
– Czekałem na wizytę w poradni leczenia bólu prawie rok. W tym czasie nie mogłem chodzić, leżałem, bo ból był nie do zniesienia. Promieniował od lędźwi aż do głowy. W skali od 1 do 10 – to była ósemka – mówi Antoni Tarczewski. Od 7 lat cierpi. Lekarze do tej pory nie byli wstanie mu pomóc. To codzienność ludzi, którzy w Polsce mierzą się z bólem.
- Rok to minimum, jakie pacjenci muszą czekać w kolejkach do klinik leczenia bólu;
- Dla wielu pacjentów to ból przewlekły, który utrudnia im normalne funkcjonowanie;
- „To brzmi absurdalnie, ale to rzeczywistość. Powiedzieć pacjentowi, który żyje w nieustannym bólu, że ma czekać rok i trzy miesiące? To nie jest tylko wyzwanie. To dramat” – mówią pracownicy klinik.
We Wrocławiu na wizytę w poradni leczenia bólu czeka się teraz rok i trzy miesiące. W Krakowie 312 dni. – Rok. Proszę sobie wyobrazić , że ktoś, kogo potwornie boli, komu nie pomagają lekarze w innych poradniach, nie potrafią pomóc lekarze rodzinni – czeka tak długo. Przecież to woła o pomstę! – mówi profesor Andrzej Kübler, który jest koordynatorem Centrum Leczenia Bólu i Opieki Paliatywnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu i członkiem zarządu Polskiego Towarzystwa Badania Bólu.
Lekarz podkreśla różnicę między ostrym bólem, a przewlekłym – Ból ostry, taki fizjologiczny, krótki – jest potrzebny, bo jest sygnałem ostrzegawczym, że coś się dzieje w organizmie. Ale jeżeli trwa dłużej, przybiera postać przewlekłą, przestaje pełnić funkcję ostrzeżenia, niczego nie sygnalizuje. To tylko oznacza cierpienie pacjenta. I wtedy sam staje się odrębną chorobą. Może całkowicie zmienić życie człowieka. Tak jest m.in. w przypadku migren, bólów krzyża, stawów i bólów neuropatycznych – wylicza lekarz.
Człowiek z bólem żyje inaczej
Szacuje się, że aż 27–30 proc. dorosłych Polaków cierpi z powodu bólu przewlekłego. Tak wynika z danych Polskiego Towarzystwa Badania Bólu. Jest ich ok. 8,5 miliona. To więcej, niż chorych na cukrzycę, astmę, czy choroby nerek. – Ból zabrał mi wszystko: aktywność, niezależność, a nawet przestrzeń w moim własnym domu. Nie pamiętam już, jak wygląda piętro naszego mieszkania. Całe życie przeniosłem na parter. Moja żona przejęła wszystkie obowiązki. Bez jej poświęcenia, nie dałbym rady. Pracowałem ponad 40 lat na Politechnice Wrocławskiej. Zawsze aktywny, zaangażowany, obecny. Dziś czuję się bezsilny – mówi Antoni Tarczewski.
Pani Halina, która jest stałą pacjentką poradni leczenia bólu w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu, też cierpi od wielu lat. – Przeszłam dwie operacje kolan oraz endoprotezę biodra. Cały czas jestem na lekach, ale ból nadal mi towarzyszy. To nie jest tak, że leki go usuwają. Przynoszą tylko chwilową ulgę. Codzienne życie z bólem wiąże się z ogromnymi ograniczeniami. Mam bóle kręgosłupa, zwapniałe odcinki, które już się nie zginają – w wieku 78 lat to już się nie cofnie. Trzeba się nauczyć z tym funkcjonować, ale to nie jest łatwe – wyjaśnia pacjentka.
W kolejce do poradni czeka też pani Krystyna. Cierpi na polineuropatię. To choroba, w której uszkodzone są nerwy obwodowe, czyli te, które biegną poza mózgiem oraz rdzeniem kręgowym i odpowiadają za czucie, ruch i działanie narządów np. serca, jelit. Pacjenci często skarżą się na: mrowienie, drętwienie, uczucie „prądu” w nogach lub rękach, pieczenie, kłucie i ogromny ból nawet bez dotyku. – Jak się żyje z takim bólem? Źle. Nie mogę chodzić. To mój największy problem. Przejdę kawałek i cała lewa strona ciała odmawia posłuszeństwa. Muszę usiąść, odpocząć. To bardzo utrudnia codzienne życie. Dwie trzecie pacjentów z tą choroba nie śpi po nocach – mówi pani Krystyna, która szuka pomocy w grupach wsparcia wśród innych chorych. – Na szczęście, po długim oczekiwaniu – udało mi się dostać tutaj, do poradni. Kręgosłup nadal boli, ale trochę pomogła fizjoterapia. Naprawdę, ćwiczenia to podstawa, jeśli ktoś ma takie problemy – dodaje.
Za mało poradni
Według dostępnych informacji, w Polsce kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ) na prowadzenie poradni leczenia bólu mają 194 placówki. Jednak tylko 17 z nich posiada certyfikat Polskiego Towarzystwa Badania Bólu, co oznacza, że oferują one kompleksową, wielospecjalistyczną opiekę, obejmującą m.in. zabiegi, wsparcie psychologa i fizjoterapeuty.
