiem jest pojawienie się w kilkumilionowej fali ukraińskich uchodźców, która pojawiła się po wybuchu wojny. Diaspora ukraińska, zwłaszcza ta wywodząca się ze wschodnich regionów kraju, jest w znacznej mierze rosyjskojęzyczna i w całości wywodzi się z postsowieckiej strefy kulturowej. Wbrew powszechnym opiniom, antyrosyjskość nie jest postawą charakterystyczną dla wszystkich Ukraińców i należy założyć, że wśród wielomilionowej fali emigrantów przybyli zarówno zwolennicy Rosji jak i pospolici przestępcy. Analogiczne zjawisko występuje również w przypadku obywateli Białorusi.
Weryfikacja tej wielomilionowej fali emigracyjnej osób z ukraińskimi i białoruskimi paszportami jest niezwykle trudna. W zdecydowanej większość są oni wyznawcami prawosławia, którego struktury od wielu lat są infiltrowane przez rosyjskie służby specjalne – FSB i GRU. Jak wynika z doniesień medialnych, wśród osób zatrzymywanych w ostatnim czasie w Polsce pod zarzutem współpracy z rosyjskim wywiadem przeważają te posługujące się ukraińskimi i białoruskimi paszportami. Także z informacji pojawiających się w przestrzeni publicznej wynika, że znaczna część kurierów zajmujących się przemytem ludzi z białoruskiej granicy to obywatele Ukrainy.
Nie należy zapominać, że w Ukrainie przed wybuchem wojny funkcjonował ekosystem, oparty na ścisłej współpracy ukraińskich i rosyjskich organizacji przestępczych (w większości kontrolowanych i wykorzystanych przez służby rosyjskie). Wojna spowodowała jego rozpad, a część ukraińskich grup przestępczych czynnie włączyła się w walkę z Rosją. Nie oznacza to jednak, że w przypadku przegranej wojny przez Ukrainę nastąpi rewitalizacja tego ekosystemu. Stąd też pytanie, jakie jest rozpoznanie ukraińskich, jak też białoruskich organizacji przestępczych mogących stać się narzędziem rosyjskiego wywiadu.
Struktura służb i ich uprawnienia nie przystają do obecnych zagrożeń
W kwestiach rozwiązań strukturalnych należy się zastanowić, czy aktualny model funkcjonowania przystaje do rzeczywistości i zadań? Obecnie w Polsce mamy de facto do czynienia ze zjawiskiem funkcjonowania nie tyle państwowych służb specjalnych, a resortowych. Należy postawić więc pytanie, czy taki model jest adekwatny do współczesnych zagrożeń? Trzeba zastanowić się czy efektywne i ekonomiczne uzasadnione jest np. istnienie dwóch odrębnych służb kontrwywiadowczych.
Równocześnie obowiązujące rozwiązania ustawowe nie przystają do obecnych realiów i zagrożeń. Dotyczy to m.in. Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W art. 5 w ust. 1 ustawy o SKW i SWW znajdziemy jednoznaczny zapis z którego wynika, że do zadań SKW należy „rozpoznawanie, zapobieganie oraz wykrywanie, popełnianych przez żołnierzy pełniących czynną służbę wojskową, funkcjonariuszy SKW i SWW oraz pracowników SZ RP i innych jednostek organizacyjnych MON, przestępstw”, a w ust. 2 „zadania SKW obejmują również rozpoznawanie oraz wykrywanie przestępstw, o których mowa w ust. 1, popełnionych we współdziałaniu z żołnierzami pełniącymi czynną służbę wojskową, funkcjonariuszami SKW i SWW lub pracownikami SZ RP i innych jednostek organizacyjnych MON”.
Literalnie rzecz ujmując, jeśli SKW otrzyma informacje o możliwości aktu dywersji – którego celem będzie np. infrastruktura krytyczna MON – bez współudziału żołnierzy pełniących czynną służbę wojskową, funkcjonariuszy SKW i SWW oraz pracowników SZ RP i innych jednostek organizacyjnych MON, to nie jest to właściwość tej służby. Do tego dochodzi fakt, na który zwrócił uwagę płk Norbert Loba, w tekście na temat osłony kontrwywiadowczej „ważnych osób w państwie”, że w Polsce brak jest powszechnie obwiązujących aktów prawnych posługujących się pojęciem/definicją osłona/tarcza kontrwywiadowcz. W szczególności nie posługuje się nią żaden akt prawa określający zadania i kompetencje podmiotów odpowiedzialnych za szeroko rozumiane bezpieczeństwo państwa. Również pojęcie „bezpieczeństwo państwa/narodowe” nie zostało zdefiniowane w żadnym obecnie obowiązującym akcie prawnym. W efekcie nie istnieją podstawy prawne (czyli również organizacyjne) pozwalające na prowadzenie systemowych działań obejmowania „ważnych osób” w państwie osłoną kontrwywiadowczą. Brak jakikolwiek rozwiązań legislacyjnych w tych kwestiach, w obecnej sytuacji, musi budzić co najmniej zdziwienie.