– W naszym centrum robimy, co możemy. Mamy dwa gabinety lekarskie, gabinet psychologa, zabiegowy, pielęgniarkę. Ale zapotrzebowanie na leczenie bólu przewlekłego jest ogromne. Gdy dziś ktoś chce się zapisać na pierwszą wizytę, najbliższy dostępny termin to… lipiec 2026 roku – mówi pracowniczka szpitala we Wrocławiu. – To brzmi absurdalnie, ale to rzeczywistość. Powiedzieć pacjentowi, który żyje w nieustannym bólu, że ma czekać rok i trzy miesiące? To nie jest tylko wyzwanie. To dramat. Każdy powinien sobie zadać pytanie: jak ja bym się czuł w takiej sytuacji? Leczenie bólu powinno być priorytetem. Pacjent potrzebuje nie tylko leczenia farmakologicznego, ale też poczucia, że ktoś go rozumie i chce mu pomóc. Bo bólu nie da się zobaczyć na zdjęciu rentgenowskim. On po prostu jest. I potrafi zniszczyć życie – podkreśla kobieta.
Eksperci mówią jednym głosem: w Polsce musi poprawić się dostępność do poradni leczenia bólu. Są województwa, w których w ogóle nie ma takiego centrum. Ani jednej poradni nie ma województwo podkarpackie, lubelskie i świętokrzyskie. Ministerstwo Zdrowia wie o konieczności rozbudowy sieci poradni leczenia bólu. Wiceminister zdrowia Marek Kos mówił o tym podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Medycyny Bólu, który zebrał się w Sejmie w związku z przypadającym 17 października Światowym Dniem Walki z Bólem. Zadeklarował, że resort przyspieszy pracę nad rozwiązaniami, które mają zwiększyć liczbę poradni leczenia bólu. Na razie żadne inne konkrety nie padły.
Ból to też depresja, bezsenność i rezygnacja z pracy
– Ważne, żeby to były poradnie z certyfikatem, które kompleksowo pomagają pacjentom – mówi Magdalena Bitner-Bieleszuk, specjalistka medycyny paliatywnej. – Bardzo często wydaje się, że leczenie bólu sprowadza się do tabletki albo blokady, albo jakiegoś magicznego zabiegu, który ma wyleczyć samą dolegliwość. Natomiast te aspekty dodatkowe, czyli wsparcie psychologiczne i fizjoterapia, są niemniej ważne. A wręcz pozwalają oszczędzić stosowanie leków – kwituje lekarka.
Osoby cierpiące na ból przewlekły siedem razy częściej doświadczają depresji. Tak wynika z danych m.in. Europejskiego Towarzystwa Badania Bólu (EFIC).Ponad 25 procent pacjentów z bólem przewlekłym ma myśli samobójcze. Wiele z tych osób traci pracę lub rezygnuje z życia zawodowego, ponieważ nie są w stanie funkcjonować na co dzień. Bezsenność, lęki, poczucie wykluczenia to codzienność wielu chorych. Ból prowadzi do wycofania się z życia społecznego i rodzinnego, co jeszcze pogłębia samotność i cierpienie.
Pacjenci, którzy cierpią na przewlekły ból skarżą się, że są niezrozumiani. Ich dolegliwości często bywają bagatelizowane. – Najprościej jest powiedzieć, że ktoś coś wymyślił, że to jest takie takie manipulacyjne okazywanie bólu, bo chce się zyskać czyjąś przychylność lub jakieś inne przywileje. Natomiast my, lekarze zajmujący się bólem, zakładamy, że ból jest taki, o jakim mówi pacjent. Zawsze. Zakładamy, że ten ból jest i należy traktować go jako prawdziwy. Nigdy nie można pacjentowi powiedzieć, że on sobie ten ból wymyślił. Jak mówi, że jest, to znaczy, że jest – wyjaśnia profesor Andrzej Kübler.
Wspomina, że w swojej wieloletniej praktyce pacjentów z bólem miał wielu. – Przypominam sobie pacjenta z bólem fantomowym. Ból po utracie kończyny. I nikt mu nie mógł pomóc. On ogromnie cierpiał. Miał nawet próby samobójcze. I tak wędrował po kraju w poszukiwaniu pomocy. Co mi tak zostało w głowie na zawsze? Ten ból się rozpoczął, gdy stracił rękę w czasie kampanii wrześniowej w 1939 roku. Jak był u mnie, to był staruszkiem, który większość życia cierpiał ogromny ból. Ciągle bolał go mały palec i dłoń tej ręki, której od ponad pół wieku już nie miał – wspomina wzruszony lekarz.
Pacjenci patrzą na niego z nadzieją. Jedyne o czym myślą, to to, żeby przestało boleć. Bo gdy przychodzi ten przenikający ból, pan Antoni ma problem, żeby złapać oddech.- Robię się nerwowy, czasem krzyknę. Warknę. To trudne do zniesienia – opowiada pacjent. – Lekarze powiedzieli mi, że będzie bolało, bo kręgosłup jest nieoperacyjny. Zostają leki i nadzieja, że ból choć trochę odpuści. Marzę tylko o tym, żeby nie być ciężarem dla innych. I żeby moje wnuki zapamiętały mnie jako dziadka, który się uśmiechał. Choć już ich nie podniosę, nie nauczę pływać, to chciałbym, żeby wiedziały, że mają dziadka – mówi pan Antoni.
Wysłaliśmy do Ministerstwa Zdrowia pytania: czy resort planuje zwiększenie liczby certyfikowanych poradni leczenia bólu w Polsce i na kiedy takie prace są zaplanowane? Próbujemy dowiedzieć się jakie działania planuje MZ, by skrócić kolejki i umożliwić szybszy dostęp do opieki pacjentom w przewlekłym bólu i czy planowana jest interwencja w regionach, gdzie sytuacja jest szczególnie dramatyczna. Ile polski rząd przeznacza pieniędzy na kompleksowe leczenie bólu i czy MZ rozważa wprowadzenie systemu monitorowania skuteczności leczenia bólu – np. jako warunku kontraktów z NFZ?
Źródło: tokfm.pl
Dodaj komentarz