Niezwykle ważną obecnie kwestią jest znajomość języka rosyjskiego wśród funkcjonariuszy i żołnierzy. Jej brak stanowi dziś bardzo poważny problem. Nie można skutecznie zwalczać rosyjskich służb specjalnych nie znając przynajmniej podstaw tego języka. Sytuacja ta przypomina tą jaka miała miejsce, gdy funkcjonariusze rosyjskich służby operujących przed inwazją na Ukrainę opierali się na źródłach rosyjskojęzycznych, gdyż w zdecydowanej większości nie znali języka ukrańskiego. Na dodatek w przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że białoruskie KGB miało rozpocząć intensywne kursy języka polskiego dla oficerów białoruskich służb, zarówno cywilnych jak i wojskowych, w tym także dla żołnierzy jednostek dywersyjno-rozpoznawczych.
Brak wspólnoty informacyjnej wpływa na zdolności do podejmowania decyzji
W Polsce, pomimo trwającej już dwa lata wojny za naszą wschodnią granicą, nie podjęto żadnych prac związanych utworzeniem wspólnoty informacyjnej służb specjalnych i policyjnych, w sensie instytucjonalnym jak i strukturalnym. Każda służba przedstawia decydentom swoją wiedzę, często wzajemnie sprzeczną. Do tego dochodzi częsta rywalizacja między nimi. To, że mają one zdolności operacyjne do ich uzyskania i gromadzenia, nie oznacza, że mają zdolności do ich interpretowania i wytworzenia jednolitego produktu informacyjnego, co wyklucza dostarczenie obiektywnej oceny wywiadowczej.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że obowiązkiem analityków wywiadu jest również informowanie decydentów o jego ograniczeniach. Jedyną próbą rozwiązania tego problemu, było do tej pory powołanie 22 lata temu – w 2002 roku – Wspólnoty Informacyjnej Rządu wzorowanej na rozwiązaniach brytyjskiego Joint Intelligence Committee (Wspólny Komitet Wywiadowczy, JIC – przyp. red.). W założeniach ma stanowić jednolitą strukturę mającą w sposób scentralizowany, profesjonalnych analiz o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa, pochodzących ze wszystkich instytucji rządowych, a w szczególności służb wywiadowczych. Jednak z racji wadliwych podstaw prawnych została uznana za organ niekonstytucyjny i zlikwidowana w 2005 roku. A na dodatek żadna ze służb specjalnych nie była zainteresowana jej funkcjonowaniem. Kolejna próba została podjęta w 2014 roku po wybuchu konfliktu zbrojnego Rosji z Ukrainą, w ramach którego ABW na podstawie wsadu informacyjnego z poszczególny służb jednolity produkt informacyjny, który trafiał do premiera. Nie miało to jednak charakteru formalno-instytucjonalnego.
Z tej racji należy rozważyć rozwiązania legislacyjne obowiązujące w tym zakresie w wielu krajach NATO, które zostały wprowadzone po 11 września 2001 roku. Nawet w Rosji, pod koniec 2022 roku, po serii niepowodzeń wynikających zarówno z nierzetelności sprawozdań służb specjalnych, jak i z oceny skuteczności powołano w ramach administracji Prezydenta Federacji Rosyjskiej – Komitet Specjalnych Wpływów odpowiedzialny za przydzielanie służbom specjalnym konkretnych zadań przeciwko określonym krajom oraz za ocenę efektów.
Bez tego niemożliwe jest opracowywanie analiz strategicznych, tj. wszechstronnych ocen wydarzeń z przeszłości i teraźniejszości, które umożliwiłyby przygotowanie prognoz dotyczących szeroko pojmowanych zagrożeń bezpieczeństwa państwa oraz wynikających z tego tytułu wniosków i rekomendacji. We współczesnej światowej przestrzeni wywiadowczej brak wspólnoty informacyjnej staje się jedną z przyczyn braku skuteczności służb i państwa.
Dlatego też należałoby rozważyć powołanie – najlepiej w oparciu o ustawę – Narodowej Wspólnoty Kontrwywiadowczej, w skład której oprócz służb specjalnych powinny wejść wszystkie formacje mające uprawnienia do czynności operacyjno-rozpoznawczych. Jej zadaniem byłaby ocena, w oparciu o dane wywiadowcze i kontrwywiadowcze, wydarzeń i sytuacji związanych ze sprawami zewnętrznymi oraz wewnętrznymi, obronnością, terroryzmem, transnarodową przestępczością zorganizowaną, kwestiami gospodarczymi, korupcją strategiczną oraz innymi zagrożeniami mającymi wpływ na bezpieczeństwo narodowe. W oparciu o uzyskany materiał informacyjny można by wypracowywać podstawy dla okresowej Narodowej Strategii Kontrwywiadowczej, gdzie identyfikowane byłyby obszary, w których zagraniczne podmioty (dotyczy to zarówno aktorów państwowych i niepaństwowych) stanowiące potencjalne zagrożenie mogą wyrządzać poważne szkody bezpieczeństwu narodowemu oraz obszary, w które należy zainwestować uwagę i zasoby w celu ich neutralizacji.
Budowa architektury oporu
Zawsze należy zakładać najbardziej negatywne warianty jakim m.in. jest zajęcie przez agresora części terenów RP. Dlatego też warto przywołać raport RAND z 2019 roku dotyczący budowy architektury ruchu oporu w przypadku zajęcia przez Rosje republik bałtyckich. Napisano w nim m.in., że niezbędne jest poniesienie nakładów finansowych na technologiczne wyposażenie komórek oporu w trzech krajach bałtyckich w wysokości 125 milionów dolarów związanych kosztami wyposażenia, a także finansowania szkoleń, operacji i konserwacji. Według oceny RAND sprzęt, który najprawdopodobniej zwiększy możliwości we wszystkich negatywnych scenariuszach, to m.in. noktowizory, solidna i bezpieczna komunikacja mobilna, mobilne przetwarzanie danych w tym obrazu i dźwięku w czasie rzeczywistym, mobilność w terenie oraz broń strzelecka.
Niezbędna jest budowa lub rozbudowa krajowych i regionalnych ośrodków zespolenia służb, w celu integracji zdolności analitycznych cywilnych, policyjnych i wojskowych w celu poprawy ostrzegania o zbliżających się atakach. Tworzenie zdecentralizowanych zapasów i składów odpowiednich materiałów niemilitarnych w celu utrzymania komórek oporu na wypadek wojny, w tym odzieży, materiałów do schronów, środków medycznych, żywności, narzędzi do oczyszczania wody, gotówki, źródeł energii i pojazdów. Rozszerzenie wsparcia na planowanie i szkolenie w zakresie zarządzania kryzysowego, obrony cywilnej oraz przeciwdziałania atakom hybrydowym i „szarej strefie”. Koordynowanie wzmożonych wysiłków w zakresie komunikacji strategicznej w celu przeciwdziałania rosyjskim działaniom wojny informacyjnej. Stąd nasuwa się pytanie czy polskie służby są przygotowane na ten scenariusz?
Bezpieczeństwo jest zbyt poważna sprawą, by powierzyć je wyłącznie politykom
Wojna jest zbyt poważną sprawą, by powierzyć ją wojskowym (fr. La guerre! C’est une chose trop grave pour la confier à des militaires) – te słowa wypowiedział swego czasu premier Francji Georges Clemenceau. Patrząc jednak na zachowanie polskich polityków można niestety dojść do wniosku, że bardziej aktualne może być powiedzenie „ bezpieczeństwo jest zbyt poważna sprawą by powierzyć je wyłącznie politykom.” Ta konstatacja to być może zbyt przerysowaną tezą, natomiast jeśli przyjrzymy się temu, co obecnie się dzieje w polskiej polityce w kwestii bezpieczeństwa to trawestacja maksymy Clemenceau wydaje się niestety odpowiadać aktualnej rzeczywistości. Politycy czasem bardziej zainteresowani są polaryzacją debaty niż samym bezpieczeństwem i w dalszym ciągu nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że bezpieczeństwo jest dobrem publicznym, za które odpowiadają, i nie może być podporządkowane partyjnym interesom.
Źródło: infosecurity24.pl